Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mireczki, a zwłaszcza Mirabelki, pomóżcie mi rozszyfrować zachowanie pewnego #rozowypasek, z którą się kumpluję (chociaż kiedyś bardziej). Mieliśmy fajny flow, wysyłaliśmy sobie jakieś piosenki, memy, żarciki. Ja generalnie jestem mało wylewny, raczej introwertyczny - napiszę raz na jakiś czas do kogoś, czasami ktoś do mnie i w moim odczuciu to jest już dobry kontakt, ale dla otoczenia jestem raczej samotnikiem odcinającymo się od ludzi, więc generalnie nie mam za dużo jakichś bliskich znajomych którzy by do mnie pisali "co tam?" bez okazji albo wysyłali jakieś memy itp. A kiedy jeszcze w grę wchodzi znajoma płci przeciwnej, to w ogóle się blokuję, bo jak sam inicjuję za dużo kontaktów, to zaraz mam w głowie myśl: "Pewnie zaraz sobie pomyśli, że do niej desperacko zarywam, więc może lepiej wyhamuję". No i potem znajomość się rozpływa.

Natomiast ta koleżanka mnie otworzyła i ośmieliła, bo właściwie to ona wykazała tę inicjatywę, dzięki której z "cześć" - "cześć" i kolegowania się w takiej większej grupie znajomych przeszliśmy do prywatnego kontaktu: rozmawiania (bo pracowaliśmy razem)/pisania do siebie regularnie po kilka razy w tygodniu, czasami codziennie. Ona mi jako jedynemu w całej firmie, w której pracowaliśmy, przyniosła wtedy małą paczuszkę ze słodyczami na święta; ja jej za parę tygodni w podziękowaniu za inną rzecz zrobiłem prezent - kubek z osobiście zaprojektowanym przeze mnie obrazkiem nawiązującym do jej zainteresowań. Wtedy znowu sobie pomyślałem: "O nie, to chyba za dużo, przecież się tylko kumplujemy. Zaraz sobie coś pomyśli i pewnie będzie trzymać dystans". Ale żadnej niezręczności nie było, pisała do mnie tak samo, zażyłość była na tym samym poziomie.

Ja zazwyczaj jestem u ludzi w drugim/trzecim kręgu znajomych, tzn. spotkać się na mieście można, ale jak się spotkanie kończy i wraca się do domu, to raczej nie jestem osobą, o której się myśli. Natomiast za sprawą tej koleżanki było mi parę razy bardzo miło, bo kiedy spotykaliśmy się w większym gronie (zwykle kilku facetów i ona) i potem rozjeżdżaliśmy w nocy, to właśnie do mnie bardzo często na dobranoc coś pisała. Wydawało mi się, że jestem nie z jej ligi, więc nie odebrałem tego jako jakiegoś podrywu.

Raz ją z ciekawości zapytałem, czy kręci z takim kolesiem, z którym szli w pracy na obiad. Pomyślałem, że potraktuje to jako objaw zazdrości, pomyśli, że coś do niej mam, i się zdystansuje, ale znowu tak nie było. Zaprzeczyła kategorycznie, że kręci z tamtym typem, i w następnych dniach pisała do mnie codziennie, mieliśmy naprawdę dobry kontakt. Nawet jak gdzieś w weekend pojechała, to do mnie wieczorem sama napisała, bo chciała opowiedzieć, co zwiedziła.

No i wydawało się, że się fajnie kręci, po czym przestała tak pisać. Nie było jakichś fochów, gadaliśmy normalnie, raz gdzieś do kina poszliśmy we dwójkę i kilka razy na piwo w większej grupie, ale żadnego prywatnego kontaktu potem nie było. Żadnego podsyłania piosenek, książek, memów. Ja parę razy próbowałem po staremu zagadać o jakimś serialu czy książce, ale kończyło się na takim grzecznościowym: "No, też oglądałam, fajny serial", "Nie znam, nie czytałam" itp. Próby pogadania i wyjaśnienia spełzły na niczym, bo twierdziła, że wcale nic się nie zmieniło, że świat się wokół mnie nie kręci i takie tam. Wcześniej mówiła, co jadła na śniadanie, teraz nie powiedziała nawet, że odchodzi z pracy, w której siedzieliśmy kilka pokoi od siebie. Napisałem w końcu jej, że to przykre, kiedy przyjaciele się odwracają i kiedy ktoś, z kim się prawie codziennie rozmawiało, tak się odcina (była pandemia, więc wtedy siedzieliśmy w domach i naprawdę kiepsko psychicznie się czułem).

