Wpis z mikrobloga

Mirasy, Mirabelki.

Mam problem. W ubiegłym roku spotkała mnie przykra sytuacja i mój awanturujący się sąsiad groził mi i mojej narzeczonej. Dochodzi do tego stalkowanie, pisanie jakiś paszkwili itp. Leczę się na depresję i od tamtej pory znacznie pogorszył się mój stan zdrowia, muszę brać więcej leków, doszły w pewnym momencie nawet stany lękowe i fobia społeczna, co potwierdza zresztą zaświadczenie od mojego lekarza. A ten trep i gówniarz do tej pory jest bezkarny. Całość zdarzenia miała miejsce przy świadkach, nagrało się na monitoringu, wezwany został patrol, bo facet stał pod bramą jeszcze kilka godzin i baliśmy się wyjść z domu i... i policja po raz drugi umarza postępowanie. Mam wrażenie, że to przez kontakty ojca sąsiada, który jest wojskowym (takim co w '68 dzieciom pocztówki z Czechosłowacji wysyłał).

Raz już pisałem zażalenie do Prokuratury, po pierwszym umorzeniu postępowania, gdzie wskazywałem co nie zostało zrobione, że nie przesłuchano nawet świadków i że nie zabezpieczono do materiału dowodowego monitoringu, który na moją prośbę zabezpieczył wcześniej administrator wspólnoty mieszkaniowej. Prokurator uznał zażalenie za zasadne i na mój wniosek zobowiązał policję do przeprowadzenia wskazanych przeze mnie czynności. Mimo to, Policja (Wrocław-Rakowiec) czynności nie przeprowadziła i umorzyła ponownie śledztwo, bo "brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa". Do tego zmienił się prokurator, który podbił umorzenie przez Policję. Nosz diabli, czy oni oczekują ode mnie dostarczenia oświadczenia od człowieka, że przyznaje się do popełnienia przestępstwa, żeby zacząć podejrzewać popełnienie przestępstwa?

Czy możecie mi pomóc i podpowiedzieć, co mogę jeszcze zrobić, oprócz ponownego zażalenia do prokuratury, aby jakoś tą sprawę ruszyć? Naprawdę, to jest któryś raz, kiedy zgłaszam coś na Policji i kolejny raz jestem tylko spławiany. I ja rozumiem, czasem faktycznie nie można czegoś ustalić, ale ludzie - facet grozi mi i narzeczonej przy świadkach, nagrywa się to na monitoringu, a oni stwierdzają, że nie ma przesłanek uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa.

#policja #prawo #kiciochpyta #depresja #wroclaw
  • 14
@mirko_efekt: Matki narzeczonej, jesteśmy notarialnie upoważnieni. Po zgłoszeniu na policję się uspokoiło, ale tak to notorycznie akcje, że nie mamy prawa w ogóle wjeżdżać na teren wspólnoty, że nas odholuje, problemy z kluczem do bramy, etc.

@justlogin: Średnio raz w tygodniu na tablicy ogłoszeń są podobne "kwiatki" pod adresem bogu ducha winnych sąsiadów. Z takim czymś użeram się na co dzień. O klucze do bramy musieliśmy się użerać przez prawnika.
źródło: comment_1642791072HZREzK0IqhTqxLHu8GAdZd.jpg
@MalowanyPtak: Możesz spróbować uderzyć bezpośrednio do dzielnicowego, powinien mieć otwarte dyżury raz w tygodniu gdzieś na rewirze. Może zna gościa, a jak nie zna to niech zrobi rozpytanie po sąsiadach bo pewnie nie jesteś jedynym wobec którego #!$%@? i potem kilka kontrolnych wizyt i rozmów i powinno być lepiej. Wiem z doświadczenia, że dzielnicowi samym faktem, że się pojawią ze trzy razy u typa (który na dodatek ma coś z głową)
@MalowanyPtak: Mało informacji podałeś, a co jest kością niezgody? Raczej nie zdarza się, że sąsiad grozi drugiemu "ot tak". Ja miałem doświadczenie z sąsiadem-alkusem, u niego awantury były na porządku dziennym przez % i niestety... nic się z tym nie dało zrobić. Rachunki płacili, policja raz na jakiś czas zabrała go na wytrzeźwiałkę i tak lata mijały, dopóki nie odszedł do krainy wiecznych łowów.