Jakie były wasze ulubione szkolne zabawy na przerwach? Moja ulubiona to nawet nie wiem czy ma jakąś nazwę powszechną, ale czasem była nazywana cykorem. Polegała na tym, żeby podczas przerwy na korytarzu jak najgłośniej powiedzieć "AAA C--J" posługując się udawanym kichnięciem lub kaszlnięciem. Oczywiście im głośniej ktoś tak zrobił, tym większy respekt zyskiwał pośród kolegów. Dodatkowe punkty respektu zdobywało się jak akurat nauczyciel przechodził obok podczas "kaszlnięcia". Miło wspominam tę zabawę. Zawsze rozśmieszała towarzystwo - od pierwszej klasy podstawówki aż po studia magisterskie.
@RobieZdrowaZupke: Wciągająca zabawa : Jedna osoba zagadywała ofiarę siedzącą w ławce na przerwie a dwie łapały go za nogi i wciągały pod ławkę aż nagle w pewnym momencie pewnego przegrywa tak wciągnęli pod ławkę że chłop uderzył brodą o ławkę a później głową o krzesło że się popłakał i poskarżył nauczycielce (przez co później miał zakaz się z nami "bawić" :D ) Kulka kauczukowa która odbijała się od ściany najlepszy
@RobieZdrowaZupke mieliśmy przywódcę naszego szkolnego gangu Lolka xD. Ogólnie kiedyś wymyśliliśmy, że będziemy tłuc każdego kto przy nim przeklnie xD. Lolek nam dawał kremówki za to xD
@RobieZdrowaZupke: W gimnazjum miałem takie patio otoczone murami szkoły (trochę jak w więzieniu) i zrzucało się balon zrobiony z folii i napełniony woda w ludzi zgromadzonym na tym patio. Kolejna zabawa to klasyczne wywracanie plecaka na druga stronę.
@RobieZdrowaZupke: u mnie było podobnie, siadaliśmy na lekcji typowaliśmy kto zaczyna i następny. Cała zabawa polegała, ze trzeba krzyknąć głośniej imię nauczyciela od poprzednika. Tak wiec jak pierwsza osoba krzyknęła „Mirek” na 90% to kolejne już musiały krzyczeć z całych sił. ¯_(ツ)_/¯
@RobieZdrowaZupke: u mnie w podstawówce było pierwsze battle royal w Polsce, wkręciły się to prawie wszystkie klasy z wczesnej podstawówki - siadała wiara i n--------i w "Onse madonse flore" (polecam youtube jak ktoś nie zna).
@RobieZdrowaZupke: Goniliśmy się w tzw. czarnego. Zimą zaś kiedy był śnieg ni stąd ni zowąd robiliśmy b-----------e śnieżkowe ludzi którzy akurat byli po drugiej stronie boja, tamci się odwdzięczali, organizowali i powstawała wojna na śnieżki między dwoma obozami.
@holan tych tazosów było dużo edycji, serie, jakieś trójwymiarowe, potem te takie grube, pamiętam, że byłem bossem tazosowym w szkole, grałem z każdym miałem wszystko, przychodzili do mnie goście grać z kilku klas wzwyż, raz mi jakiś gościu chciał tazosa z-----ć to miałem do takich gier podwyższonego ryzyka obstawę wynajętą za tazosy, to były czasy :D Pamiętam były też lizania tazosów że niby oszukujesz i inne triki, to się potem tazosy
Najlepsza była gra w "syfa". Podobnie jak wyżej już opisywane, syfem była kula z papieru owinięta taśmą klejącą (syfem była też osoba grająca w syfa mająca akurat syfa w rękach. Syfy na ryju nie były wymagane) Był to rodzaj berka - osoba z syfem musiała "upolować" trafieniem inne osoby. Osoba trafiona stawała się nowym syfem. Nie było nic lepszego niż jakaś wolna lekcja, puste korytarze i ganianie się po całej szkole <3
@RobieZdrowaZupke: Ślepy bokser, mieliśmy szatnie w której nie było okien, wyłączaliśmy światło i młóciliśmy łapami w różne strony, zdarzały się bardzo zabawne gongi, nikt jakoś nie brał pod uwagę ewentualnych konsekwencji więc wszyscy bawili się fenomenalnie ( ͡°͜ʖ͡°). Było jeszcze robienie muchy na ścianie przed nauczycielem, czyli biegło się i odbijało od ściany wyskakując i tworząc ową muche, dodatkowe punkty jeśli zrobiło się to
@RobieZdrowaZupke: Braliśmy kolegów i wszyscy wchodziliśmy na schody bardzo wolno się poruszając robiąc "korek". Jak ktoś chciał przejść to mu mówiliśmy, że jest korek, więc spieszenie się i tak mu nic nie da ( ͡°͜ʖ͡°)
@neonn: Tez graliśmy w „syfa”, ale u nas syf był niewidzialny, ot po prostu ktoś Cię dotknął i tym samym przeniósł na Ciebie syfa i teraz Ty musisz dotknąć kogoś, żeby syfa się pozbyć. W zasadzie klasyczny berek.
