Wpis z mikrobloga

Dla osób, które stoją przed wyborem i zastanawiają się czy iść na studia...
Jeśli masz 5 minut wolnego czasu, możesz przeczytać moje wypociny. Więc czas na moje #przemyslenia.

Może zacznę od takiego prologu.
Idąc na studia x lat temu, byłem osobą, która kompletnie zlewała naukę, była przeświadczona, że studia to studia, nieważne jaki kierunek oraz rodzaj uczelni, prestiż w zasadzie też nie za bardzo miał znaczenie. Uważałem, że studia są bez sensu. Byłem osobą, która w technikum unikała informatyki, miałem kompletnie wywalone na naukę, bo poziom mojej szkoły był tak niski, że nawet pracując w klasie maturalnej na nocki i tak udawało zdobywać mi się dość dobre oceny, które nawet pozwalały zdobywać mi stypendia. Poziom był taki, że kompletnie nie motywował mnie do samorozwoju, na samej improwizacji dało radę wyciągnąć satysfakcjonujące oceny.

To, że nie uczyłem się w technikum, przełożyło się również na to, że wyniki maturalne nie były najlepsze, ale w tamtym czasie kompletnie mi na nich nie zależało, bo i tak byłem świadomy, że dostanę się na studia zaoczne. (Nawet nie wiem czy byłem wtedy tego świadomy, jedno było pewne, wiedziałem, że nie będą to studia stacjonarne).

Dobra, matura zdana bez większych problemów, czas zaaplikować na uczelnie. To był chyba pierwszy raz, gdy wybrałem coś na przekór sobie, zaaplikowałem na dwa wydziały pewnej Politechniki, na wydziały, które charakteryzowały się przedmiotami, których kompletnie nie lubiłem, ani nie umiałem. Dodatkowo na kierunek Informatyki, mimo zdanego egzaminu zawodowego, nigdy tak naprawdę mnie nie kręciła a w latach, gdy na informatyce był C++, wolałem iść do domu popykać w CS:GO i odpocząć po nocce w pracy... Przyjęli mnie na oba wydziały, więc wybrałem ostatecznie ten, który był "bardziej prestiżowy", oraz na tamtą chwilę dla mnie po prostu cięższy... No i zaczęło się.

Przez pierwsze 1,5 roku, tak naprawdę była to dla mnie męczarnia. Nie spodziewałem się aż tak dużego przeskoku patrząc na moje dotychczasowe życie, praktycznie co zjazd zastanawiałem się, czy tego nie rzucić. To jaki był odsiew w pierwszym roku zrobił ogromne wrażenie, co zjazd brakowało mi jednego-dwóch ziomków z którymi się trzymałem. Było to mega demotywujące, zastanawiałem się, czy sam tego nie zrobić, nie rzucić tego w p---u... Dodatkowo męczące dla mnie było to, że wiele z tych przedmiotów było bardzo hmm, nieprzystosowanych pode mnie, byłem kompletnie nieprzygotowany do materiałów związanych z matematyką / fizyką. Mimo wszystko jakoś udało mi się przetrwać, choć nie ukrywam, że materiał, który był na tych przedmiotach nie jest przeze mnie do tej pory opanowany w takim poziomie jaki powinien być. Przez pierwsze lata, wiele z tych przedmiotów wydawało mi się naprawdę ciężkich, z perspektywy czasu patrzę na nie, naprawdę inaczej (mówię tutaj już o stricte informatycznych), dały mi one strasznie dużo obycia i szczerze mówiąc aktualnie, wiele z nich mógłbym nawet powtórzyć, wtedy zjadał mnie stres, chciałem tylko zaliczyć, mimo wszystko wyniosłem z nich naprawdę sporo... Ale do rzeczy, dopiero na trzecim roku, zauważyłem, że te studia ukształtowały mnie jako człowieka, idąc na studia, szedłem z przekonaniem, "Mam nadzieje, że w którymś z tych lat po prostu zajaram się tym kierunkiem" i wiecie co? Naprawdę tak się stało, dopiero na trzecim roku, zauważyłem to ile plusów dało mi to, że poszedłem na uczelnie, która w tamtym czasie po prostu nie była dla mnie. Zostało nas ostatecznie bardzo mało, przyszło do nas kilka osób ze studiów stacjonarnych / dziekanki i ta grupa zrobiła się naprawdę fajna. Dopiero teraz zauważam, że to był naprawdę dobry wybór, mimo, że przez te lata było naprawdę ciężko, zwłaszcza, gdy łączy się to z pracą.

I od razu mówię idąc na studia, nie nauczysz się programowania, nie zostaniesz devops masterem, natomiast potrafią one ukierunkować osobę, dać kierunkowskaz w jakim kierunku iść. Wiele osób zaczynających swoją przygodę z informatyką, jest kompletnie zagubiona, nie wiedzą za co się zabrać i dobrze ułożony plan na studiach, może tutaj pomóc.
Łączenie kropek, robi tutaj robotę, opanowany pewien materiał potrafi pomóc przy opanowaniu kolejnego.

