Wpis z mikrobloga

@PrzegrywNaZawsze na pocieszenie powiem, że w dniu mojego ślubu od rana pizgało i burza była potężna. Lało kilka godzin, od około 5-6 rano do 13-14. Byłam załamana, w stresie ciągle odświeżałam prognozy na googlach, które nie pozostawiały żadnej nadziei. I jeszcze te gadki u fryzjera "biedne panny młode dzisiaj, fryzury im się popsują" xD Ale godzinę przed ceremonią wyszło piękne słońce, ociepliło się w mgnieniu oka, kałuże wyschły i do końca dnia