Aktywne Wpisy
miekki_am +36
Jedno mnie tylko zastanawia, nie tylko w kontekście BK. Jeśli ludzie marudzą, że ich nie stać na mieszkanie, że trzeba pół banki na 60 metrów, że będą spłacać 30 lat mieszkanie 40 m, itp. To dlaczego, do cholery, dalej mieszkają w mieście z takimi cenami? Sorry, ale na przykładzie mojego powiatowego miasta w Polsce A, z dobrymi zarobkami lokalnymi, można spokojnie kupić 63 metrowe, 3-pokojowe mieszkanie za 250-280 tys., używane, stówka na
![](https://wykop.pl/cdn/c0834752/25d97a531d0290db54720350089ec1881f19ef8248ac6048a50cd21db962be22,q60.jpg)
malebro +700
W robocie się wysram nie będę wody i papieru marnował na chacie
Mam pytanie do tych z Was, którzy macie 30-40 lub więcej lat, jesteście „poukładani życiowo” w rozumieniu mainstreamowym: jesteście w małżeństwie, macie własny dom/mieszkanie (nawet na kredyt) i ewentualnie macie też dzieci, założyliście już rodzinę.
Chciałbym poznać Waszą perspektywę w pewnej sprawie:
Otóż ja 27lvl z narzeczoną 23lvl (w narzeczeństwie od 3 lat) skończyliśmy już studia, od 3 lat mieszkamy razem, pracujemy, wynajmujemy mieszkanie, żyjemy uczciwie w 100% na własny rachunek, zero pomocy od rodziców (mamy dobre relacje z nimi, ale pochodzimy z mniej zamożnych rodzin). Mimo nacisków ze strony rodziny (nie rodziców, a sióstr ciotecznych itp) totalnie nie spieszymy się ze ślubem, swoją drogą nie miałby kto nam go zafundować, a my wolimy odkładać na wkład własny na mieszkanie i przy okazji żyć sobie teraz na luzie, bez większego stresu. Jak mamy ochotę sobie coś kupić czy gdzieś wyjść to nie liczymy każdego grosza, tylko na luzie to robimy. Nie planujemy też w najbliższym czasie dzieci. Po prostu nie stawiamy sobie presji, żyjemy tak jak lubimy na własny rachunek, nikomu nie wadzimy, nikomu nie zazdrościmy, spokojnie realizujemy własne plany i własny pomyśl na życie.
No i przechodzę do sedna: widzę, że bardzo, ale to bardzo nie podoba się to naszej rodzinie, a szczególnie małżeństwom z przedziału 30-40 lat, którzy już są dawno po ślubie, mają domy, kredyty itd. Wręcz agresywnie i nieprzyjemnie nam to pokazują pytając natarczywie o ślub, pokazując, że „ten i ten kuzyn to już dostał kredyt na dom i ma żonę, a my dalej tak bez ślubu i bez kredytu”. Z każdym rokiem te uwagi zaczynają być coraz bardziej chamskie i atakujące nas, przepełnione wręcz nienawiścią.
I moje pytanie do Was: o co im chodzi? Co oni do nas mają? Nie potrafię ich zrozumieć, totalnie tego nie widzę. Może Wy mając dosłownie ich wiek i perspektywę życiową jesteście w stanie mi to wytłumaczyć? Myślicie podobnie do nich o młodszych parach?
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #62745895e21a371902cabb74
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
Albo odważnie powiedzcie sobie że oboje zgodnie nie chcecie dzieci nigdy i to jest 100% ok albo nie odkładajcie tego do 40.
@Znowmuszewymyslec: No chyba że oboje nie chcą mieć dzieci. Ja nie chcę mieć żadnych dzieci nigdy i jak zawsze stawiam sprawę jasno. Jak kobieta chce mieć dzieci to nie
Mieszkamy z jej rodzicami w domu, wspólnie wychowujemy dwuipółletniego rozrabiakę.
I teraz generalnie tak:
-spotkałem się z komentarzami od
Mam 36 lat, 4 lata po ślubie, bez dzieci (za to z kotem)
Przed ślubem byliśmy parą 10 lat, więc bliżej mamy do Was, niż do przedstawionych w wywodzie par.
Na to mam jedną radę - na chamstwo należy odpowiadać jeszcze większym chamstwem. Po kolejnym pytaniu odbić piłeczkę i nie szczędzić wulgaryzmów: "co cię to #!$%@? obchodzi jak żyjemy? dostaniesz
Ty masz swoje zdanie, a mi obecna sytuacja nie przeszkadza ¯\_(ツ)_/¯
Oświadczyłem się bo chciałem dać wyraz mojej miłości do różowej.
ej no, to co innego! pytanie retoryczne?
tylko że oświadczyny to deklaracja ślubu, więc trochę mi się to gryzie (nie moja sprawa oczywiście, dopytuję z ciekawości).
no i czy zaręczyny coś zmieniły w waszym życiu? ślub to jest kolejny wyraz miłości i jakby kolejny poziom imo