Na pewno zdarzy się tak, że trafisz na leśnych dziadków, którzy będą Cię uczyć starego C++ (Nie denerwujcie się, nie chodzi mi, że sam język jest stary ( ͡° ͜ʖ ͡°) -> chodzi mi o wykładowców, którzy swoją wiedzę opierają na Symfonii Grębowskiego i są zamknięci na nowe rozwiązania języka). Natomiast zdarzy się tak, że możesz trafić również na ludzi, którzy mogą być Waszym autorytetem, inspiracją, w tym przypadku mam na myśli jednego z moich wykładowców, ale nawet studentów, którzy również mogą Cię mocno zmotywować do pracy. Gdy widzisz, że osoba przychodząc na te studia, nie za bardzo wiedziała jak się wpisuję dane do programu w C++, a po dwóch latach zaangażowania pracuje na fajnym stanowisku w branży, daje to do myślenia i potrafi mocno kopnąć w dupę, żeby również iść do przodu.

Ogromnym plusem, jest na pewno to, że możesz poznać tutaj naprawdę sporo ciekawych osób, które po prostu tak jak napisałem, mogą być twoją drogą napędową do swojego rozwoju, dodatkowo pomaga to nawet w znalezieniu pracy i wciągnięciu Cię do firmy, w której np: pracuję Twój ziomek. Takie coś jest naprawdę bardzo fajne i realistyczne, Ty możesz zyskać pracę w której się rozwiniesz, a Twój ziomek hajsik za polecenie, więc sytuacja Win&Win.

Szczerze mówiąc studia dały mi zupełnie inny obraz na rzeczywistość, wiadome, zdarzą się osoby, które powiedzą, że strata czasu i w ogóle, lepiej założyć firmę, bla bla... Sam tak mówiłem... Tylko jak duży procent osób coś takiego rzeczywiście zrobi, od razu po liceum/technikum? No mały, większość osób kończy w McDonaldzie, tirach ew. ma tam jakąś swoją firmę / gospodarstwo, przejęte po rodzinie.Uważam, że czas po liceum/technikum to idealny czas, żeby mimo wszystko spróbować nauczyć się żyć w takim otoczeniu (uczelnia + praca, bądź po prostu uczelnia), wiele z przedmiotów owszem pewnie nigdy się nie przyda, bądź po prostu są prowadzone starym materiałem, natomiast na pewno wyciągniesz ze studiów dużo plusów, niezależnie czy tych stricte związanych z samym rozwojem w dziedzinie, czy takich typowo mentalnych, ambiwalencjonalnych w których będziesz musiał zrobić coś czego nie za bardzo lubisz / umiesz, natomiast wymusi to w Tobie samodyscyplinę i organizacje czasem, której wielu młodym osobom po prostu brakuje.

Fajnie również przejrzeć to co będziesz mieć przerabiane na uczelni, fajnie trafić na taki wydział, w którym nie będziesz zamknięty co do jednego języka programowania, wiem, że są uczelnie, które karzą zrobić coś w konkretnym języku, a to według mnie nie jest najlepsze rozwiązanie. Wiele osób na studiach już pracuje w branży i uczenie się innego języka tylko po to, żeby rozwiązać jakiś problem, który niekoniecznie jest trywialny chyba nie ma większego sensu, dobrze mieć pewną swobodę, tak, żebyś mógł skupić się na rozwiązaniu problemu, a nie na tym, żeby jak najszybciej uczyć się języka i pisać w nim jałowy kod, tylko po to, żeby zaliczyć zadanie, zamiast pomyśleć nad problemem więcej i zrobić to w bardziej optymalny i przemyślany sposób.

Dodatkowo polecam mimo wszystko wybierać renomowane uczelnie, oj tak dość kontrowersyjna opinia...
Mówię to dlatego, że mam paru znajomych, którzy są na uczelniach prywatnych i wiem, że poziom studiów jest bardzo rozstrzelony, oczywiście mogą znaleźć się prywatne dobre uczelnie, natomiast moim zdaniem fajnie jest pójść na "prestiżową uczelnie" - (definicja dla każdego inna, polskie uczelnie w Europie i tak są dość mało prestiżowe, co związane jest m.in z tym jak są dofinansowywane, że ostatecznie wychodzi tak, że doktorom nie opłaca się wykładać, a projekty z dużym potencjałem sprzedawane są za granice - więc w rankingach zawsze będziemy nisko, natomiast mamy też wiele kotów/talentów, które mogą być Twoją inspiracją), spowodowane jest to tym, że są firmy, które patrzą na to czy ukończyłeś pewną uczelnie i na początku zdobycia pracy, wiem, że może być to istotne, patrząc nawet na znajomych, którzy zdobywali pracę, bo ich przełożony również studiował na uczelni i miał przeświadczenie, że wiedział, że kończąc tą uczelnie, nie było tak, że płaciłeś i dostałeś papierek. Strasznie generalizuje, wiem, że ktoś może powiedzieć, że januszexy i w ogóle, no ale chyba takie są realia, na samym początku, gdy kilkanaście osób bije się o jedno stanowisko a ich portfolia są na podobnym poziomie, to logiczne, że zostanie wybrana osoba, która ma w swoim CV bardziej renomowaną uczelnie, przy której jest się pewnym, że jakiś dany / wymagany materiał, na pewno został przekazany, a osoba posiadająca dyplom tej uczelni potrafiła wytrwać kilka lat, żeby osiągnąć papier. Warto też wspomnieć, że też potrafi to napędzić, zawsze możesz się motywować tym, że już sporo przeszedłeś i dobrze byłoby ten papier po prostu osiągnąć, papier, który chociaż w małym procencie, może pomóc podczas walki o miejsce na rynku pracy.

