Aktywne Wpisy
Lewusx +41
Najbardziej plusowany komentarz dostanie ode mnie białeczko. :)
#mikrokoksy #dieta #silownia #rozdajo #mirkokoksy #sterydy #odchudzanie
#mikrokoksy #dieta #silownia #rozdajo #mirkokoksy #sterydy #odchudzanie
karol-blabert +317
Tytuł: Pan Lodowego Ogrodu (Tom I)
Autor: Jarosław Grzędowicz
Gatunek: Fantasy
Ocena: ★★★★★★★★★☆
Kompletnie nie wiedziałem czego się spodziewać, książkę polecił mi znajomy.
J----y majstersztyk.
Do tej pory uważałem, że królem polskiej fantastyki jest Sapkowski. Żaden inny autor tak do mnie nie trafiał, dopóki na mojej półce nie pojawił się Grzędowicz.
Vuko Drakkainen bierze udział w jednoosobowej misji ratunkowej na odległej planecie, mającej na celu sprawdzenie, co się stało z przebywającą tam ekspedycją naukową. Planeta Midgaard okazuje się światem pełnym magii, mrocznym, nieprzyjaznym i pełnym tajemnic, nie do końca przez naszą rasę zrozumianym.
Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy to niesamowicie lekki styl autora. Książkę czyta się znakomicie, i gdybym miał na to czas, przeczytałbym jednym tchem. Im dalej czytałem, tym więcej w Grzędowiczu widziałem połączenia Sapkowskiego z Pratchettem, a nawet odrobiną Lema (!). Znakomita, sensowna historia. Postacie są prawdziwie z krwi i kości. Niesamowicie podobał mi się zabieg autora polegający na zmiennej narracji, dzięki której raz oglądamy wydarzenia oczami bohatera, by zaraz kontynuować je jako bierny obserwator. Sama fabuła być może nie porywa aż tak jak saga o Wiedźminie, ale więcej o tym mogę się wypowiedzieć dopiero po doczytaniu reszty.
Póki co - zaskoczenie roku, a mamy jeszcze styczeń. Serdecznie polecam każdemu fanowi fantastyki.
#bookmeter #ksiazki #ebook
Na minus - sceny walki. Trochę się tym zajmowałem i one są po prostu komiksowo nierealistyczne. Ja rozumiem, gatunek, licentia poetica i tak dalej, ale to jak te filmy klasy D, gdzie gość po roku treningów wyciska 700 kg na klatę.
Na plus - odniesienia do dzieł literackich, książek i gier. Motyw z porque te vas i w ogóle z
@nika_blue: przecież saga o wiedzminie też taka jest. Sapkowski dodawał jakieś z d--y wątki, jak np. ta śniąca w wieży, czy rozwlekał jakieś wątki jak Ciri na pustyni.
Pierwsze dwa tomy są dobre, ale reszta leci na ryj, aż ciężko było czytać. W Wiedźminie najlepsze były opowiadania. Saga
@tomtom666: przecież to był genetycznie modyfikowany komandos po dokładnej selekcji, rocznym szkoleniu i operacjach przygotowujących do misji.
W dodatku miał najnowocześniejszy miecz ostrzony na poziomie
Nie, bycie wyszkolonym i tak dalej nie daje nadludzkich supermocy. Można być lepszym, ale kolesie z którymi walczył byli genetycznie wyselekcjonowani do walki mieczem (bo ci z gorszymi genami nie zostawali np dowódcami), do tego nic innego nie robili w zasadzie od urodzenia. Ale już mniejsza o walkę mieczem, bardziej chodzi mi o sytuacje, gdy gołymi rękami obezwładniał gościa który nie tylko miał
@tomtom666: nie da się być genetycznie wyselekcjonowanym do walki mieczem. Po prostu można być genetycznie wyselekcjonowanym do bycia sprawniejszym.
I pamiętaj, że nawet suchoklates z piwnicy miał jakichś przodków, co musieli sobie radzić w średniowieczu, starożytności i wcześniej, a my wszyscy jesteśmy potomkami tych co przeżyli w czasach walk na
To jest ta ulotna granica między "fajnie wyszkolony bohater" a "bohater przepakowany poza granice groteski".
I nie miał żadnej wiedzy od Cyfral, to jest chyba nawet wprost powiedziane w książce! Po prostu Grzędowicz nie może powstrzymać się od epatowania superowością swojego tworu. Bohater podnosi kamień i z jego kształtu wnioskuje, jakie procesy górotwórcze miały miejsce, bo jest doktorantem geologii (czy raczej ma wiedzę jak doktorant), tak całkiem przypadkiem. Rzuca nim w zwierzaka i z ruchów zwierzaka odgadnie, jaka była droga ewolucyjna na tej planecie, bo jest też - zupełnie przypadkowo - doktorantem biologii ewolucyjnej. I tych doktoratów ma ze dwadzieścia. A wszystkie zdobyte w czasie, gdy prowadził życie najemnika nie dotykając książki przez całe
@nika_blue: Chodzi mi o sagę. Opowiadania to osobny byt, choć powiązany trochę fabularnie.
W Wiedźminie nie wiedzę nigdzie tąpnięcia ani spadku poziomu, wręcz przeciwnie, ostatnie tomy mają równie ciekawe postacie i pomysły co pierwsze.
Komentarz usunięty przez autora
Możę trochę przesadziłem z tym "nad niemnem", ale chodziło mi o to, że po pierwszej części, midgard wydawał mi się właśnie taką kalką ziemi po strerydach. W tolkienie fajne były te wszystkie starodawne ruiny, jakieś nieprzemierzone puszcze, twierdze itd, takie miejsca że gdzie by się nie weszło, to stała za tym jakaś historia, niekiedy na tysiące lat, która miała swój punkt zaczepienia, nawet jeżeli jedyna wzmianka sięgała aż do stworzenia Ardy. Wzbudzało to takie poczucie wiarygodności, jakiejś głębszej sensowności. U grzędowicza bywa z tym... różnie. Jest jakieś miasto, i właściwie to tyle.
Mnie bardzo wtedy urzekło (nie wiem jakbym teraz patrzyła, będąc nieco starsza), że autor angażował mocno każdy zmysł czytelnika - w tym węch, dotyk i smak, który często jest pomijany.
Dodatkowo im dużej było się z bohaterem tym mniej narzekał i wspominał jak mu ziemskich wygód brakuje. Tak realnie, po ludzku,