Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Tak czytam teraz tę aferę z Mejzą, że wieczny student, że nic nie skończył. No faktycznie, ale powiedzcie mi - Dlaczego był w samorządzie studenckim? XD To wam odpowiem dlaczego - Bo liczył, że w ten sposób się prześlizgnie przez studia XD I nie o Mejzy będzie ten post, bo mnie on nie obchodzi. Post będzie o samorządach studenckich.

Do czego nawiązuje. Miałem przyjemność studiować na 2 uczelniach. Na jednej licencjat dziennie, na drugiej magisterkę zaocznie, więc wypowiem się tylko o tej pierwszej. Była to uczelnia Państwowa i tę całą Radę Samorządu Studentów zapamiętam jako kółko przygłupów, atencjuszy i dzbanów, którzy panoszyli się po uczelni z wysoko uniesioną głową, jakby nie wiadomo kim byli i jaką funkcję pełnili XD Poza może 2 osobami ze starszych roczników, większość tej Rady zajmowała się lizaniem dupy profesorom, błaganiem o przełożenie egzaminów - w mniejszej części, a w większej organizowaniem imprez, jakichś debilnych konkursów i mało istotnych rzeczy. W imprezach jedyne co było fajne, to darmowe talony na drinka. Zazwyczaj kazali się przebierać na te imprezy (jakieś straszydła na halloween, dresówa w stylu sportowca, garniak weselny w stylu wesela i inne bzdury), więc po prostu spiłem darmowe drinki i szedłem gdzie indziej, bo w tym klubie 80 % to byli studenci z mojej uczelni.

Okej, do sedna. Od 1 do 3 roku licencjatu z szyderczym uśmieszkiem przyglądałem się, jak następuje selekcja wśród grona atencjuszy. Przymilanie się, wypicie drinka z profesorem na imprezie studenckiej czy inne formy lizania 4 liter okazały się nieskuteczne wobec zaliczenia przedmiotów, zwłaszcza ze starymi zgredami XD I tak o to wielce uzdolniony członek ZARZĄDU (powtarzam: ZARZĄDU) Rady Studentów musiał opuścić uczelnie, akademik (który był dla niego hotelem i klubem w jednym) i pójść pracować jako barman 200h, mieszkając na wynajętym pokoju w mieszkaniu z Ukraińcami XD Na 3 roku zostały jeszcze jakieś rodzynki. Co ciekawe - licencjat robiłem na kierunku bardziej humanistycznym, natomiast mgr (i obecna praca) to bardziej ekonomiczna dziedzina (chociaż przydają się naprawdę często umiejętności miękkie i lekkie pióro). Pamiętam jak dziś, kiedy jechaliśmy na obóz organizowany przez uczelnię i jeden z atencjuszy z Samorządu (swoją drogą dobrze z nim żyłem, nawet się lubiliśmy), żalił się, ile to on czasu nie poświęca dla uczelni, że jest 24/7 do dyspozycji, że ma tyle na głowie. Reszta siedziała przy nim w tym autokarze nawalona i mu przytakiwała XD "Tak, anon i julki robią naprawdę mega robotę..[tu bełkot pijacki] robią mega robotę i jeszcze nie chcą im odpuścić z egzaminami" chlip chlip XD

No i powyższy atencjusz nie dał rady napisać licencjatu, skończył swoją kadencję w samorządzie i w ogóle na uczelni i wrócił w rodzinne strony, dokończyć studia zaocznie na innej uczelni. Potem ja odszedłem, to czasem tylko coś tam podglądałem na facebooku, ale widziałem, że teraz władze w tym samorządzie trzymały najgorsze julki z mojego rocznika, które się chwyciły tego jak polityk pieniędzy z budżetu i teraz śmigali na jakieś Senaty, zebrania, w głowie już tam kariera pewnie. Podczas covida widziałem te krindżowe posty na Facebooku "STUDENT SAM W DOMU!" "hehe studenty teraz w akademiku zamkniete :D" i...No właśnie. Mam kontakt z kolegą, co tam studiował dalej. Jak było w przypadku samorządu? Praca magisterska napisana, to dziękuję, jest pan/pani absolwentem/absolwentką. Jak chce Pani kiedyś pracować na uczelni, zapraszam na studia doktoranckie. Tu trzeba publikacji naukowych, przejść rekrutacje etc. ALE JAK TO? DOKTORAT TAK DZIAŁA? ALE JA SIĘ ANGAŻOWAŁAM W ŻYCIE UCZELNI, NIC SIĘ NIE ZNAJDZIE DLA MNIE?XD Co ciekawsze, było też srogie podlizywanie się osobom z niektórych opcji politycznych, generalnie najgorszy sort karierowicza ci ludzie. No i teraz klops, bo 5 lat studiów dziennych, może czasem praca dorywcza w żabce czy kawiarni i jak to teraz sobie ułożyć, halo.

Studia, jeśli są dobre, to bardzo polecam. Dziennie - jeśli nie są jednolite, to polecam robić licencjat dziennie. I wtedy się bawcie, zdobywajcie kontakty, nawiązujcie znajomości, angażujcie się w życie studenckie. Ale po tym licencjacie przychodzi rozkmina "Dobra, a co dalej? Co po tym?". Jak ktoś jest mega cwaniakiem, to owszem, poradzi sobie. Ale jak chcecie w wieku 23-24 lat (jakiś tam IV czy V rok studiów) mieszkać w akademiku i żyć dalej jak 19 latek, zajmować się głównie grami i zabawami, to odradzam stanowczo i niech to będzie dla was dobry przykład ( ͡° ͜ʖ ͡°) Znam kilka osób, co są podobnymi przypadkami i uwierzcie, że niefajnie wchodziło im się na rynek pracy w wieku 25 lat po pół roku poszukiwania, bez konkretnych skillsów, żeby zaczynać od gównoprac albo stażów i być na łasce rodziców.

#studbaza #studia #bekazpodludzi #przemyslenia #przemysleniazdupy #takbylo #pracbaza #takaprawda #rozowepaski #niebieskiepaski #julka

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61a8a602596226000a57b8b8
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
  • 5