Wpis z mikrobloga

Cz. 4 #rozkminkrzaka bardzo chaotycznej opowieści o tym, jak to się stało, że zająłem się rękodziełem.

Jak już wcześniej wspominałem, w krótkim czasie trzy rzeczy wykrzywiły moją rzeczywistość: Moje oszczędności nie wystarczyły, żeby w ogóle zacząć się bawić "na poważnie" w rękodzieło, zaś od ojca nie dostałem pożyczki (słusznie, jak już mówiłem), do tego rozleciał mi się 6 letni poważny związek (a przynajmniej wtedy o tym tak myślałem - dobrze, że się rozleciał ( ͡° ͜ʖ ͡°)) no i dostałem jednocześnie informację, że firma w której pracuje zawiesza działalność.

Po 2,5 roku ciągłej pracy, mając 23-24 lata znowu wracam do rodzinnej miejscowości, gdzie nic się nie zmieniło. Przyjaciele dość szybko postawili mnie na nogi po związku, za co chwała im. Oczywiście patrząc z perspektywy prawda była inna, bo jeszcze przez lata uciekałem od kobiet ale wtedy poczułem, że prawdziwie mogę wszystko. Że mogę wszystko i poczułem znowu wolność ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Plan był prosty - skoro stało jak się stało, poznajmy świat dalej w końcu to było moje małe marzenie. Widziałem całą Polskę, zobaczmy teraz Europę. Zdobędę doświadczenie, w międzyczasie zrobię uprawnienia na ciężarowe i z doświadczeniem będę mieć pewną, dobrze płatną pracę więc będzie można zająć się próbą stawiania firmy - jak coś nie wyjdzie najwyżej przecież wrócę do jeżdżenia. I cholera, ta jedna rzecz była niesamowitym motorem napędowym dla mnie. No bo co się może stać? Póki nie wpakuję się w długi - od czego zawsze uciekałem i do dzisiaj uciekam. Więc konkluzja prosta - najwyżej mi się nie uda. Tutaj ponownie widać młodzieńczą naiwność, bo dzisiaj ewentualność zamknięcia działalności traktowałbym jako osobistą porażkę i pewnie czułbym się z tym źle, a całość nie byłaby tak prosta jak kiedyś sobie to wyobrażałem, ale jak wiemy ignorancja to czasem błogosławieństwo.

Praca na busie w międzynarodówce ma swoją specyfikę, ale szczęśliwie udało mi się znaleźć (dopiero po drugim podejściu i szybkiej zmianie pracodawcy) konkretnego szefa, który dobrze płacił i jednocześnie traktował kierowcę po ludzku - nie było gonitwy po 14-16h, nie było jeżdżenia paru nocek pod rząd, nie miałem jednocześnie płaconej kilometrówki tylko 180zł za każdy dzień w trasie (a jeźdzłem tylko od poniedziałku do piątku) i zwyczajnie wtedy na ten moment bardzo mi to odpowiadało. To był jakoś rok 2014 i zarobki dla takiego gnojka jak ja były naprawdę dobre. Wyjeżdżałem różnie: na 12 dni. Czasem na 10. Czasem na 16 - dużo zależało jak się ułożyły ładunki albo jaki był okres. Powrót do domu na parę dni, ew. jeśli w trasie spędziłem więcej jak 2 tygodnie miałem tydzień wolnego. Łącząc to z raczej wolnymi weekendami w trasie miałem naprawdę dużo wolnego, za który mi zresztą płacono.

No i ponownie pokochałem tę pracę. Bo znowu tak ja w przypadku jeżdżenia po Polsce realnie doszło do mnie - świat jest po prostu PIĘKNY. Widoczki mnie cieszą, dodają energii, wtedy bardzo chciałem zobaczyć wszystko co tylko mogę. Miałem okazję zjeździć całą Austrię w której się wtedy zakochałem. Nawet nie wiedziałem, jak piękny to kraj o Szwajcarii nie wspominając choć tam nigdy nie było czasu żeby coś zobaczyć inaczej jak z szyby samochodu. Zdążyłem znienawidzić Francję, pokochać Alpy, odwiedzić parokrotnie znajomych którzy osiedli w Niemczech czy Holandii... Ogólnie czułem się jak ryba w wodzie - godziny leciały mi w momencie, pamiętam duże ilości śpiewania za kółkiem, słuchania muzyki, podcastów czy książek.
Spanie na materacu pod gwiazdami z dala od wszystkich, czy zwiedzanie Bolzano w którym utknąłem na 3 dni. To był dobry plaster na złamane serce. Już wtedy nie wracałem do straconych 6 lat i do tego co było, bo życie podobało mi się takie jakie jest, ze swoimi minusami i cholernie mocnymi plusami. Ten okres również zlał mi się w jedną całość, ale pamiętam cholernie dużo widoczków. Dużo stania w gównianych miejscach ale też jednocześnie piękne Europejskie małe miasteczka do których dojeżdżałem sobie longboardem.

