Wpis z mikrobloga

Boksował się ktoś kiedyś z organizatorem obozu dla dziecka?
Zadzwonili wczoraj późniejszym popołudniem że trzeba odebrać bo gorączka 39 stopni. Zgodnie z papierami które podpisałam przed wyjazdem, dają 12h na odbiór, czyli musiał on nastąpić do 5 rano CZYLI mąż po pracy od razu za kierownicę i 450 km w jedną stronę. Na miejscu było po 1 w nocy, najpierw nie chcieli go wpuścić nawet na chwilę do środka, ale ostatecznie wszedł i wciskają mu papier do podpisania że on odbiera dobrowolnie i UWAGA -oświadcza że nie będzie miał żadnych roszczeń.
No nie, odbiera bo musi a roszczenia będą zgodnie z umową z ubezpieczycielem wycieczki - mamy prawo do zwrotu kosztów dojazdu w przypadku przerwania turnusu z powodu choroby.
Stary przekreślił i napisał odręcznie zgodnie z prawdą, ponadto podał stan licznika auta oraz godzinę o której nas zawiadomiono (a wiedzieli od rana o temperaturze młodej).
Na to babka że ona tego nie przyjmie, przynosiła mu nowe formularze, on uparcie wpisywał swoje zgodnie z prawdą, i taka zabawa i pyskówka była przy chorym dziecku.
A, opieka lekarska na obozie polegała na telefonicznej konsultacji z jakąś pielęgniarką. Da się to ugryźć?

#prawo #pytanie
  • 3
@BeachYes bardziej mnie ciekawią doświadczenia innych osób i praktyczne uwagi, jeśli zdecyduję się coś z tym dalej robić albo będzie problem z wyegzekwowaniem wspomnianego zwrotu kosztów podróży.