Wpis z mikrobloga

21 października 1990 w GP Japonii Nelson Piquet wygrał swój 21-y wyścig w karierze. Choć wielu kojarzy ten wyścig głównie za sprawą kolizji Prosta i Senny na pierwszym okrążeniu, to dla Nelsona była to wyjątkowa chwila, bowiem obok niego na drugim stopniu podium stanął jego przyjaciel z dzieciństwa - Roberto "Pupo" Moreno.

Wspólna historia tych dwóch Panów jest długa - obaj mimo pewnej różnicy wieku przyjaźnili się i wspierali od lat. Kariera Roberto nie była tak bogata jak jego starszego rodaka. Przed wspomnianym GP Japonii 1990 miał na koncie tylko jeden punkt wywalczony w 1987 i mnóstwo GP bez kwalifikacji do wyścigu, gdyż niemal całą karierę jeździł taczkami z końca stawki.

Przed sezonem 1984 Nelson próbował pomóc Moreno, polecając go Berniemu Ecclestonowi w celu sfinalizowania kontraktu z Brabhamem. Moreno prawie go zawarł, ale na przeszkodzie stanął sponsor Brabhama - włoska firma Parlamat, która chciała włoskiego kierowcę w zespole.

Sezon 1990 dla Roberto nie zapowiadał się obiecująco, bo fatalny bolid zespołu EuroBrun który prowadził nie pozwalał nawet na regularny awans do samych kwalifikacji(!). Dla Nelsona, który dołączył do Bennetona, był to natomiast sezon pełen nadziei po niezbyt udanej kampanii z Lotusem. Sytuacja bardzo się zmieniła po tym jak drugi kierowca Bennetona - Alessandro Nannini odniósł poważną kontuzję w wypadku śmigłowca przed dwoma ostatnimi wyścigami. Na domiar tego, w tym samym czasie Eurobrun ogłosił że nie wystartuje w dwóch ostatnich wyścigach sezonu, zostawiając Moreno na lodzie. Benneton natychmiast to wykorzystał zatrudniając Brazylijczyka.

GP Japonii 1990 było dla tego zespołu i ich brazylijskich kierowców prawdziwym świętem. Roberto nie mógł powstrzymać łez po wyścigu, a Nelson wspólnie z nim świętował swoją pierwszą wygraną od trzech lat.

#f1 #100dniznelsonem 38/100 <- tag do obserwowania lub czarnolistowania
Pobierz
źródło: comment_1660487583nDeiLUsLB41FMvcTty3q8Z.jpg
  • 4