Jednocześnie co dziwne dla mnie udało mi się zatrzymać jedną zajawkę na dłużej - właśnie longboard. Jestem człowiekiem który bardzo łatwo znajduje rzeczy które go cieszą, ale o wiele ciężej utrzymać mi zainteresowanie na dłużej. Nawet nie będę wymieniać ile rzeczy porzuciłem, ale możecie mi wierzyć - jestem mistrzem w tym( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wspominałem że jestem królem słomianego zapału i cesarzem szukania zajawek?

Na szybko mogę wymienić grę w kosza, siatkę, jazda crossem, strzelanie, gra na gitarze, perkusji, harmonijce czy djembe. Było też berimbau, melodyka i śpiewanie - muzycznie chłonąłem wszystko i gdybym miał nieograniczony budżet miałbym pewnie wszystkie instrumenty świata.
Było robienie teledysków, przez moment była też mechanika. Było pisanie recenzji, była praca z drewnem. No uwierzcie, każda jedna rzecz cieszyła mnie, jednocześnie gdy coś stawało się trudniejsze... Cóż naturalnie umierało co było moją osobistą tragedią bo bałem się, że nic nie przyjmie się na długo.

Tak czy tak longboard przyjął się na dłuższy czas i przepięknie połączył się z jeżdżeniem po Europie. A najlepsze jest to, że prawdziwie zakochałem się w nim... Podczas stania w korku ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Austria, autostrada na Graz zamknięta na 4 godziny z powodu pożaru cysterny. 30 stopni, gorąco jak cholera i totalnie odmienna sytuacja jak w Polsce. Gigantyczny i szeroki korytarz życia, ludzie wychodzą i rozmawiają ze sobą, dzieci jeżdżą na rowerach, ktoś gra w karty na rozłożonym stole, pełno kamperów, ktoś włączył salsę i tańczy w grupie.
A ja mam longa z tyłu. Jechać? Nie jechać?
Miałem deskę od miesiąca, jednocześnie miałem myśli, że ludzie będą krzywo patrzeć ale pojechałem i to jedno z najlepszych wspomnień jakie mam z tamtego okresu :D Osoby przybijający mi piątki, dziadek który chciał też pojeździć (bo okazało się że w latach 80 też jeździł i mnie trochę poduczył) ludzie pytający jak tam z przodu, albo pytający jak tam z tyłu. Dzieci które mnie wywoziły rowerem do góry, żebym nie musiał iść, i masa uśmiechów które mnie tam mijały. No bajka. Dziwny moment w który później nie wierzyłem, że się wydarzył i że ludzie mogą mieć taki chill stojąc w korku. A trasa do zjazdu była naprawdę majestatyczna, uwierzcie. Lekki spad, góry w tle zaś pomiędzy jeden wielki dwudziestokilometrowy korek. To zresztą był dla mnie dowód, że Polacy jako naród często jednak mają kija w dupie bo nie wyobrażałem sobie takiej sytuacji na naszej autostradzie.

Ale w końcu tak jak i moje zajawki tak pasja do tej pracy zaczęła zanikać - po 2 latach zacząłem się intensywnie rozglądać za czymś innym, żeby ruszyć do przodu. Z jednej strony chciałem ruszać z Bido, ale cały czas brakowało mi bezpiecznej puli pieniędzy, jednocześnie nie byłem przekonany w jaki sposób mam zacząć. Sklep internetowy? Stacjonarny? Sprzedaż po festiwalach? Z tyłu głowy cały czas budowało się marzenie posiadania firmy, ale nie było jeszcze porządnie posklejane. Tak naprawdę ja wtedy tylko marzyłem, nie planując nic na poważnie - bo marzenia nie kosztują, a nakreślone plany mogą się nie powieść, więc łatwiej tylko o tym myśleć zamiast działać.
Tak czy tak rzuciłem w końcu jeżdżenie po europie i część oszczędności wpakowałem w siebie, trochę świadomo a trochę nieświadomo realizując plan z przeszłości.