Potem przez parę miesięcy nie utrzymywaliśmy kontaktu. Spotkaliśmy się w końcu na piwie ze znajomymi, próbowałem się jakoś pojednać, powiedziałem, że fajna była nasza przyjaźń i może udałoby się to odbudować. Przewróciła tylko oczami, powiedziała, że to ja się obraziłem i jej unikałem i że przecież nie obiecywała, że między nami będzie coś więcej (kiedy ja wcale nie twierdziłem, że oczekuję czegoś więcej). Ostatecznie jakoś w miarę pokojowo się rozeszliśmy do domów. No i od tamtej pory niby jest normalnie. Spotykamy się ze wspólnymi znajomymi co jakiś czas. Rozmawiamy normalnie, śmiejemy się, potem gdzieś tam ją czasami odprowadzam na przystanek. Ale choćbym na rzęsach stawał, to sama nie zadzwoni ani nie napisze. Mieszkamy mniej niż kilometr od siebie, ale gdybym sam się nie odezwał i nie zaprosił do siebie na kawę, to byłoby zero kontaktu. No ale jak się spotkamy ze znajomymi, to wszystko wygląda super. Inni mówią, że mamy świetny kontakt i dziwią się, kiedy mówię, że z tamtą kumpelą-sąsiadką z osiedla nie widujemy się prawie w ogóle.

No i to jest dla mnie zagwozdka od dawna. Normalnie powiedziałbym, że to ona boi się, że zacznę sobie za dużo wyobrażać, więc trzyma dystans. Ale przecież ja żadnych podchodów nie zacząłem robić. Wydawało mi się, że cały czas zachowywałem się tak samo - jak kolega - więc nie rozumiem, dlaczego kiedyś taki bliski kontakt był OK, a teraz nie. Dlaczego dawała się namówić na wyjście do kina czy na piwo we dwójkę? Pomyślałem, że może wręcz przeciwnie - może to były jednak sygnały od niej, że powinienem wziąć sprawy w swoje ręce i np. umówić się z nią na randkę, a ja utrzymując ciągle znajomość na tym samym poziomie, nieświadomie ją sfriendzonowałem. Nikt mnie nigdy nie podrywał, więc nawet nie wiedziałem, jakie sygnały są wystarczające i czy się nie skompromituję, kiedy zapytam, czy ona brała pod uwagę nas jako parę. Niby ciągle niektóre jej zachowania mi się nie kleiły z tą teorią, że mnie podrywała (bo też jakichś fajerwerków nie było; myślałem, że to są po prostu miłe rozmowy i wiadomości), ale zacząłem myśleć, że może ona też się krępowała i nie chciała wygłupić. No i wreszcie: dlaczego po tej przerwie powiedziała, że nie obiecywała nic więcej, skoro ja expressis verbis nazwałem ją przyjaciółką kilka razy, a raczej nie sprawiałem wrażenia, jakbym ukrywał jakieś uczucie do niej.

Do tej pory to ja parę razy zostawałem olewany przez laski, więc nawet nie znam drugiej perspektywy; nie wiem, czy to, jak się ona teraz zachowuje, to jest zachowanie dziewczyny, która oczekiwała męskiego działania, ale poczuła się olana, i ma mnie za miękką faję. A jeśli nie brała pod uwagę niczego więcej niż koleżeństwo, to dlaczego nie może być tak jak kiedyś, skoro ja ani żadnych miłosnych wyznań jej nie składałem, ani chyba nie dałem powodów do niepokoju, że mógłbym oczekiwać czegoś więcej? Zawsze się narzeka, że laska daje kosza, ale jako przyjaciela chętnie przygarnia i potem emocjonalnie wykorzystuje. Mnie ona jako przyjaciela nie chce przygarnąć, co wzbudza moje podejrzenia, że sytuacja jest bardziej złożona.

Uzupełniająco:
Mój brak pewności był też spowodowany tym, że ona jest generalnie atrakcyjna, powiedziałbym wręcz, że ma aparycję modelki (chociaż twarz nie jakąś cukierkową jak z okładki). Ja siebie oceniam na 4/10, choć - nie będąc fałszywie skromnym - wydaje mi się, że mam fajne zainteresowania, które nieznacznie podbijają ocenę u kobiet, jestem trochę ogarnięty w kilku tematach i mam wykształcenie, które akurat jej to imponowało trochę. No ale dalej byłem przekonany, że jestem nie w jej lidze.

