Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Chcecie poznać moja historię i mojego kolegi chada z pracy? To zapraszam.

Jak ktoś mówi że swiat/los/bóg daje wszystkim po równo, czy że każdy jest kowalem swego losu to jedyne co mam ochotę powiedzieć takiej osobie to to żeby sp*** jak najdalej, nawet nie wyjaśniając.

No więc tak, mam w robocie kolegę, 2 lata młodszy ode mnie, od początku swego życia jest wygrywem. Już w szkole był obiektem westchnień wszystkich koleżanek z klasy i innych rówieśnic z naszej szkoły. Na dyskotekach szkolnych same zapraszały go do tańca, na walentynki w gazetce szkolnej co roku minimum kilka walentynek od "cichych wielbicielek"(tu wspomnę że ja przez całe lata szkolne miałem jedna walentynkę w gazetce, najprawdopodobniej moi znajomi wysłali ją dla beki xd). Do tego posiadał spore grono kolegów z którymi grał w piłkę. O tym że nauczycielki też zawsze traktowały go ulgowo jako tego "słodkiego urwisa" nie trzeba chyba wspominać. Nawet jak miał zagrożenie z jakiegoś przedmiotu to i tak jakoś zawsze się wyślizgał. I tak sobie gościu dojrzewał, otoczony przyjaznymi mu ludźmi, okres dojrzewania był dla niego jeszcze łaskawszy, osiągnął 188 cm wzrostu, szeroką ramę jak na swój duży wzrost, w miarę wąskie biodra, głęboko osadzone oczy "łowcy" uwydatnioną szczękę i bujne włosy koloru ciemny blond. Nie musząc chodzić na siłownię, samym graniem w piłkę wyglądał postawnie jak na swoj wiek, lochy jeszcze mocnej się do niego kleiły, a gdy zaczął jeździć na imprezy to już totalnie mógł przebierać jak chciał. A historie miał takie że nie jeden zapragnął by się znaleźć w takich.

I teraz pewnie wyskoczy grono Normanów które gremialnie stwierdzi że ten mój znajomy to na pewno bajkoposarz który wymyśla bądź ubarwia historie swoje lub innych... Otóż nie tym razem, jakby powiedział Pan Sznuk.
Dlaczego tak twierdzę?
Po pierwsze mamy wspólne grono znajomych i każdy z nich potwierdzi że chłop ma ponadprzeciętne branie, do tego jak mokebe z Senegalu najczęściej nie musi robić nic( ͡° ͜ʖ ͡°)
A po drugie sam miałem okazję kilkukrotnie być z nim na imprezie/wyjeździe/w sklepie/enywhere i widzieć na własne oczy jakie zamieszanie robi wśród samic w wieku od 14 do 40+.
Przykładowo będąc kiedyś na jakimś festynie w sąsiednim miasteczku ze swoją wtedy jeszcze dziewczyną tańczyłem na parkiecie. Ogólnie jak to na tego typu imprezach: kilka par, jakieś 2-3 grupki młodych lasek tańczących w kółku, grupka ludzi 30+ również w kółku, jakieś ryczące czterdziestki z boku. Standard.
No i na to wszystko przyszedł pan T. Solidnie #!$%@?, z jakąś znajomą na oko 7-10 lat starsza od niego, ale zgrabną i zadbaną. W momencie w którym on zaczął wywijać na parkiecie nagle zaczęła się wielka "wędrówka ludów", a właściwie samic.
Dwie grupki młodych łań, które tańczyły kilka metrów dalej nagle ni stąd ni zowąd znalazły się o centymetry od naszego bohatera, dosłownie przyklejając się jak najbliżej z nadzieją że może za chwilę nastąpi odbijany i któraś dostąpi przywileju tańca, z tym pół-Bogiem( ͡° ͜ʖ ͡°). Laski po 14-17 lat! A gościu miał wtedy coś ok 25. To samo zrobiły ryczące czterdziechy, które rozbijając się łokciami zajęły miejsce po drugiej stronie od Juleczek i godną siebie persfazją zasygnalizowały gotowość do odbycia tańca godowego z upatrzonym młodym kąskiem...
Akurat tak się złożyło że nasz adiutant wypatrzył mnie tańczącego trochę dalej z dziewczyną więc po odprawieniu swojej znajomej podeszedl do nas i wyrwał moją kobietę do tańca xd. Akurat nie miałem mu tego za złe, bo po pierwsze jest to spoko kolo i do dziewczyn kolegów nie podbija na pukanko, a po drugie moja kobita to nie jest jego liga więc naj zwyczajnej w świecie byłem o to spokojny. Ale już po samej mówię ciała mojej kobity w tańcu z nim widziałem że mojej babie zapewne również robi się mokro na samą myśl że T. mógłby ją obracać nie tylko w tańcu. No cóż, jak to powiedział jeden mądry wykopek - NATURA.
Gdy wtedy mogłem spojrzeć na to całe "tarło" z boku stwierdziłem że jest to zabawne i smutne za razem. Zabawne, bo znając już ten mechanizm mogłem z zażenowaniem przyglądać się jak baby, od młodocianych juleczek po dorodne milfy potrafią robić fikołki gdy obok pojawi się wysokiej jakości samiec, a smutne bo wiem że sam nigdy nie wywołam takiej reakcji, choćby u jednej kobiety. Natura.

