Chyba czas najwyższy, żeby większa grupa ludzi dowiedziała się co się dzieje, nie tylko czytający jeden konkretny wpis.
Jak wiecie, miałem ogarniać naświetlania, tomografie, rezonans i finalnie chemię, ostatecznie nic z tego nie wyszło, jako że w niedziele, 27.12 nagle wylądowałem w szpitalu. Zaczęło się od tego, że od rana drętwiały mi nogi natomiast wieczorem zacząłem niewyraźnie gadać, co w ciągu godziny przerodziło się w utratę logicznego kontaktu (nie potrafiłem się wysłowic, nie poznawałem brata, nie współpracowałem z wezwanym zespołem karetki). Mój partner zareagował szybko, wezwał karetkę i brata mieszkającego na przeciwko i to pewnie uratowało mi życie. Decyzja była szybka, koło 20 wylądowałem w szpitalu (hcp) , rano mając gorączkę, która zbili. Że względu na covid, zostałem przeniesiony na lutycka, o czym moja rodzina i bliscy dowiedzieli się po paru godzinach...
Na lutyckiej świadomość odzyskiwałem 3 dni i dopiero 30.12 (środa) zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że jestem w szpitalu, dla własnego bezpieczeństwa przywiązany do łóżka, a to wszystko nie jest snem, po prostu porażka. Dostałem telefon, mogłem pogadać z bliskimi i rodzina. Że złych wiesci, juz bardzo słabo czułem nogi. 31.12 spadl grom z nieba - nie dość, że straciłem totalnie czucie w nogach (a konkretnie gdzieś od łopatek do stóp...) to zdiagnozowano mi dodatniego covida, więc zapadła decyzja o przeniesieniu do innego szpitala (w Poznaniu nie ma miejsc). Padło na Szamotuły, gdzie wylądowałem 1.01, w piątek.
Miałem tomografie (klatka piersiowa, kręgosłup szyjny, piersiowy, ledźwiowy) I okazało się, że to zmiany przerzutowe uciskaja na nerwy i stąd paraliz. Neurochirurgicznie nie do ogarnięcia, bo było już konsultowane. Zostaje radio i chemio terapia.
Całe szczęście covida znoszę dobrze, nie mam gorączki, nie kaszle, saturacja na poziomie 99, czuję się dobrze, lekarze twierdzą że u mnie to tylko dodatek, cale szczęście. Personel szpitala jest fantastyczny, mega pomocny mimo mojego ciężkiego stanu :(.
Perspektywa na najbliższy czas? Do niedzieli będę tutaj leżal, że względu na covid. Lekarz chce organizować naświetlania zaraz po wyjściu z tego szpitala (transport z oddziału na oddział), ale co to da trudno powiedzieć. Ponadto chciałbym organizować chemię, ale w tym stanie nie wiem jak to zrobię. Ba! Nie wiem jak będzie wyglądało moje życie. Nie ukrywam, że brak fizycznego kontaktu (wszędzie zakaz odwiedzin) z partnerem i rodzina mocno się na mnie odbija, perspektywa tego co będzie też jest słaba. Jedyne pocieszenie, to ze covid znoszę w miarę lekko.
Trzymajcie proszę kciuki, jak cos się zmieni to postaram się Was informować.
@demontre: Gdyby tta utrata świadomości wydarzyła się później, to musiał byś ciekawie wyglądać dowiadując co się stało w USA( ͡°͜ʖ͡°)
Na lutyckiej świadomość odzyskiwałem 3 dni i dopiero 30.12 (środa) zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że jestem w szpitalu, dla własnego bezpieczeństwa przywiązany do łóżka, a to wszystko nie jest snem, po prostu porażka.
Powiedzmy że znam to uczucie. Jak chodziłem do technikum, to
@demontre: Przed chwilą pisałem swoje żale na mirko i wylewałem #!$%@? na swoją obecną sytuację, a teraz czytam Twój wpis i nagle okazuje się, że moje problemy to tak naprawdę nic. Zdrowia Ci!
@demontre: Przed chwilą pisałem swoje żale na mirko i wylewałem #!$%@? na swoją obecną sytuację, a teraz czytam Twój wpis i nagle okazuje się, że moje problemy to tak naprawdę nic. Zdrowia Ci!
@Bartosz_z_Zarytego: wiesz co zawsze wychodzę, jednego prostego założenia. To że ja mam problemy nie znaczy że ktoś inny ma mniej ważne, bo Twoje problemy zatruwaja Ci życie. Dlatego życzę powodzenia z ogarnięciem wszystkiego i dziękuję za dobre
@demontre: Najslodszy jest to jak akurat je albo drzemie, a tak to biega wszedzie, aportuje kuleczke i bardzo często gada :-) No i przyrodni brat Felek niezadowolony, bo jego zdjęcia nie wrzucilem :-)
@demontre: Wiem, że tak to działa, ale jednak czytając Twój wpis na chwilę dostrzegam jakie moje są płytkie.