Więc tak streszczając... Czasami warto pójść przeciwko sobie, zmierzyć się z samym sobą.
Uczelnia daje naprawdę sporo, na pewno nie nauczy nas wszystkiego, lecz potrafi ukształtować Ciebie jako człowieka, zmienić Twoją samodyscypline i samą organizację czasem. Kończąc uczelnie, zaczętą od razu po szkole, nadal jesteś młodą osobą, więc myślę, że mimo wszystko warto spróbować, zwłaszcza, że możesz tam poznać naprawdę ciekawe osoby.

Teraz czas na epilog :))

Spodziewam, się, że znajdzie się też wiele ludzi, którzy powiedzą, że w IT papierek nie jest potrzebny, a studia to strata czasu. Mi też wiele rzeczy na samych studiach się nie podoba i wiem, że wiele osób w IT pracuje bez papierka, natomiast lata się zmieniają, za kilka lat nie wiadomo co będzie, dodatkowo w tym co opisałem, dałem + i -, wiadomo, że te minusy również się znajdują i dla jednych, bardziej "zoorganizowanych" mogą być one znaczące, że wolą poświęcić czas na samodzielną naukę i wtedy rzeczywiście mogą wynieść z tego znacznie więcej, natomiast dla osób, które są chociaż trochę zagubione, takie studia naprawdę mogą być pomocne i gadka, że są one niepotrzebne wiele osób demotywuje, a tak jak mówiłem według mnie dla osoby, która jest trochę zagubiona, będzie to naprawdę fajne, żeby otworzyć patrzenie na świat, nawet nie z samego względu związanego z samym rozwojem w dziedzinie, a tym, że możesz się rozwinąć w zupełnie inny, ludzki sposób, co w młodym wieku może przełożyć się na przyszłość.

#studbaza #przemyslenia #studia #informatyka #praca #gownowpis #opowiadanie #matura #historia
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Tak se o napisałem, a wyszło tego tak dużo, że może przeczyta to z 5 osób, które nie mają co robić XDDD

No cóż, czasami moja dusza humanisty bierze górę ;-; i muszę się wyżyć.
  • Odpowiedz
@Yakooo: Studia to tylko kilka lat w okresie życia człowieka, który nawe nie zdaje sobie sprawy, że jest jeszcze dzieckiem. Po latach zapomnisz niemal o tym całowicie. Taki papierek w postraci dyplomu i tytułu prezed nazwiskiem nie posiada żadnej wartości. Jak będziesz dobry to nikt Ciebie nawet o to nie zapyta. W życiu niestety trzeba zarabiać pieniądze, których za byle co się nie dostaje. Większość osób idących na IT po
  • Odpowiedz
@Yakooo: W dużej części się zgadzam. Nie warto iść tylko na to co cię interesuje, bo równie dobrze można potem skończyć jako bezrobotny. Zresztą, ilu jest takich, co będzie jarać rzeczywiście to co jest na polibudzie, że w wolnym czasie tylko to robić będą? Infę warto zdać tak czy siak, bo robota dobrze płatna, jest jej dużo, można wykonać ją zdalnie, brak januszostwa, itd..

Co do uczelni to nie uważam by to miało takie znaczenie. Fakt, jak wspomniałeś mogą patrzeć na to pod kątem pracy, ale przede wszystkim to będą patrzeć na doświadczenie. Jak sam też wspomniałeś, za granicą nikogo i tak to nie będzie obchodzić, a właśnie chyba dla wielu najważniejsze jest uciekać z tego kraju. Dochodzi jeszcze do tego, że poziom na prestiżówkach wcale nie jest taki wyższy, a po prostu to większa mordęga, gdzie wykładowcy nie traktują ludzi jak człowieka. Potem przychodzą tutaj wykopki i muszą się wyżalić, że dyplomem z uczelni prywatnej to można się tylko podetrzeć, bo nie mogą znieść myśli, że zmarnowali lata na chorej uczelni zamiast mieć luzik i osiągnąć to samo xD.

W IT niestety potrzeba studiów, bo wiele ofert pracy tego wymaga, mimo że za wiele one nie wniosą do pracy
  • Odpowiedz
@wojciet:

Pokolenie absolwentów, którzy przy pierwszym problemie odpalają google zamiast czytać dokumentacje

A co w tym jest złego, przepraszam?

Większość osób idących na IT po za czasem spędzonym na uczelni siedzi w domach i steruje sobie kolorowymi ludzikami w jakichś odmóżdzających grach

A co w tym jest złego, przepraszam?
  • Odpowiedz