A jak ja na nią patrzę? Nie ukrywam, że jest inteligentna i ładna i uczciwie powiem, że gdybym miał myśleć o osobie, z którą mógłbym planować rodzinę i przeżyć następne 50 lat, to ta moja kumpela idealnie się wpisuje w ten typ, chociaż ma swoje dziwactwa. Pewnie gdyby wtedy powiedziała wprost, że może byśmy spróbowali umówić się na randkę, tobym bez wahania zaryzykował koleżeństwo i się zgodził. No ale też jakoś nigdy nie świrowałem za nią, nie próbowałem uwieść, a przynajmniej wydaje mi się, że niczego takiego w moim zachowaniu nie było.

#rozowepaski #niebieskiepaski #zwiazki #gorzkiezale


---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #62d02f3c3badb5d6227d4624
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
  • 24
  • Odpowiedz
Ona poprostu nie jest z Tobą zainteresowana w żaden sposób ani jako facetem ani przyjacielem,jesteś kolegą i nic więcej.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: samo Twoje nastawienie jest bardzo wkurzające. Z daleka widać, że jesteś na skinienie jej palca. To, ze twierdzisz że tylko koledzy to oszukiwanie samego siebie. Gdyby z Twojej strony było tylko koleżeństwo dawno bys ją olał a Ty non stop przezywasz. Ciagła analiza co zrobiłeś nie tak albo czego nie zrobiłeś. Triche więcej pewności siebie. Zapomnij i idz do przodu.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: po pytaniu o kręcenie z kolesiem dostałeś piłkę wystawiona do bramki. A Ty uznałeś, że w sumie zamiast kopnąć piłkę do pustej bramki to zaczniesz przed piłka rozwiązywać sudoku. I to jest drodzy Państwo przykład czym się kończy rozkmina ile punktów/10 jestem, pillowanie, tęgie rozmyślania że no chyba za wysokie progi i inne wysrywy na temat relacji. Zamiast pójść z falą i flow. A potem lądowanie na wiadomym tagu
  • Odpowiedz
NiewidomyOnkolog: @Ninx: Ale kurła to nie jest odpowiedź. Może nie być zainteresowana, ale to nie zmienia faktu, że taką zażyłość utrzymywaliśmy i z mojej, i z jej inicjatywy, więc wzajemnie mieliśmy do siebie dużą sympatię. Potem jej zachowanie się zmieniło, więc zależy mi, żeby dowiedzieć się, co się stało - czy ją jakoś zawiodłem, zraniłem. A zależy mi, bo tak czysto po ludzku to najlepsza osoba (bez podziału na
  • Odpowiedz
OstryKoczkodan: @BozenaMal: Nie wiem, może rzeczywiście się oszukuję i tak naprawdę jest dla mnie kimś więcej. Tak czy inaczej, przyczyną tego, że się tak dręczę jest po części też to, że (wiem, wiem, zaraz ktoś powie, że się po prostu zakochałem) to jest znajomość szczególna dla mnie też na stopie koleżeńskiej. Byłem już zakochany, wydawało mi się nawet, że na śmierć i życie, ale nawet wtedy nie było takiego
  • Odpowiedz
OP: @Vayloren: Nie no, wypraszam sobie, ja przecież przyznaję, że jestem turbodurniem ¯\_(ツ)_/¯ Mam świadomość, że być może za dużo rozkminiałem i w którymś momencie nie zrobiłem tego co trzeba. Pretensje mam tylko do siebie, koleżanka akurat jest bardzo normalna i chociaż ma charakterek i potrafi dać się we znaki, jak ktoś jej podpadnie, to ma też dość twardy kręgosłup moralny i nie mogę jej zarzucić bycia nie fair
  • Odpowiedz
Raz ją z ciekawości zapytałem, czy kręci z takim kolesiem, z którym szli w pracy na obiad. Pomyślałem, że potraktuje to jako objaw zazdrości

Ja parę razy próbowałem po staremu zagadać o jakimś serialu czy książce, ale kończyło się na takim grzecznościowym: "No, też oglądałam, fajny serial", "Nie znam, nie czytałam"

Próby pogadania i wyjaśnienia spełzły na niczym, bo twierdziła, że wcale nic się nie zmieniło, że świat się wokół mnie nie kręci i takie tam.

Ale choćbym na rzęsach stawał, to sama nie zadzwoni ani nie napisze.

powiedziałem, że fajna była nasza przyjaźń i może udałoby się to odbudować

raz gdzieś do kina poszliśmy we dwójkę i kilka razy na piwo w większej grupie
  • Odpowiedz
OP: @Ninx: Ludzie w internetach nie podadzą mi stuprocentowej odpowiedzi, ale mogą dać przynajmniej jakiś tip naprowadzający albo uprawdopodabniający to, co mi się wydaje. Dla mnie to wartościowe, bo - jak napisałem wyżej - ja sam jestem raczej zamknięty, rzadko wychodzę z inicjatywą (mówię ogólnie o znajomościach, niekoniecznie kobietach), a to był pierwszy raz w moim życiu, kiedy ktoś aż tak "dobijał się" do moich "drzwi". To dla mnie nowa sytuacja, więc kompletnie zgłupiałem.