Zrobiłem prawko na C, udało mi się dostać dofinansowanie na zrobienie kwalifikacji zawodowych i zaczęło się szukanie mojego ostatniego przystanku. Praca na ciężarowym gdzie można było zarobić jeszcze więcej.
Jednocześnie spełniłem też swoje następne małe marzenie które było jeszcze starsze niż marzenie o firmie: zrobiłem swoje małe domowe studio nagrań, zaś okres bezrobocia w którym robiłem papiery na ciężarowy poświęciłem na muzykę do której nie wracałem przez grube lata.

Domowe studio tak samo jak i własna firma okazało się doświadczeniem słodko-gorzkim, ale nie oddałbym tych wspomnień za nic. Muzyka mnie zawsze dziwnie pociągała twórczo, firma była z tyłu głowy więc żyłem po prostu szczęśliwie bardzo powoli ruszając do przodu.

Cholernie dobry czas który rozpoczął moje prawdziwe dorosłe życie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

cdn.
#tworczoscwlasna #opowiadanie #gownowpis
  • 20
@kupczyk a dzięki piękne ( ͡º ͜ʖ͡º)

Dla mnie w sumie nie ma znaczenia jak się będę wyzywać twórczo - czy to rękodzieło, pisanie czy nagrywanie są momenty w życiu w których tego potrzebuje i się ze mnie wylewa. Jakkolwiek to brzmi.

Jak kiedyś będzie jakieś MirkoWyzwanie to coś nagram z prawdziwym śpiewaniem a nie tylko pseudo-rapsami ( ͡º ͜ʖ͡º)
@bkwas: Miras mam od Ciebie wiele ciekawych i pięknych rzeczy i jeśli kiedyś będę mógł posłuchać muzyki Twojej twórczości będę się czuł zaszczycony. Dużo dobrego Tobie życzę i powodzenia w dążeniu do celu.
@felixos to jedna ze świeżych rzeczy które wyplułem podsyłam już tutaj. Robione na #!$%@? na całą sytuację, teledysk wyszedł jak wyszedł ale bawiłem się przy nim przednio i pomimo tego że efekt jest taki sobie i średnio cokolwiek widać to jestem z całości w miarę zadowolony.

Ale wiem też że do rapsów się nie nadaje i wolę jednak śpiewać xD
bkwas - @felixos to jedna ze świeżych rzeczy które wyplułem podsyłam już tutaj. Robio...
@bkwas: O stary, teledysk jest bardzo dobry, pasuje do klimatu utworu. Klimaty co prawda nie moje ale masz swój styl, trochę przypominasz mi pierwsza płytę k44, mądry tekst i super podkład. Trzyma kciuki za dalszy rozwój ¯_(ツ)_/¯
@bkwas: Pisz dalej! :D Znowu musze to napisać: świetnie się to czyta. Ciekawość i chęć na kolejną część rośnie z każdym akapitem. Zgadzam się, że w Polsce ludzie na siebie często burczą zanikały wrzucić na luz i nawiązać zwykłą rozmowę o pogodzie. Pamiętam, że dotarło to do mnie w Anglii kiedy zauważyłem, że rano ludzie często wychodzą do sklepu po mleko/bułki czy papierosy w piżamie albo np. w szlafroku. Kobiety mają
@Franecki: Dzięki wielkie - jak już pisałem gdzieś gdybym nie miał odbiorców pewnie bym się za to nawet nie zabrał a tak, mam dobry pamiętnik i jednocześnie paliwo żeby w ogóle coś napisać :)

A co do głosu, tutaj filmik z którego wziąłem ten monolog:
bkwas - @Franecki: Dzięki wielkie - jak już pisałem gdzieś gdybym nie miał odbiorców ...
@bkwas: Tak! Dobrze poznałem. To jest Piotr Wroński :D Zabawne, że poznałem bo teraz jest już stary. Sprawdź go na Youtubie jak chcesz posłuchać ciekawych rzeczy. Pisze książki, udziela ciekawych wywiadów :)
@pigoku wołaj!

Dla mnie to kiedyś była najlepsza cecha wykopu - takie historie i opowieści z perspektywy normalnego człowieka, więc rób Mirku!