Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Nie idźcie do sądu...

Jakiś czas temu zadzwonił do mnie kolega - biegły z mojej dziedziny.
Z koleżeńskim biznesem, że ma tu sprawę w której pisze opinie dla strony postępowania sądowego, a on pamięta że ja się kiedyś na uczelni zajmowałem tematem maszyn tego rodzaju (nawet jakaś publikacja poszła), a to właśnie taka maszyna.
No i referuje temat, że była maszyna, zepsuła się, klient oddał do serwisu, maszyna wróciła, ale nie działała tak jak powinna, popracowała tydzień i rozwaliła się na amen.
A że chodzi o setki tysięcy złotych, no to sąd.

Przeanalizowałem to co tam ma i mówię mu jak sprawa wygląda i że w sumie to nic nie wiadomo - mogło być tak że to ten serwis popsuł, mogło być tak że klient sam popsuł, a mogło być że zepsuło się niezależnie. I po prostu nie ma siły - nie mamy danych, a dowody zostały zniszczone w czasie kiedy różne patałachy po całej akcji grzebali w maszynie nie dokumentując tego należycie i teraz to można monetą rzucać.
Kolega przyjął moje wyjaśnienia z pełnym zrozumieniem, ale jako że pisze opinię dla klienta, no to w swojej opinii napisał że na podstawie jego wieloletniego doświadczenia i analizy literatury przedmiotu z całą pewnością było tak że serwis zawinił, a jego klient jest poszkodowanym podając moje argumenty za tą właśnie opcją, pomijając opcje przeciwne.

Mija jakiś czas i pisze do mnie jakiś typ, że on jest biegłym i pisze opracowanie na temat którego kiedyś publikowałem i chciałby mi zlecić opracowanie tematu.
No i opowiada tę samą historię. Tyle że tym razem tego biegłego zatrudnił serwis broniący się przed pozwem sądowym, a on znalazł moją publikację.
Ja więc bardzo chętnie, na podstawie tych samych zdjęć i mniej więcej tego samego opisu tematu napisałem mu wraz z argumentacją że nic nie da się ustalić, bo mogło być że winny serwis, mogło być że klient, a mogło być że nikt, podając argumenty za każdą z wersji.
Ten oczywiście w swojej opinii napisał że zgodnie z jego wiedzą oczywiście w pełni winny jest klient, a serwis wszystko zrobił dobrze.

No i jak rozumiem dwie moje, przeciwne opinie starły się przed sądem.
A wiecie co robi sąd gdy ma dwie sprzeczne opinie biegłych?
Powołuje swojego, trzeciego biegłego - który ma za zadanie wytłumaczyć sędziemu temat na którym sędzia się nie zna.
Zgadnijcie kto dziś się ze mną skontaktował.

#mechanika #prawo

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61368e59ed7ef7000aa5cfd2
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 32
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Karoleer: odpowiem dla klarowności: równie dobrze można takie opinie użyć jako papieru toaletowego, nie wiem nawet czy sędziowie takie opinie załączone do pozwów czytają. Wątpię w to.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: U nas na zakładzie jebła kiedyś jedna linia maszyn, też po serwisie przez jedną firmą i naszym zdaniem to właśnie przez to, że to z-----i, sprawa trafiła do sądu, bo długi przestój zakładu i straty liczone w milionach to sprawa trwa już ponad 3 lata, w k---e biegłych, adwokatów, ludzi zamieszanych i tak se odbijają piłeczkę, nie wiadomo jak długo jeszcze ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Karoleer: @Jade: opinie prywatne przydają się jak roszczenie jest trudne i wypada sobie jakos to poukładać od strony specjalistycznej, ewentualnie by mieć amunicję do wytykania błędów w sądowej opinie biegłego. A tak są po nic.
  • Odpowiedz
@Ogar_Ogar: oczywiście, pełna zgoda. w niektórych sprawach opinie prywatne są wręcz bezcenne żeby wyjaśnić istotę problemu. jednak w większości przypadków... no cóż - wiesz jak jest :)
  • Odpowiedz
Ale przecież to nie jest opinia osoby prywatnej, tylko biegłego... To chyba powinno mieć znaczenie?


@barwus: opinia biegłego powołanego przez sąd w procesie a opinia biegłego sporządzona prywatnie na zlecenie strony, to są dwie inne sprawy.
  • Odpowiedz
@sowiq: też jestem ciekawa, choć pewnie dostał od tego kolegi, a ten od strony dla której sam pisał opinie.

zresztą - nikt o zdrowych zmysłach nie doradza w jednej sprawie obu stronom, nawet jeśli się nie podpisuje pod tym nazwiskiem. w tym kontekście też - nie wiem na jakiej podstawie OP twierdzi, że to są "jego opinie" zawarte w opiniach tych prywatnych biegłych, skoro nie powołują się na nazwisko OPa,
  • Odpowiedz