Wpis z mikrobloga

Chociaż odczuwamy pragnienie odkrywania wokół siebie racjonalnych wzorców, ostatecznie wszelkie rozumienie pozostaje zakorzenione w niezrozumieniu. Jeżeli chcemy zyskać większą hermeneutyczną dojrzałość, powinniśmy pogodzić się z tym, że nie rozumiemy ani świata i innych, ani nawet samych siebie. Jest coś, w czym pomaga nam kino Davida Lyncha. Aby lepiej przyjrzeć się tej kwestii, w tym tygodniu odwołałem się do filmu 'Głowa do wycierania' (1977) i cytatu z angielskiego poety Johna Keatsa.

Odnośnik do wpisu: Oswajanie niezrozumienia

---
Nazywam się Jakub Walicki, jestem absolwentem studiów doktoranckich w Instytucie Filozofii i miłośnikiem kina. Prowadzę bloga 'Przemyślane Kadry', gdzie umieszczam krótkie wpisy, w których omawiam jeden filozoficzny wątek, wykorzystując jeden film jako ilustrację.

#filozofia #film #kino #psychologia #sztuka #przemyslenia #przemyslanekadry
przemyslane_kadry - Chociaż odczuwamy pragnienie odkrywania wokół siebie racjonalnych...

źródło: comment_1657438566cT38sVHUT9WTapwK3xBpMM.jpg

Pobierz
  • 15
@przemyslane_kadry

ostatecznie wszelkie rozumienie pozostaje zakorzenione w niezrozumieniu

To, że rozumienie jest zakorzenione w przedrozumieniu czy tam sposobie bycia lub też micie to jeszcze rozumiem, ale to już brzmi bzdurnie.
@Al-3_x Mam na myśli, że nasze rozumienie rzeczywistości to coś, co przypomina wyspy na morzu brak zrozumienia, braku wiedzy (bardzo rozległego). W tym sensie, że nasza wiedza i interpretacje świata nie mają trwałych podstaw, zawsze jakoś odsyłają nas do tego, czego jednak nie rozumiemy.
ale to już brzmi bzdurnie.


@Al-3_x: Ja to trochę kupuje. Nie mamy dostępu do poznania rzeczywistości, więc cały nasz świat musimy zbudować na tym, czego nigdy nie poznamy/zrozumiemy.
@przemyslane_kadry:

Jeżeli chcemy zyskać większą hermeneutyczną dojrzałość, powinniśmy pogodzić się z tym, że nie rozumiemy ani świata i innych, ani nawet samych siebie.

Przez długi czas nie byłem w stanie ubrać tego w słowa, a teraz musiałem sprawdzić, co to hermeneutyka, ale dlatego od małego irytowała mnie, i wpędzała w jeszcze większe zagubienie, wszechobecna presja na bycie pewnym siebie.

W tym sensie, że nasza wiedza i interpretacje świata nie mają trwałych
@Byku-z-Plastiku Być może masz rację. Istnieje koncepcja, zgodnie z którą podstawą wiedzy teoretycznej jest zawsze wiedza praktyczna. Sama umiejętność odnajdywania się w świecie. Poza tym np. osoby religijne nie powinny zgodzić się z częścią tez w moim tekście. Można sobie wyobrażać, że ludzie posiadają jakieś wrodzone intuicje dotyczące rzeczywistości, jej natury, Boga itd. Osobną kwestią pozostaje to, czy rozumienie nie wymaga umiejętności ubrania czegoś w słowa. Większość przedstawicieli hermeneutyki twierdzi, że wymaga
@przemyslane_kadry: Skłaniałbym się ku koncepcji, że zdolność do ubrania myśli w słowa jest bardzo pomocna, albo i nawet konieczna, przy zaawansowanym rozbudowywaniu myśli, nie mówiąc o komunikacji, ale nie jest absolutnie konieczna do samego zrozumienia, i że słowa i konstrukcje słowne są w pewnym sensie krystalizacją pewnej konceptualnej materii. Może i nawet można by powiedzieć, że podstawą naszego postrzegania świata jest pewien konceptualny meta-język, w oparciu o który wykształciliśmy m.in. język
@Byku-z-Plastiku: Wow, dzięki za tak wyczerpujący komentarz. To ciekawe, na pewno nie pseudofilozoficzne dyrdymały :). Myślę, że w pewnym stopniu się z Tobą zgadzam. Jeśli chodzi o ten konceptualny meta-język, o którym wspominasz, to współcześni filozofowie na pewno by protestowali. O czymś takim pisał św. Augustyn: twierdził, że istnieje pewien wewnętrzny język myśli, który jest pierwotny i dopiero później może zostać przełożony na język słów. Ludwig Wittgenstein (czyli jeden z najważniejszych
@przemyslane_kadry: Miło to słyszeć, bo będąc samemu ze swoimi myślami łatwo pogrążyć się w niepewności, czy to, co się wymyśliło, trzyma się kupy. Z drugiej strony myślę, że zawsze zdrowo jest brać pod uwagę możliwość, że być może zabrnęło się w bezsens ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Bardzo ciekawe są te odniesienia do rozważań różnych myślicieli na ten temat - to trochę tak, jakby otwierały się portale do
@Byku-z-Plastiku: Jasne, filozofia w znacznej mierze żyje w dialogu. A najlepsze jest to, że konstruktywna rozmowa w przyjemny sposób wydobywa z nas różne myśli, które inaczej niekoniecznie musiałby się rozwinąć :).

Z odniesieniami do konkretnych filozofów, ich dzieł i różnych tradycji tak właśnie jest - ja je zawsze traktowałem jako przydatne punkty odniesienia. W zasadzie im bardziej skrajne poglądy reprezentują, tym lepiej - jeśli się z nich korzysta, tym swobodniej można
@przemyslane_kadry:
Powiedziałbym, że dialog z samym sobą poprzez pisanie ma porównywalny efekt, być może i potężniejszy, a na pewno ma swoje silne zalety. Z własnego doświadczenia to zapisywanie myśli bardzo pomaga w ich kształtowaniu i rozwijaniu, ale i bez tej krystalizacji myśli coś w umyśle się kotłuje i kształtuje.

Co do skrajnych poglądów jako punkty odniesienia, to ostatnio wymyśliłem sobie termin "kognitywna przeciwwaga", który miałby oznaczać jakąś obcą myśl, która budzi