(Właściwie to już pewna laska wiele lat temu przy komunikowaniu mi po kilku miesiącach moich starań, że nic z tego nie będzie, też wyrzuciła mi, że na początku to ona więcej musiała się do mnie odzywać i że byłem statyczny jakby mi nie zależało - chociaż z mojej perspektywy to wyglądało tak, że bardzo intensywnie do niej świrowałem.
Jak widać, niewiele się nauczyłem
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Albo znajomość po prostu przeszła w taki stan zwykłej znajomości. Na początku jest zawsze energicznie ale potem to się normuje.
Może z czaiła że idzie to w bardzo zażyłą znajomość i się asekuracyjnie odcięła.
Znalazła sobie kogoś.
  • Odpowiedz
OP: @2564: Tę pierwszą opcję też brałem pod uwagę, ale trudno mi było znaleźć jakiś sensowny punkt w czasie, kiedy to się mogłoby stać. Był taki kilkudniowy okres, że wyszliśmy w grupie do baru. Wtedy właśnie w nocy, jak już się wszyscy rozeszliśmy, jeszcze do mnie pisała. Nazajutrz jedliśmy w pracy obiad, była fajna atmosfera, wbiło mi się w pamięć, że w towarzystwie wtedy mnie skomplementowała (powiedziała coś o intelekcie ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Potem wyjechała samotnie gdzieś na weekend i dzień po dniu wieczorem tak kompletnie "z dupy" do mnie pisała o swoich wrażeniach). No i potem w ciągu kilku dni mam wrażenie, że coś przeskoczyło i już było tylko tak "normalnie". Jeszcze dała się w najbliższych 2-3 miesiącach namówić na kino, na piwo - i we dwójkę, i w większej grupie - było trochę rozmów, ale już później kiedy pisałem coś tak jak kiedyś, to były takie odpowiedzi jak opisywałem wyżej.
Trochę cringe, że wszystko pamiętam z taką dokładnością ( _). No ale niestety mam taką pamięć i nie ułatwia to oceniania takich sytuacji, bo miliony myśli i wspomnień napływają do głowy.

Co do znajdywania sobie kogoś, to akurat trochę typów się zawsze kręciło wokół niej, ale zawsze narzekała, że sami wariaci i dziwacy i nie może nikogo sensownego poznać. Jak byliśmy w kinie (wtedy już coś się psuło), to właśnie mówiła, że wydzwaniał jakiś dziwak, którego niedawno poznała u znajomych, a ja jakoś wtedy nie zareagowałem zazdrośnie, tylko takim luźnym tekstem, że spoko, może
  • Odpowiedz
PotężnyTygrys: @SofiaCoppola: No ja nie olewałem jej zachowania, wydawało mi się, że też dbam o utrzymywanie naszej relacji. Z tym, że jak ona uruchamiała się trochę bardziej i odzywała się częściej, to ja zaczynałem się zastanawiać: "Hmm, może jednak chce czegoś więcej? Ale czy to są wystarczające sygnały? Czemu nie zakomunikuje tego jakoś jaśniej? Co będzie, jak się zbłaźnię i powstanie napięcie między nami?". No i tak myślałem, myślałem,
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania problem jest w tym, że ona odczytała to jako brak zainteresowania, że się narzuca. Ty nie chciałeś pokazywać, że Ci zależy, bo myślałeś, że to czysta przyjaźń. I z takiego nieporozumienia się skończyło () Widać, że szukała jakiegokolwiek powodu, żeby napisać do Ciebie i nie było to zwykle "Hej". No zepsules, co mam poradzić ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
RzeczywistaŻyrafa: @SofiaCoppola: No zepsułem, jakoś to muszę przeżyć. Chociaż mam nadzieję, że przynajmniej uda się z nią szczerze porozmawiać przy jakiejś okazji (bo w grupie ciągle się widujemy), oczyścić atmosferę (jeśli to jeszcze możliwe) i wytłumaczyć się - a jeśli będzie chciała trzymać taki dystans jak teraz albo jeszcze większy, to OK.
Tutaj się tak rozpisałem nie żeby dostać potwierdzenie tego, jak mnie traktuje teraz i że nie chce
  • Odpowiedz