Aktywne Wpisy
![mirko_anonim](https://wykop.pl/cdn/c0834752/321ea7dc2985c2bfbf21a6b5598af7c3220625c6954fbbc0a440b525befed626,q60.png)
mirko_anonim +21
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Moja dziewczyna jest bardzo przywiązana do miasta w którym mieszka - Warszawy. Wstępnie ja nie byłem przywiązany do żadnego miejsca, jednak w ostatnim czasie odziedziczyłem po dziadku dom w mieście należącym do aglomeracji śląskiej. 130m2, duży ogród, dla mojej generacji rzeczy praktycznie nieosiągalna w przy obecnym rynku nieruchomości. Problem z tym, że zgodnie z prośbą dziadka - dom ma zostać w rodzinie, nie wolno mi go sprzedać, bo był
Moja dziewczyna jest bardzo przywiązana do miasta w którym mieszka - Warszawy. Wstępnie ja nie byłem przywiązany do żadnego miejsca, jednak w ostatnim czasie odziedziczyłem po dziadku dom w mieście należącym do aglomeracji śląskiej. 130m2, duży ogród, dla mojej generacji rzeczy praktycznie nieosiągalna w przy obecnym rynku nieruchomości. Problem z tym, że zgodnie z prośbą dziadka - dom ma zostać w rodzinie, nie wolno mi go sprzedać, bo był
Hej. Jest tu jakiś geodeta? Na dołączonym obrazku, zaznaczyłem różowym kółkiem miejsce gdzie jest krzyż przy drodze. Ktoś mi powie czy należy do tej działki na której jest 68/19 ? Chcę kupić dom z tą działką i właśnie przy samym domu stoi duży krzyż jak to na wsi. Co gdybym chciał go legalnie się pozbyć?
![AdvisoryLyrics - Hej. Jest tu jakiś geodeta? Na dołączonym obrazku, zaznaczyłem różow...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/71d7c9a1cdad91997676fc985a1961631855130d25a77a7571c46f6a8f61f817,w150.jpg?author=AdvisoryLyrics&auth=92bed6007f61ca43b8697f985c9d1205)
Otóż wspólnie z żoną mamy kotkę, która ma 7 lat. Rok temu przeprowadziliśmy się na nowe mieszkanie i pojawiła się u mojej żony chęć posiadania w nim super porządku, czystości i ładu co bardzo szybko zmieniło się w chęć posiadania domu wolnego od kota.
Od mniej więcej pół roku żona regularnie wyraża swoje negatywne emocje odnośnie zwierzaka. Rozmawialiśmy już na ten temat dość długo i przez chwile nawet było bardziej neutralnie, bo wziąłem wszystkie obowiązki związazane ze zwierzątkiem, typu sprzątanie, wymienianie często toalety, karmienie, zabawa itd. na siebie. Ona też to zauważyła i powiedziała, że to bardzo docenia i myślałem, że to był wystarczający kompromis żeby trochę ustatkować emocje i pokazać, że kot w domu to nie piekło.
Dziś niestety kotka postanowiła zwymiotować 2 razy w ciągu dnia niefortunnie na kanapę i niestety nie miałem nawet możliwości sprzątnąć i wyprać poszewek zanim żona to zobaczy, no i była niestety afera i upust emocji. Z racji, że ostatnio zwiększyła się też regularność wymiotów, to będę musiał zabrać kota do weterynarza, ale tu znów komentarze żony, że tracimy tylko czas i pieniądze..
Ja naszego kota kocham, ona jak to mówi niestety przestała, a teraz tylko ją denerwuje. Padły też słowa, że przecież to tylko kot, że nie będzie szczęśliwa dopóki go mamy w domu oraz inne dość ostre oświadczenia pod wpływem emocji.
Przez to, że kotka wychowała się przez pierwsze 4 lata zamknięta w domu, ma teraz dość niechęć do wychodzenia na zewnątrz, a jeżeli już idzie to na krótsze momenty. Czasem ją próbuje wysyłać na dłużej, ale potrafi za każdym razem w końcu siedzieć pod oknem i miałczeć aż do momentu, kiedy nie zostanie wpuszczona do środka. Będzie to robić nawet gdyby to miało trwać parę godzin, co jest dość problematyczne, bo jednak większość czasu jest w domu i daje się we znaki żonie. Jak zgadliście miałeczenie pod oknem przez dłuższy okres także nie jest dobre.. Więc sytuacja bez lepszej opcji.
Natomiast nigdy nie było z nią innych problemów typu załatwianie się w losowych miejscach, czy niszczenie mebli i dlatego mi też po prostu cholernie źle na samą myśl, że mielibyśmy ją oddać lub uśpić w tym wieku..
Z drugiej strony po dzisiejszym upuście emocji, wręcz krzyku żony, jestem zdruzgotany. Sprawa przelewa się coraz bardziej na naszą relację.. I mam wrażenie, że po prostu nie ma dobrego wyjścia. Czuje się po prostu dobity, że to musi tak wyglądać, że wygra albo jedna albo druga strona i jakim kosztem..
Byliście w sytuacji, kiedy wasz/a partner/partnerka przestaje akceptować zwierzaka, który był z wami tak długo? Jak rozwiązaliście sprawę?
#koty #zwierzeta #zwierzetadomowe #malzenstwo #zwiazki
@Parotia: nie byłam, ale nie wyobrażam sobie oddać zwierzaka, bo przestał pasować do wizji nowego mieszkania. Poza tym jak to możliwe, że ona też przez taki czas nie przywiązała się do kotki? Aż dziwne.
@oficjalniemartwa: Relacja między nami poza tematem kota jest jak najbardziej wporządku.
Co do rodzicielstawa to też podałem jej ten argument, ona głównie mówi, że to inna kwestia, bo dziecko dorasta, ma jakiś cel oraz poza problemami jesteś też nagradzany jako rodzic. Z jednej strony
Komentarz usunięty przez autora
Jedyna wasza odpowiedź to weź rozwód xd
Empatia to umiejętność wczucia się w emocje i myślenie innej osoby. Ja, podobnie jak autor, kocham kotki. Ale jego żona nie czuje tego samego i to jest zupełnie normalne.
Mam podobnie w domu, tylko mi żoną nie pozwala sprowadzić kota do domu
Może wizyta u psychologa/psychiatry/doradcy czy kogoś podobnego pozwoliłaby to rozwiązać.
A kot mógł zwymiotować od lizania sierści, jest na to taki jakby krem do jedzenia (nie wiem jak to się nazywa). Albo zeżarła coś na dworze.
Co