Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Potrzebuję porady od #rozowepaski
Czy miałyście kiedykolwiek do siebie żal, że nie dałyście szansy na #zwiazki jakiemuś fajnemu #niebieskiepaski ? Jeśli tak to jak sobie z tym poradziłyście i poszłyście dalej?

U mnie sytuacja wygląda pokrótce tak:
Tuż przed pandemią poznałam na studiach kolegę, z początku zwykła znajomość, czysto koleżeńskie wymiany notatkami, czasami jakaś pomoc w nauce do kolosa, nic szczególnego. Jednak z czasem tematy rozmów/wiadomości z racji multum wolnego czasu i mimo wszystko nudy (przynajmniej z mojej strony) podczas pandemii zeszły na bardziej prywatne tory. Po kilku miesiącach z pewnością mogłam nazwać go jedną z bliższych mi osób. Kiedy po powrocie na uniwerek zaczęliśmy mieć regularny kontakt na żywo, jeszcze bardziej utwierdziłam się w tym jak dobrze nam się rozmawia. Po jakimś czasie wspólni znajomi zaczęli dawać mi sygnały, że ewidentnie widać, że on chciałby czegoś więcej. Niestety ale z mojej strony nigdy nie było żadnego głębszego uczucia (i myślę, że mimo wszystko zdawał sobie z tego sprawę, dlatego nie próbował na siłę wykonywać żadnych poważniejszych ruchów). Po prostu nie czułam absolutnie żadnej chemii, on jest mocno wysportowany (trenuje od małego tenis), bardzo szczupły, prawie chudy. Tymczasem mnie od zawsze kręcił raczej typ "misiowatego" faceta: Mam namyśli dużo większego ode mnie kolesia, którego bluza jest dla mnie jak sukienka, bez żadnych kaloryferów czy wyrysowanych bicepsów, wręcz przeciwnie - dobrze jeśli było go trochę "za dużo".

Na początku roku kolega zupełnie niespodziewanie ogłosił, że na ostatnim semestrze wyjeżdża na wymianę do Norwegii. W przeciągu dwóch tygodni już go nie było. W dzień wylotu chciałam spontanicznie jechać na lotnisko go pożegnać (tak jak kilku innych znajomych) ale przesadziłam z imprezą i nie wstałam bo samolot był bardzo wcześnie. Od tamtej pory nasz kontakt prawie umarł. Śledziłam wszystko co udostępniał na Instagramie przez te pół roku. Widziałam jak się dobrze bawi, jak super porozumiewa się z innymi po angielsku, jak jakimś cudem zalicza przedmioty, które okazały się jednak być prowadzone po norwesku nie znając ani słowa, jak odwiedza przepiękne miejsca.

Niestety ten sam chłopak, nie był już taki otwarty w kontekście kontaktu ze mną. Na wiadomości, które dawniej zapoczątkowałyby kilkugodzinną rozmowę, odpowiadał jakby od niechcenia, często pojedynczą emotką. Z tego powodu stawały się one coraz rzadsze i w końcu totalnie przestaliśmy pisać. Jedyna wiadomość, którą to on wysłał pierwszy przez cały okres pobytu to kapitalne życzenia urodzinowe, co mimo wszystko było bardzo miłe, biorąc pod uwagę że nie mam ustawionej daty urodzenia na żadnych social mediach, więc musiał pamiętać (jak zawsze).

Po powrocie spotkaliśmy się w wakacje na dużej domówce zorganizowanej na zakończenie studiów. Wiele osób pojawiło się z osobami towarzyszącymi. On również kogoś przyprowadził. Dziewczyna z innego miasta, poznali się tam za granicą. Udało mi się sporo z nią porozmawiać i naprawdę zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, mimo że się nie znałyśmy od razu złapałyśmy wspólny język, mimo że ponad rok młodsza to bardzo mi przypominała siebie. Absolutnie nie zachowywali się jak para, ale widziałam, że to właśnie ona była adresatką całej uwagi, którą przestał mi poświęcać.

Wtedy zaczęły łapać mnie myśli "co by było gdyby". I o ile nadal chyba nie uważam, że moglibyśmy być szczęśliwą parą (po prostu myślę, że bez silnego pożądania jest to po prostu niemożliwe) to jednak boli mnie fakt, że już totalnie nie ma go już w moim życiu. Chodzi chyba o to że koniec końców to on z nas dwójki wygląda na szczęśliwszego, bez mojego udziału (ja przez ten czas byłam w jednym przelotnym związku, jednak po kilku miesiącach kiedy opadło największe zauroczenie, zaczęły wychodzić z obu stron problemy, które ciężko było pogodzić). Chciałabym po prostu móc z nim pogadać tak jak dawniej, pośmiać się z bardzo głupich memów czy po prostu pokazać coś fajnego znalezionego w sieci.