Ps. mam nadzieję, że Twój partner ma passy do konta, że w razie czego (odpukać) będzie mógł nas poinformować?
@Bartosz_z_Zarytego: tak, ma dostęp do wykopu na kompie i telefonie oraz moja pełna zgodę na korzystanie z konta, więc będzie Was informował na bieżąco jeśli sytuacja się pogorszy (oby nie było takiej potrzeby)
Jak wiecie, miałem ogarniać naświetlania, tomografie, rezonans i finalnie chemię, ostatecznie nic z tego nie wyszło, jako że w niedziele, 27.12 nagle wylądowałem w szpitalu. Zaczęło się od tego, że od rana drętwiały mi nogi natomiast wieczorem zacząłem niewyraźnie gadać, co w ciągu godziny przerodziło się w utratę logicznego kontaktu (nie potrafiłem się wysłowic, nie poznawałem brata, nie współpracowałem z wezwanym zespołem karetki). Mój partner zareagował szybko, wezwał karetkę i brata mieszkającego na przeciwko i to pewnie uratowało mi życie. Decyzja była szybka, koło 20 wylądowałem w szpitalu (hcp) , rano mając gorączkę, która zbili. Że względu na covid, zostałem przeniesiony na lutycka, o czym moja rodzina i bliscy dowiedzieli się po paru godzinach...
Na lutyckiej świadomość odzyskiwałem 3 dni i dopiero 30.12 (środa) zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że jestem w szpitalu, dla własnego bezpieczeństwa przywiązany do łóżka, a to wszystko nie jest snem, po prostu porażka. Dostałem telefon, mogłem pogadać z bliskimi i rodzina. Że złych wiesci, juz bardzo słabo czułem nogi. 31.12 spadl grom z nieba - nie dość, że straciłem totalnie czucie w nogach (a konkretnie gdzieś od łopatek do stóp...) to zdiagnozowano mi dodatniego covida, więc zapadła decyzja o przeniesieniu do innego szpitala (w Poznaniu nie ma miejsc). Padło na Szamotuły, gdzie wylądowałem 1.01, w piątek.
Miałem tomografie (klatka piersiowa, kręgosłup szyjny, piersiowy, ledźwiowy) I okazało się, że to zmiany przerzutowe uciskaja na nerwy i stąd paraliz. Neurochirurgicznie nie do ogarnięcia, bo było już konsultowane. Zostaje radio i chemio terapia.
Całe szczęście covida znoszę dobrze, nie mam gorączki, nie kaszle, saturacja na poziomie 99, czuję się dobrze, lekarze twierdzą że u mnie to tylko dodatek, cale szczęście. Personel szpitala jest fantastyczny, mega pomocny mimo mojego ciężkiego stanu :(.
Perspektywa na najbliższy czas? Do niedzieli będę tutaj leżal, że względu na covid. Lekarz chce organizować naświetlania zaraz po wyjściu z tego szpitala (transport z oddziału na oddział), ale co to da trudno powiedzieć. Ponadto chciałbym organizować chemię, ale w tym stanie nie wiem jak to zrobię. Ba! Nie wiem jak będzie wyglądało moje życie. Nie ukrywam, że brak fizycznego kontaktu (wszędzie zakaz odwiedzin) z partnerem i rodzina mocno się na mnie odbija, perspektywa tego co będzie też jest słaba. Jedyne pocieszenie, to ze covid znoszę w miarę lekko.
Trzymajcie proszę kciuki, jak cos się zmieni to postaram się Was informować.
#rak #onkologia #nowotwory #shepardchoruje #koronawirus
źródło: comment_1610023373omqV7Mfr2BZiBpR1wQul7C.jpg
Pobierz@Euphor: uwielbiam koty, jaki słodziak!
@Bartosz_z_Zarytego: wiesz co zawsze wychodzę, jednego prostego założenia. To że ja mam problemy nie znaczy że ktoś inny ma mniej ważne, bo Twoje problemy zatruwaja Ci życie. Dlatego życzę powodzenia z ogarnięciem wszystkiego i dziękuję za dobre
Ps. mam nadzieję, że Twój partner ma passy do konta, że w razie czego (odpukać) będzie mógł nas poinformować?
No i przyrodni brat Felek niezadowolony, bo jego zdjęcia nie wrzucilem :-)
źródło: comment_16100243847s7iHdRyk9eKm8GIBLe8mK.jpg
Pobierz@Bartosz_z_Zarytego: tak, ma dostęp do wykopu na kompie i telefonie oraz moja pełna zgodę na korzystanie z konta, więc będzie Was informował na bieżąco jeśli sytuacja się pogorszy (oby nie było takiej potrzeby)
@Euphor: jaki czad, dziękuję! :D
Pewnie większość komentujących nawet nie wie ile lat temu już tutaj byłeś bardzo aktywnym userem i moderatorem ;p
@czlapka: całkiem prawdopodobne, bo to kuuuupa lat :P
@Ulyssos: no mnie przeraziła skala zarazen covidem i jednak w Szamotulach jest dużo lepszy personel.