Kebab na wzór niemieckiego, z grillowanymi warzywami, ze świeżych składników, robiony przez kucharza z TV - taką opinię można wysnuć z opisów pewnego sprzedajnego i prawomocnie skazanego za kłamanie blogera. Jak już się domyślacie, ten opis to kłamstwo. A ja po wizycie tam czuję się oszukany. I przez takie wizyty zacząłem pisać o jedzeniu.
Lokal bardzo ukryty, w głębi osiedla, schowany za nieczynnym akademikiem, w starym kiosku ukrytym w zaułku, cały lokal ma może 9m2, w okolicy nie ma gdzie usiąść, oprzeć się, nawet kubła na śmieci klientów brak. Nie przeszkadza mi to, przyjeżdżam jeść, a nie podziwiać widoki. Przed mną jest tylko jeden klient, a mimo to czekałem ponad 20 minut na jedzenie. Obsługujący mnie ukrainiec nie nabił zamówienia na kasę fiskalną.
Bardzo dobra bułka. Chrupiąca na zewnątrz, mięciutka w środku. Nie spotkałem ani w Makro ani w żadnej sieciowej piekarni. Bardzo fajny sos (jogurtowo ziołowy), którym bułka jest smarowana przed nałożeniem zawartości, a nie jak u konkurencji - gdzie sos nakładany jako ostatni, zalewa i oblepia wszystkie składniki, żeby ukryć ich jakość.
I to by było na tyle z dobrych rzeczy. Grillowane warzywa? Nie było. Cukinia, marchew, papryka nie by grillowane, smakowały jak robione we frytkownicy. Były aż mdłe od wyciekającego z nich tłuszczu, którym były nasączone. Zresztą widać to jak przybliżycie zdjęcie. Turecki ser? Nie mogę powiedzieć ani słowa, bo było go tak mało. A to "mało" było pokryte i nasiąknięte tłuszczem który wyciekał z warzyw.
Nie było świeżego kurczaka, był kurczak twardy i suchy od zbyt długiego leżenia w misce na powietrzu. Co najśmieszniejsze, o 19.40 wisiał na grillu nowy, surowy kebab, a lokal zamykał się o 21 czy 22. Wnioskuje po tym, że sprzedawanie mięsa odgrzewanego w metalowej misce to stała praktyka, bo w 2h takiego wielkiego stosu mięsa nie dałoby rady upiec, a co dopiero sprzedać.
Ze świeżych warzyw była kapusta czerwona, sałata i ze dwa kawałki ogórka. Był nawet lekki posmak mięty. Soku z cytryny nie wyczulem. Może go nie dali, a może go dali tak mało że ubił go tłuszcz wyciekający z warzyw z frytkownicy.
I to by było na tyle z dobrych rzeczy. Grillowane warzywa? Nie było. Cukinia, marchew, papryka nie by grillowane, smakowały jak robione we frytkownicy. Były aż mdłe od wyciekającego z nich tłuszczu, którym były nasączone. Zresztą widać to jak przybliżycie zdjęcie. Turecki ser? Nie mogę powiedzieć ani słowa, bo było go tak mało. A to "mało" było pokryte i nasiąknięte tłuszczem który wyciekał z warzyw.
Przez takie lokale jak ten zacząłem pisać o knajpach. Najpierw sobie notowałem, żeby nie zapomnieć gdzie byłem i omijać słabe miejsca. Potem wymieniać się doświadczeniami z kumplami, którzy mieli podobny gust do mnie. Nie żeby się chwalić, tylko żeby oszczędzić sobie nieprzyjemności (a czasem i biegunki), żeby oszczędzić sobie uczucia bycia oszukanym. We Wrocławiu co roku prawie setka knajp się zamyka i prawie setka w ich miejsce otwiera. Pyszne.pl pokazuje mi teraz
Jeżeli coś wam w tym paragonie nie pasuje, to macie rację. To nie jest paragon, tylko wydruk z terminala płatności kartą. Na ladzie nie było nawet kasy fiskalnej postawionej. Obsługujący mnie ukrainiec nabił mi za kebaba+folie aluminiową+torbę+sztućce 21gr zamiast 21zł.
Z racji że prawdziwego paragonu nie dostałem, buzi nie otwierałem.
Za szybą jest nowa, surowa noga z mięsa z kurczaka. Zdjęcie zrobione o 19.46. Lokal tego dnia zamykał się o 21 czy 22.
Po co zakładać nowe mięso na 1-2h przed zamknięciem lokalu? No po to żeby przez pół następnego dnia nie przemęczać się pracą i i sprzedawać klientom kebaba, który po usmażeniu poleżał już sobie z 11 godzin w lodówce.
To nie jest niemiecka jakość. Turki i Bułgarzy(brani za Turków) przychodzą
Przez takie lokale jak ten zacząłem pisać o knajpach.
Super, mam bardzo podobnie, tylko nie jestem dziś aż tak aktywny. Pisałem recenzje jeszcze na gastronautach 10 lat temu xD Potem google, a w końcu przerzuciłem się na mirko. Zawsze dużo jadłem na mieście, ale dzisiaj z uwagi na dzieciaki, to najczęściej zamawianie do domu. > Myślicie że jest miejsce na blog o jedzeniu we Wrocławiu, ale taki który zasady nie
@Iudex: powiedz mi. ale tak szczerze, jak tłuścioch grubasowi. Czy to coś wygląda ci na patelnię grillową? Nie jestem wuefistą po szkole dziennikarskiej, ale mi to wygląda na frytkownicę. ( ͡°͜ʖ͡°)
Myślicie że jest miejsce na blog o jedzeniu we Wrocławiu, ale taki który zasady nie bierze w łapę za pozytywne recenzje od knajp?
