Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki, mam zgrzyt z niebieskim i nie wiem czy słusznie, czy może ja jestem jakąś walniętą awanturnicą.

Nakreślam lekko sytuację, z niebieskim jesteśmy razem od prawie 12 lat, jak stare dobre małżeństwo. Ja powoli dobijam 30lvl, niebieski 38. Prowadzimy sobie spokojne życie, mieszkanie 3 pokojowe niebieskiego, po ojcu (pokój dzienny + 2 małe klitki), miasto 100k ludzi. Niedawno zmarł ojczym niebieskiego, jego mama została sama, emerytura 4x większa niż przeciętnej emerytki w Polsce, sprawność przyzwoita jak na swój wiek, ale nie chce mieszkać sama, więc postanowiła sprzedać swoje dotychczasowe mieszkanie i przenieść się do któregoś z dzieci. Siostra niebieskiego ma dom prywatny, dziecko prawie odchowane, pokój dla teściowej gotowy, wszystko przeniesione, chętnie z nią zamieszkają, ale teściowa nie chce mieszkać "na wsi" (w cudzysłowie, bo to nie jest jakieś zadupie), z resztą odległość między nami to 10km, więc teraz musimy przygotować dla niej pokój u nas. Sytuacja jest dla mnie absurdalna, bo miałaby świetne warunki u siostry niebieskiego, a mieszkanie u nas to dla mnie jakieś widzimisie. Ja już najmłodsza nie jestem, powoli mieliśmy skupiać się na dziecku tymczasem planujemy, jak upchać u nas teściową. Nie zrozumcie mnie źle, do tej pory miałyśmy dobre kontakty, żadnego zgrzytu, relacja była zdrowa dlatego, że dystans był odpowiedni, ale światopoglądowo średnio się dogadujemy, politycznie dwa bieguny, tryb życia inny i jakoś zapewnienia niebieskiego, że obecność mamy nie wpłynie na nasze dotychczasowe życie średnio mnie przekonują. Niebieski nigdy nie przejawiał żadnych oznak nieodciętej pępowiny, wizyty raz na miesiąc/dwa, żadnego kontrolowania, nic w tym stylu, a tu nagle totalnie zaślepienie, zero dyskusji, tak ma być, ona ma do tego prawo itd. Pytam go jak sobie wyobraża posiadanie dziecka albo w ogóle zrobienie tego dziecka z mamusią za ścianą z karton gipsu, ale jego odpowiedzi doprowadzają mnie do jeszcze większego szału "kiedyś ludzie tak żyli i było dobrze", "dziecko nie potrzebuje od razu pokoju", no nie, ale potrzebuje gdzieś spać, w naszej sypialni nie ma nawet miejsca na łóżeczko "chociażby w przedpokoju hehe potem się będziemy martwić". Nie wierzę po prostu w słowa, które wychodzą z jego ust, ja już nie wiem czy się śmiać czy płakać, czuję się jak w Monty Pythonie xD

Ratunku! dajcie jakieś wskazówki jak my mamy się dogadać albo w ogóle podjąć jakiś dialog, przeszliśmy przez wiele trudnych/dziwnych/skomplikowanych sytuacji przez te wszystkie lata, ale to mnie przerasta, chyba dlatego, że dla mnie to jest duża sprawa, a niebieski bagatelizuje problem i twierdzi, że przesadzam.
#rodzina #zwiazki #milosc #trudnesprawy

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #62c23960ba913460d239d963
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Wesprzyj projekt
  • 100
  • 2
Ile ona znaczy ta "teściowa" ma lat, moja matka ma 75 ,ojciec nie zyje od 3, matka ma swoje mieszkanie 15 minut ode mnie,kupiłem jej psa poznala koleżanki w swoim wieku na swoim osiedlu i dobrze sobie radzi. Dopóki jest sprawna fizycznie i psych nie wyobrażam sobie mieszkania z nią mimo tego ze mam dom i byłoby msc dla niej. Zawsze powtarzam, zawsze są kwasy, starsi ludzie przeżyli już życie, nie mają
@AnonimoweMirkoWyznania: Niebieski się cieszy, że mamusia wraca. Mamusia zacznie Cię terroryzować jak to się niebieskim źle zajmujesz i jak to na niczym się nie znasz. Jej synuś kochany przecież trzeba o niego dbać.
Mirabelko, nie zgadzaj się, to będzie koniec wszystkiego. Dziwię się, że w ogóle tego nie przedyskutowaliście z niebieskim. Twoje i jego zdanie tylko powinno być brane pod uwagę i nikogo innego...
@AnonimoweMirkoWyznania: moja mama po smierci babci od 6 lat mieszka sama w domu na wsi. Pomogam jej jak tylko potrafię. O wspólnym mieszkaniu nie było i nie ma mowy. Tak poważną decyzję należy podejmować wspólnie. Twoja odmowa spowoduje długotrwały kwas. Twoja zgoda zabije Wasz związek. Nie zazdroszczę ale decyzja może być tylko jedna...
@AnonimoweMirkoWyznania: Nie no, ja na pewno bym się nie zgodził na mieszkanie z teściową, zwłaszcza że ona ma gdzie mieszkać i do kogo iść.. Przecież każdy ogarnięty człowiek na jej miejscu nie chciałby się wprowadzić do swojego syna który jest w związku i planują dziecko.

Ja bym na Twoim miejscu na razie wstrzymał się z robieniem sobie dzieci bo jak widzisz możesz kogoś znać długo i być kogoś pewna a potem
ko "chociażby w przedpokoju hehe potem się będziemy martwić". Nie wierzę po prostu w słowa, które wychodzą z jego ust, ja już nie wiem czy się śmiać czy płakać,


@AnonimoweMirkoWyznania: Toksyczna teściowa i toksyczy partner. Nie bez powodu jest między wami różnica 8 lat. Młodszej łatwiej założyć różowe okulary.

Jeśli nie zrobisz teraz wojny i ustąpisz, to reszta twojego życia z nim będzie pod dyktando matki. Jeśli czuje się samotna, to
@AnonimoweMirkoWyznania: tak to jest, jak się próbujesz wiązać z facetem, który ma toksyczną matkę. Szkoda, że tak wiele osób nie odróżnia troskliwej i inteligentnej teściowej od takiej, która chce wpływać na syna kosztem jego wygody czy komfortu partnerki. Chyba trafiłaś ptysiu w ten drugi typ teściowej, więc radzę Tobie #!$%@?ć i to szybko xD
@AnonimoweMirkoWyznania:

Niech sobie mamusia kupi mieszkanko obok - trzy bloki dalej, żeby miała blisko w razie czego - jeżeli wcześniej z nią kontakt był ok.

ALE #!$%@? się do mieszkania, w którym żyjecie sami to masakra.
Nie będziecie mieli swojego życia prywatnego.

Musisz przemówić swojemu facetowi do rozsądku, że rozumiesz, że mamy mu szkoda - nagle została sama - ale to zrujnuje Wasze życie.

To będą lata męczarni - przecież ona