Nie wiem jak zamknąć ten rozdział i przestać o tym myśleć...

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6356fe213b80a09eaab15cd8
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
  • 39
BezwzględnaŚwinka: Ja miałem podobnie. Dziewczyna na studiach totalnie na mnie leciała, parę razy naweprosto w oczyt związek proponowała. Niestety olewałem ją. Traktowałem ją jako dobrą kumpelę, zresztą nadal jest moją najlepszą koleżanką. Próbowała tak 2 lata i dała sobie spokój
Potem znalazła kogoś innego, a mi się nagle coś odmieniło w głowie i zobaczyłem jak #!$%@?łem. Potraktowałem ją jak gówno.

Teraz już zaręczona, znalazła fajnego i bogatego chłopaka, już są na
Różowa : Komentarz bez hejtu od różowej: jak Ci na nim zależy jak na przyjacielu to daj mu odejść i żyć swoim życiem. Widocznie chciał czegoś więcej, nie tylko przyjaźni. I uważam, że jest to dla niego zdrowe psychicznie - skupienie się na obecnej relacji z dziewczyną, nie powodowanie u niej zazdrości i skupienie się na swoim szczęściu. Platoniczna przyjaźń damsko-meska istnieje tylko w bajkach. Każdy z moich ex jest całkowicie poblokowany
BliskiGóral: Zaraz, moment.
Piszesz o związku a wcale nie przeczytałem z Twojej strony jakiejkolwiek chęci czy też inicjatywy aby być z nim w takowym.

Na początku pisałaś, że jest spoko przyjaciel ale tylko przyjaciel a o związku nie było mowy.
Na środku pisałaś, że wyjechał i był spoko przyjaciel do obserwacji ale kontakt się urwał i gadka była taka o.
Na koniec napisałaś, że wszystko spoko i dziwisz się, że nie
przeczytałem całe. ludzie, #!$%@?, to bajt jest. na pewno tutaj jakaś różowa szukałaby znajomych do plotkowania i to w sprawie tak kretyńskiej i stworzonej pod pillowską narrację. > a cały ten tekst zieje takim poziomem stereotypowej "babskiej logiki" że człowiek zaczyna się zastanawiać czy go jakiś mizogin nie napisał żeby wyśmiać baby.

a cały ten tekst zieje takim poziomem stereotypowej "babskiej logiki" że człowiek zaczyna się zastanawiać czy go jakiś mizogin nie
@AnonimoweMirkoWyznania: Pytasz jak sobie poradzić z żalem, że się nie dało facetowi szansy, ale jednocześnie ciągle podkreślasz, że nie widzisz dla was przyszłości. Czy to nie jest przypadkiem tak, że brakuje ci tego, że ktoś się tobą interesował? To w sumie nic dziwnego, każdy lubi być ważny, ale jeżeli tobie chodzi tylko o atencję i nic więcej to chyba lepiej poszukać sobie przyjaciółki a jemu pozwolić na budowanie relacji z kimś
AnonimowyDryblas: A ja Cię rozumiem (jestem różową).
Niepotrzebnie się tutaj rozpisałaś, bo wykopki Cię tylko zbluzgały, a większość z nich nigdy dziewczyny za rękę nie trzymała, nie mówiąc już o posiadaniu koleżanek.
Sama miałam kilku bliskich kolegów, z którymi utrzymywałam bardzo dobry kontakt, ale do żadnego nic nigdy nie czułam. To byli koledzy ze szkoły, ze studiów, z pracy. Wykopek nie może uwierzyć, że można rozmawiać z dziewczyną, spotkać się od
Niepotrzebnie się tutaj rozpisałaś, bo wykopki Cię tylko zbluzgały, a większość z nich nigdy dziewczyny za rękę nie trzymała, nie mówiąc już o posiadaniu koleżanek.


@AnonimoweMirkoWyznania: Dobrze, że Ty nikogo nie szufladkujesz i nie #!$%@? głupot na czyiś temat. Mirki w ostrych bo ostrych słowach, ale skrytykowali postawę OP-ki a ty już wiesz, że to dlatego że cycka w ręce nigdy nie mieli i nie wiedzą jak wyglądają relacje damsko -