Z innych zabaw to w podstawówce było „przepychanie” - stawało się opartym plecami o ścianę we dwóch (albo i więcej) i próbowało druga osobę przepchnąć bokiem aż się jej ściana skończy, albo,
@RobieZdrowaZupke: w przedszkolu i pierwszych klasach podstawowki bawiliśmy sie w zabawe ktora nazwaliśmy "GEJOS" polegało to na tym, jedna osoba nazywana "gejosem" ganiała grupe chlopakow, a jak gejos go zlapal to robił kręcenie wora, a czasami to i penisa wykrecił. Taki zmodyfikowany berek
@RobieZdrowaZupke Ja w podstawówce z kolegami gralem w pokera albo w Pana za rzeczy z piórnika. Kiedyś kumpel przegrał dosłownie wszystko, ale zostawiliśmy mu chociaż jeden długopis XD
No jak to co, robienie kebaba z plecaka, w komplecie też z piórnika i zeszytów. Łapanie jaszczurek i wrzucanie dziewczynom w dekolty, wkurzanie os i objadanie czeremchy z jagód, hitem jednak było podniesienie przez bandę ludzi malucha jednej nauczycielki i wniesienie go do takiej wiaty na rowery, nie dało się w ogóle otworzyć drzwi i później ciągnikiem go wyciągali. Były też regularne bijatyki gdzie nieraz nauczyciele też dostawali w ferworze walki po
@RobieZdrowaZupke: u mnie rzut karlem. Bralo sie najmniejszego typa i rzucalo do smietnika. Beka byla jak sie nie trafilo i wszystkie smieci sie rozsypywaly.
Typek z kanału "Sprawdzam jak" wyjaśniony przez widza za wrzucanie klik-bajtowych miniaturek na swoim live prezentujących zalane miasto (foto w komentarzu) #powodz #sprawdzamjak #wroclaw
Wciągająca zabawa : Jedna osoba zagadywała ofiarę siedzącą w ławce na przerwie a dwie łapały go za nogi i wciągały pod ławkę aż nagle w pewnym momencie pewnego przegrywa tak wciągnęli pod ławkę że chłop uderzył brodą o ławkę a później głową o krzesło że się popłakał i poskarżył nauczycielce (przez co później miał zakaz się z nami "bawić" :D )
Kulka kauczukowa która odbijała się od ściany najlepszy
@AnkieterPrzegrywu: i pracujesz teraz w fabryce smrodu za 3 tys zl? Wyrosłeś na prawdziwego człowieka sukcesu( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Chidder: Brakowało jaj do czego? Przecież jakby znęcał się nad mocniejszymi, to nie oznaczałoby, że tak naprawdę to oni są słabsi? XD
Był to rodzaj berka - osoba z syfem musiała "upolować" trafieniem inne osoby. Osoba trafiona stawała się nowym syfem.
Nie było nic lepszego niż jakaś wolna lekcja, puste korytarze i ganianie się po całej szkole <3
Z innych zabaw to w podstawówce było „przepychanie” - stawało się opartym plecami o ścianę we dwóch (albo i więcej) i próbowało druga osobę przepchnąć bokiem aż się jej ściana skończy, albo,
Łapanie jaszczurek i wrzucanie dziewczynom w dekolty, wkurzanie os i objadanie czeremchy z jagód, hitem jednak było podniesienie przez bandę ludzi malucha jednej nauczycielki i wniesienie go do takiej wiaty na rowery, nie dało się w ogóle otworzyć drzwi i później ciągnikiem go wyciągali. Były też regularne bijatyki gdzie nieraz nauczyciele też dostawali w ferworze walki po