Aktywne Wpisy
mickpl +1661
W końcu wyszłam się spotkać z ludźmi. Oh, tak długo nie miałam interakcji, że zapomniałam jak to jest spędzać z ludźmi czas i się komunikować, czasem mózg mi się wyładowywał społecznie, ale potem wracał do normalności.
Tak, prasowanie nie jest moją mocną stroną jak widać.
Czy też macie tak, że na jakiś czas robicie tryb samolotowy w stosunku do ludzi, a potem wracacie i znów to samo.
Tak, prasowanie nie jest moją mocną stroną jak widać.
Czy też macie tak, że na jakiś czas robicie tryb samolotowy w stosunku do ludzi, a potem wracacie i znów to samo.
Kontakt z ludźmi jest dla mnie:
- trudny. 25.5% (37)
- łatwy. 19.3% (28)
- łatwy, ale unikam ludzi. 35.9% (52)
- zbędny. 19.3% (28)
Jest to naprawdę bardzo mało znany kierowca, o którym bardzo ciężko znaleźć jakieś konkretne informację. Jego kariera jest opisana tylko w kilku miejscach, które w dodatku podają sprzeczne informację. Nawet data urodzenia na róznych stronach jest inna.
Ale skupiając się na potwierdzonych faktach to Robert O’Brien jest pierwszym amerykańskim kierowcą(nie licząc wyścigów Indy500) który zadebiutował w Grand Prix Formuły 1. Stało się to podczas GP Belgii 1952.
Jego przybycie na SPA, wywołało poruszenie w F1, gdyż w Europie nie był on w ogóle znany, właściwie nikt nic o nim nie wiedział, o jego karierze były dostępne jedynie szczątkowe informacje, jeździł on w wyścigach samochodów sportowych w USA, a jedynym w miare znanym występem było jego 4 miejsce w 12 godzinnym wyścigu na Sebringu. Przybycie Amerykanina do Europy było dość dziwne, gdyż w tamtym czasie Europa i USA przynajmniej w sporcie to były dwa osobne światy i kierowcy z USA nie startowali w Europie i na odwrót. Dodatkowo w tamtym czasie amerykanie mieli własne święto w postaci wyścigu Indy500, więc czemu kierowca z USA postanowił je opuścić i przejechać do Belgii szykując się do wyścigu F1.
O'Brien przybył na SPA bez samochodu, lecz zdołał zapewnić sobie start w aucie Simca-Gordini T15, należącym do zespołu Ecurie Belge Racing Team. Sam występ O'Briena był nawet udany, mimo że w kwalifikacjach zajął on ostatnie 22 miejsce to w wyścigu, na mokrym torze, wykazał się swoimi umiejętnościami. Mimo trudnego w prowadzeniu samochodu, szczególnie w trudnych warunkach, piął on się w góre klasyfikacji, jadac bez błednie i przejmując kolejne pozycję. Kończąc ostatecznie wyścig na 14 miejscu. Co na totalnego debiutanta w tej klasie wyścigów było dobrym wynikiem.
Po wyścigu na SPA, Robert O'Brien nie wrócił do USA, lecz wyjechał do Niemiec, gdzie spędził kilka tygodni aż do wyścigu na torze Grenzlandring, gdzie na koniec sierpnia odbył się niezaliczany do mistrzostw świata wyścig F1. Gdzie O'Brien ponownie pojechał samochodem Simca-Gordini T15. Właśnie pobyt O'Brien przez kilka tygodni w Niemczech i start w mało ważnym wyścigu, spowodował powstanie teorii spiskowych. Niektórzy uważali że O'Brien tak naprawdę nie był kierowcą wyścigowym, lecz szpiegiem CIA, który miał namierzyć i rozpracować w RFN zbiegów z NRD. Starty w wyścigach miały być tylko przykrywką.
Po wyścigu na Grenzlandringu O'Brien wyjechał do USA i już nigdy nie wrócił do Europy jako kierowca. O jego karierze w USA wiadomo tyle że do wczesnych lat 60 jeździł w wyścigach SCCA bez większych osiągnąć.
Obecnie wiadomo że teoria o szpiegu CIA w przypadku O'Brien jest na 99,99% fejkiem, a jego start w GP Belgii spowodowany był tym że oprócz startów w wyścigach, prowadził on pewne interesy i miał on znajomości w Europie, dzięki którymz załatwił sobie start w pojedynczym GP F1.
Mimo tego historia Robert O'Briena jest na swój sposób ciekawa i owiana nutką tajemnicy.
Zbiór teorii spiskowych na temat kim naprawdę był O'Brien
Oraz to co wiemy naprawdę o nim
#f1 #randomf1shit
tak naprawdę, był członkiem mafii
Komentarz usunięty przez autora
Premium kontent btw