Wpis z mikrobloga

Mignęło mi tutaj kilka wpisów, w których ludzie porównywali reakcję Kazachów i Polaków na kryzys i podwyżki, oraz próbujących zestawiać ze sobą obalanie rządu w Kazachstanie z tymi julkowymi protestami z października 2020 roku. Otóż różnice są fundamentalne. Strajk Kobiet nie miał poparcia większości społeczeństwa i dotyczył sprawy stosunkowo pierdołowatej. Nikt o zdrowych zmysłach nie wyszedłby na ulicę ze sztachetą i z narażeniem życia albo wolności nie poszedłby się bić z policją, bo rząd zaostrzył prawo aborcyjne. Inaczej sprawa wygląda w Kazachstanie. Oni tam poszli walczyć o na prawdę wielką rzecz i przede wszystkim byli w tym zgodni. Tam się "lud" postawił władzy. W Polsce jest to niewykonalne, bo opozycja jest za bardzo spolaryzowana. Gdybyśmy teraz mieli wychodzić na ulicę i obalać rząd, to zaraz by się znalazły jakieś przeciwstawne sobie siły polityczne, które próbowałyby przypisać przywództwo protestu sobie, co skutecznie zniechęciłoby drugą stronę do dalszego protestowania. Lewactwo nie ma jaj i argumentów siłowych żeby samodzielnie obalać władze, a prawactwo nie ma zaplecza wizerunkowego i mózgu do PR-owego planowania takich rzeczy. Dodatkowo gdyby któraś z tych grup chciała obalać władzę, to druga z nich nawet nie tyle, że by jej nie wsparła, tylko pewnie utrudniałaby jej to. Mi się marzy coś takiego, co miało miejsce na Islandii w 2008 roku, tylko do tego jest potrzebne skupienie #!$%@? społeczeństwa na poważnych ekonomicznych problemach, a nie jakichś światopoglądowych pierdołach.
#polityka #kazachstan #bekazlewactwa #bekazprawakow #4konserwy #neuropa #protest
  • 1