Jedną z jego pierwszych przygód damsko-męskich było gdy w wieku 16 lat pojechał na dyskotekę i kobieta ok trzydziestki w tańcu na środku parkietu wsadziła mu rękę w spodnie i zaczęła bawić się fujarą xd. Chłopak wtedy się jeszcze speszył i uciekł, ale kolejnych takich sytuacji już nie marnował. Kiedyś przy piwie gdy temat zeszedł na baby powiedział mi bez zastanowienia że ma na swym liczniku już blisko 20 kobiet. On miał wtedy chyba 22 lata, ja 24 i byłem jeszcze prawikiem. Opowiadał o tym bez żadnego entuzjazmu, ot stwierdził że 5 lasek w ciągu roku to nie jest wielki wyczyn, gdyby serio postanowił puścić konia galopem to pewnie było by ze 4 razy tyle.
Mowil to chłopu starszemu od niego, który do tamtej pory jedynie dwa razy przytulał się z nawalonymi koleżankami, dostając od nich "buziaki". Gdyby zamiast mnie w tych dwóch sytuacjach był on, koleżanki zrobily by mu takie rodeo że dwa dni by go jaja bolały, jestem pewien.
I tak się chłopu życie wiodło przez całą Młodość. Wyszalał się, zaliczył stado kobiet, juleczek i weroniczek, milfow i innych mamusiek, a po wszystkim w wieku 28 lat przygruchał sobie na stałe młodą i jędrną studentkę, rocznik chyba 2002, czyli jakoś tak 8 lat młodsza od niego. Wspaniała historia.

A u mnie? No a u mnie jak w lesie. Nie będę się za wiele rozwodził bo szkoda czasu xd.
Od dziecka byłem tym co stoi z boku. Nikt nie przejawiał żadnej większej chęci żeby nawiązać ze mną znajomość, a już na pewno nie dziewczyny. Nie ma to jak budowa poczucia własnej wartości od najmłodszych lat, no nie?! Właściwie to matka natura nie obdarzyła mnie niczym czym bym się mógł specjalnie wyróżnić na plus. Gębę mam jak npc, jestem chudy i wątły, nawet miesiące spędzone na siłowni za wiele nie pomogły, mój kolega w życiu był może 2 razy na siłce, a wygląda kupę lepiej ode mnie xd. Jedyne co dobre to u mnie wzrost, bo udało mi się nie być kadłubkiem i jakoś w bólach dorosłem do 180cm. Aktualnie jestem w małżeństwie, więc już nie prawik. Z kobitą dobraliśmy się właściwie z rozsądku, choć żadne z nas się do tego nie przyzna. Ona już była przed tą mityczną ścianą, ja byłem na tyle głupi żeby się trochę zakochać, przynajmniej tak to sobie tłumaczę. A podświadomie to się pewnie bałem że zostanę sam i popadnę w alkoholizm. Czy jestem szczęśliwy? Nie wiem. Ot schematyczne życie polaka-robaka, są nas setki tysięcy.
Nie jest dobrze, nie jest też źle, można powiedzieć że jest średnio( ͡° ͜ʖ ͡°).
Żona właściwie przestała się starać żeby być atrakcyjną w moich oczach, ja staram się jedynie nie mieć w wieku 30+ bebzona jak Janusz i spuchniętej czerwonej gęby od przepicia - jak na razie idzie mi dobrze.
Młodość przeminęła bez żadnego ładu i składu, nigdy nie sprawiłem że jakieś dziewczynie pojawiły się te słynne motylki w brzuszku, nigdy nie zaznałem romansu jak z harlekinu, nigdy jakoś specjalnie nie poczułem że czerpie z życia pełną garścią. Lata uciekają jak wściekłe, coraz częściej coś zaczyna boleć po wstaniu z wyrka, niedługo pewnie pojawi się w moim życiu potomek... Czy jestem na to gotowy? Raczej nie. Czy kiedykolwiek będę? Też pewnie nie. Ale wychowam jak swoje ;) Oby tylko zgorzknienia po mnie nie odziedziczyło.

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6376f1614765924173d06a9e
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Chcecie poznać moja historię i moje...

źródło: comment_1668751071LJu5BcVkGbq7OFGrLoVYLb.jpg

Pobierz
  • 79