@NaglyAtakGlazurnika: miejsce na uczciwe opinie i rzetelne recenzje jest zawsze. Pytanie, jak długo utrzyma się taki recenzent z rosnącą popularnością, gdy zacznie być przez knajpo-restauracje zapraszany do różnych aktywności. Niewątpliwie miło by było mieć wiarygodne źródło informacji chroniące przed nagłą pracą jelit i rozczarowaniem gastralnym.
@Iudex: powiedz mi. ale tak szczerze, jak tłuścioch grubasowi. Czy to coś wygląda ci na patelnię grillową? Nie jestem wuefistą po szkole dziennikarskiej, ale mi to wygląda na frytkownicę. ( ͡°͜ʖ͡°)
Czarna Cebula. Olszewskiego 23B, Biskupin. Kebab Gemuse. 19zł.
Kebab na wzór niemieckiego, z grillowanymi warzywami, ze świeżych składników, robiony przez kucharza z TV - taką opinię można wysnuć z opisów pewnego sprzedajnego i prawomocnie skazanego za kłamanie blogera. Jak już się domyślacie, ten opis to kłamstwo. A ja po wizycie tam czuję się oszukany. I przez takie wizyty zacząłem pisać o jedzeniu.
Lokal bardzo ukryty, w głębi osiedla, schowany za nieczynnym akademikiem, w starym kiosku ukrytym w zaułku, cały lokal ma może 9m2, w okolicy nie ma gdzie usiąść, oprzeć się, nawet kubła na śmieci klientów brak. Nie przeszkadza mi to, przyjeżdżam jeść, a nie podziwiać widoki. Przed mną jest tylko jeden klient, a mimo to czekałem ponad 20 minut na jedzenie. Obsługujący mnie ukrainiec nie nabił zamówienia na kasę fiskalną.
Bardzo dobra bułka. Chrupiąca na zewnątrz, mięciutka w środku. Nie spotkałem ani w Makro ani w żadnej sieciowej piekarni. Bardzo fajny sos (jogurtowo ziołowy), którym bułka jest smarowana przed nałożeniem zawartości, a nie jak u konkurencji - gdzie sos nakładany jako ostatni, zalewa i oblepia wszystkie składniki, żeby ukryć ich jakość.
I to by było na tyle z dobrych rzeczy. Grillowane warzywa? Nie było. Cukinia, marchew, papryka nie by grillowane, smakowały jak robione we frytkownicy. Były aż mdłe od wyciekającego z nich tłuszczu, którym były nasączone. Zresztą widać to jak przybliżycie zdjęcie. Turecki ser? Nie mogę powiedzieć ani słowa, bo było go tak mało. A to "mało" było pokryte i nasiąknięte tłuszczem który wyciekał z warzyw.
Nie było świeżego kurczaka, był kurczak twardy i suchy od zbyt długiego leżenia w misce na powietrzu. Co najśmieszniejsze, o 19.40 wisiał na grillu nowy, surowy kebab, a lokal zamykał się o 21 czy 22. Wnioskuje po tym, że sprzedawanie mięsa odgrzewanego w metalowej misce to stała praktyka, bo w 2h takiego wielkiego stosu mięsa nie dałoby rady upiec, a co dopiero sprzedać.
Ze świeżych warzyw była kapusta czerwona, sałata i ze dwa kawałki ogórka. Był nawet lekki posmak mięty. Soku z cytryny nie wyczulem. Może go nie dali, a może go dali tak mało że ubił go tłuszcz wyciekający z warzyw z frytkownicy.
To nie było udane doświadczenie.
Nie byłem to się wypowiem:
@NaglyAtakGlazurnika: ( ͡º ͜ʖ͡º)
To nie jest paragon, tylko wydruk z terminala płatności kartą. Na ladzie nie było nawet kasy fiskalnej postawionej. Obsługujący mnie ukrainiec nabił mi za kebaba+folie aluminiową+torbę+sztućce 21gr zamiast 21zł.
Z racji że prawdziwego paragonu nie dostałem, buzi nie otwierałem.
@Iudex: na patelni grillowej nie smaży się w głębokiej kałuży tłuszczu, w zasadzie powinna być tylko lekko posmarowana
Komentarz usunięty przez autora
Po co zakładać nowe mięso na 1-2h przed zamknięciem lokalu? No po to żeby przez pół następnego dnia nie przemęczać się pracą i i sprzedawać klientom kebaba, który po usmażeniu poleżał już sobie z 11 godzin w lodówce.
To nie jest niemiecka jakość. Turki i Bułgarzy(brani za Turków) przychodzą
Super, mam bardzo podobnie, tylko nie jestem dziś aż tak aktywny. Pisałem recenzje jeszcze na gastronautach 10 lat temu xD Potem google, a w końcu przerzuciłem się na mirko. Zawsze dużo jadłem na mieście, ale dzisiaj z uwagi na dzieciaki, to najczęściej zamawianie do domu. > Myślicie że jest miejsce na blog o jedzeniu we Wrocławiu, ale taki który zasady nie
@NaglyAtakGlazurnika: miejsce na uczciwe opinie i rzetelne recenzje jest zawsze.
Pytanie, jak długo utrzyma się taki recenzent z rosnącą popularnością, gdy zacznie być przez knajpo-restauracje zapraszany do różnych aktywności.
Niewątpliwie miło by było mieć wiarygodne źródło informacji chroniące przed nagłą pracą jelit i rozczarowaniem gastralnym.
Będę rzigoł, warzywa z frytkownicy ( ͡° ʖ̯ ͡°)