Mieszkam na osiedlu, gdzie brakuje miejsca parkingowego - bo niektórzy mają kilka samochodów.
Wracam ze sklepu właśnie, no i wyjeżdża z jednego miejsca typek więc go puszczam. Typek z powrotem wjeżdża na to miejsce, no to mu mrugam światłami. Koleś wychodzi z auta i mówi, że jedzie do apteki i za 15 minut wraca i chce tu zaparkować.
Ja odpowiadam, że ja pojechałem na zakupy i też mi zajęli miejsce więc taka jest kolej rzeczy.
Na co typek: nie zaparkujesz tutaj, ja sobie poczekam aż coś znajdziesz.
No i właśnie siedzę w aucie i czekam aż kolesiowi się znudzi, pewnie w końcu pojedzie do tej apteki i się zdziwi.
Znając taki sort ludzi to będę miał pewnie auto zarysowane.
Ale jak zaparkuje pobiegnę do mieszkania, ustawię sobie cyfrówkę z nagrywaniem i będę obserwował co typ wykombinuje.
@Van_Zavi: zazwyczaj każdy ma "swoje" miejsce na gębę bo się tak kiedyś dogadali, a nowi lokatorzy to zazwyczaj wnuki lub dzieci poprzednich i tak zostaje. Ale ja jestem z dzikiej Polski B, a nie z cywilizowanej Polski A z cyrkami o miejsce parkingowe. Nam się jeszcze tak w dupach od dobrobytu nie poprzewracało żeby toczyć wojny o miejsce parkingowe.
@matiJ: Oczywiście łatwo mówić trudniej zrobić. Potem ja się będę bujał po sądach, że babę potrąciłem i to jeszcze pewnie była w ciąży. Po drugie mam trochę godności i rozumu i po prostu nie chciałem żeby ona siedziała tam 30 min i marzła, więc postałem 2 min i pojechałem zaparkować 500 metrów dalej @samjesteszajety: najbliższa apteka to jakieś 2km - jeden by poszedł a drugi nie @Zaqwsxe
@kodecss: walka o miejsca parkingowe na starych osiedlach to jest czasem złoto xD.
Ostatnio wsiadając do samochodu widziałam, że typek stoi swoim autem z boku i czai się aż jakieś miejsce się zwolni (ta sama sytuacja co u Ciebie, stare osiedle, za mało miejsc parkingowych). Wyjechałam więc z tego miejsca, żeby sobie zaparkował, bo ja musiałam jeszcze zadzwonić zanim ruszę i bez sensu, żeby czekał. Rozmawiam przez ten telefon, nagle
Mieszkam na osiedlu, gdzie brakuje miejsca parkingowego - bo niektórzy mają kilka samochodów.
Wracam ze sklepu właśnie, no i wyjeżdża z jednego miejsca typek więc go puszczam. Typek z powrotem wjeżdża na to miejsce, no to mu mrugam światłami. Koleś wychodzi z auta i mówi, że jedzie do apteki i za 15 minut wraca i chce tu zaparkować.
Ja odpowiadam, że ja pojechałem na zakupy i też mi zajęli miejsce więc taka jest kolej rzeczy.
Na co typek: nie zaparkujesz tutaj, ja sobie poczekam aż coś znajdziesz.
No i właśnie siedzę w aucie i czekam aż kolesiowi się znudzi, pewnie w końcu pojedzie do tej apteki i się zdziwi.
Znając taki sort ludzi to będę miał pewnie auto zarysowane.
Ale jak zaparkuje pobiegnę do mieszkania, ustawię sobie cyfrówkę z nagrywaniem i będę obserwował co typ wykombinuje.
@kodecss: co za #!$%@? akcja. Ja to rozwiązałem tak, że kupilem miejsce w garażu podziemnym. Polecam ten styl życia.
Ale jak to w garażu podziemnym. Macie takie posrod blokowisk a nie w apartamentowcach i dworcach na drugim koncu miasta?
@samjesteszajety: najbliższa apteka to jakieś 2km - jeden by poszedł a drugi nie
@Zaqwsxe
No nic koleś mnie #!$%@?ł bez mydła. Zadzwonił po żonę (chyba) i stanęła sobie w kurtce na tym miejscu parkingowym.
@kodecss
To już lepiej wysłać żonę z buta do apteki
Ostatnio wsiadając do samochodu widziałam, że typek stoi swoim autem z boku i czai się aż jakieś miejsce się zwolni (ta sama sytuacja co u Ciebie, stare osiedle, za mało miejsc parkingowych). Wyjechałam więc z tego miejsca, żeby sobie zaparkował, bo ja musiałam jeszcze zadzwonić zanim ruszę i bez sensu, żeby czekał. Rozmawiam przez ten telefon, nagle
Komentarz usunięty przez moderatora