Wpis z mikrobloga

Co #!$%@?ście za dzieciaka, co mogło się skończyć nawet śmiercią?

Ja kiedyś znalazłem ucięty kabel, włożyłem do gniazdka i dotknąłem łapą przewodu. Na szczęście mnie tylko lekko posmyrało i w sumie nic się nie stało XD Ale jak teraz o tym myślę to miałem farta i mogło się to skończyć zakończeniem żywota ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#dziecinstwo
qwerss - Co #!$%@?ście za dzieciaka, co mogło się skończyć nawet śmiercią? 

Ja kiedy...

źródło: comment_1659850331TOXL13bXwjMe1tPJeJgWPL.jpg

Pobierz
  • 488
@qwerss ja weszłam do takiego dużego kontenera na śmieci, które stoją zwykle na blokowiskach. Nie pamiętam po co i dlaczego. Ale jak sobie pomyślę, że w tym czasie mogła podjechać śmieciarka i po prostu wywieźć mnie w tym kontenerze... Nikt by mnie nie znalazł ¯_(ツ)_/¯
via Wykop Mobilny (Android)
  • 5
@qwerss: Chodziłem z koleżka po zamarzniętej rzece. Tak nam się to spodobało, że polecieliśmy po ziomka, ,żeby mu pokazać jakie to zajebiste. Lód się pod nim załamał i prawie utonął. Gdyby lód jebnął i pod nami jak go wyciągaliśmy całą trójką byśmy poszli na dno, ale na szczęście się udało go wyciągnąć xD
@qwerss: w wieku kilku lat spadłbym z ciągnika prosto pod koła takiej dużej naczepy, która zbiera siano/słome. Tuż pod tą naczepą były lekko wysunięte pręty do zbierania. Spadłbym na asfalt przy sporej prędkości, potem może bym się nadział na pręty a potem możliwe, że zostałbym rozjechany przez samą ogromną kilkutonową naczepę.

W ostatniej chwili zlapala mnie babcia za nogę…
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@qwerss: 1. mając 6 lat zrobiłem to samo, na szczęście jedyne co mam to blizne na dłoni.
2. Robienie 360 stopni na dużej huśtawce (kilka razy wypadłem i miałem duże szczęście że nie uderzyła mnie w głowę bo trochę ważyła). 3. Zjazdy z budynku kościoła na rowerze, patrząc teraz na ten zjazd mam aż ciarki. I bardzo dużo mam takich zdarzeń, jednak będąc dzieckiem nie ma się limitów.
@qwerss: Za dzieciaka jakieś 25 lat temu ( ja mając lat 5 może 6) ojciec pokazywał jak strzelają kasztany gdy je wrzucisz do żaru w starym piecu kaflowym. Zabawa była przednia. Podkreślał zawsze żeby nie wrzucać innych przedmiotów a brań boże dezodorantu. Kilka dni później, gdy nie było ojca w pokoju, wziąłem dezodorant i zamknął drzwiczki. Jeb*o tak, że cały piec się rozszczelnił, sądzę wywaliło szczelinami między kaflami, że w pokoju
@qwerss: lampka stojąca z karniszem, dlaczego nie ma żarówki? Hmm, nie swieci, okej, pstryk pstryk, nadal nie swieci. Okej, sprawdźmy palcem czy tam powinna być wkręcona żarówka AŁA [#!$%@? RZECZYWISCIE - przyp. red.]
Ja, lat 3. I tak się zaczęła moja przygoda z prądem. Potem 6 lat i podłączanie lampki bez wtyczki (dwa luźne kabelki) i cyk do kostki. Porażony po raz drugi.

XD
@qwerss Miałem jakieś 10 lat. W domu dziadków, na choince były lampki elektryczne, które pamiętały pewnie Hitlera. Wyglądały jak swieczki, ale zakończone były żarówką. Niektóre obudowy były już lekko popękane i wybrakowane, ale nadal świeciły i w sumie całkiem ładnie komponowały się z choinką. Na mich oczach wypaliła się żarówka, więc postanowiłem ją wymienić, jak na małego majstra przystało. Znajdowała się na tyłach choinki i dostęp do niej był utrudniony, więc jedną