Wpis z mikrobloga

Top 5 najdziwniejszych rozmów o pracę jakie przeprowadziłam dotąd z kandydatami:

5. Pan był jak najbardziej normalną osobą, odpowiadał ze spokojem, posiadał odpowiednie kwalifikacje. Dostał tę pracę. Nie chodziło o jego zachowanie. Przyszedł na rozmowę w garniturze w motywy gwiazdkowe (były tam jakieś bałwanki, mikołaj, cukierkowe laski w biało-czerwone paski itp.).

4. Spytałam się kandydatki czy ma do mnie jakieś pytania. Pierwsze o co się zapytała było czy badamy mocz na obecność narkotyków.

3. Mocno skacowany chłopak spóźnił się 10 minut na rozmowę i argumentował to wieczorem kawalerskim kolegi. Na moje pytanie gdzie była taka impreza odpowiedział, że po ślubie imprezowali w domu u kolegi. Zdziwiona spytałam czy w końcu był na kawalerskim czy na weselu. Z całej siły uderzył rękoma w stół tak, że aż mi serce podskoczyło. Myślałam, że chce mi zrobić krzywdę ale tylko wstał i wyszedł bez słowa.

2. Pewien pan połowę wywiadu spędził na przekonywaniu mnie iż mam idealny głos do ASMR. Co chwila powtarzał jakieś słowo wypowiedziane przeze mnie, akcentując je. Mam lekką wadę wymowy w dodatku dość specyficznie wymawiam niektóre słowa bo dużą część dzieciństwa spędziłam w Niemczech, dlatego myślałam że się ze mną droczy. Nie dawał za wygraną, podawał nazwy kanałów które jego zdaniem przodują w tematyce i powinnam się nimi zainteresować. Był niesamowicie creepy i co jakiś czas uśmiechał się w dziwny sposób jakby coś kombinował. Aż mnie teraz wzdryga na samą myśl o tym oślizgłym typku.

1. Kiedyś odezwała się do mnie ciocia, z którą nie miałam kontaktu od czasów gimnazjum. Spytała czy nie mogła bym "załatwić" pracy swojemu kuzynowi, bo on szuka już długo i nie może znaleźć a ona słyszała że "robię karierę." Oburzyła się na moją prośbę o wysłanie mi CV na maila. Co chwilę powtarzała, że chłopak jest "komputerowcem" i zna się na tym. Nie dała dojść do słowa. Kuzyn miał przyjść osobiście z CV ale przyszedł bez niego. Wydawał się znudzony i poirytowany całą sytuacją. Cały czas bezczelnie wpatrywał mi się w dekolt mimo tego iż jestem jego kuzynką. Posłałam go do odpowiedniego działu żeby pogadał tam z chłopakami, którzy mieli dowiedzieć się na czym konkretnie się zna. Okazało się, że "komputerowiec" to osoba która siedzi pół dnia w kąkuterze grając w League of Legends.

#phyrexiacontent - tag do obserwowania/blokowania pod którym umieszczam swoje biurowe perypetie

#korposwiat #pracbaza #logikarozowychpaskow #pdk #pracbaza #logikaniebieskichpaskow #korpo #praca
  • 130
  • Odpowiedz
@Phyrexia: Różnica jest widoczna w podejściu do rekrutacji: ja szukam w ludziach potencjału i chcę im pomóc w rozwoju, bo znam się na tym, co mają dla mnie robić. Nieważne, czy szukam szeregowego pracownika infolinii za 3000 netto miesięcznie, czy specjalisty z zakresu spółek handlowych za 300 zł za godzinę. Ty masz za zadanie znaleźć najtańszego, który zadeklaruje, że umie to, co jest wypisane w ogłoszeniu.
  • Odpowiedz
szukam w ludziach potencjału


@kayleigh1507: Już to pisałaś. Ty szukasz potencjału w pracowniku który zatrudni się u Ciebie z ogłoszenia za najniższą krajową, ja wolę pracownika który zapewni mi gigantyczną premię po skutecznej negocjacji jego stawki. ✧・: *✧・:*( ͜͡ʖ̫ ͡ꈍ )*:・✧*:・
  • Odpowiedz
@Phyrexia: Pisałam, ale najwyraźniej niepotrzebnie, bo czytanie ze zrozumieniem nie jest Twoją mocną stroną. Jaraj się dalej tym, że masz 500 zł premii za poinormowanie najtańszego chętnego o tym, że jest przyjęty. Z takim zadaniem poradzi sobie stażysta z PUP albo formularz google. Bo to chyba robisz? Odznaczasz checkboxy z listy, którą dał ci ktoś, kto się zna na tym, na czym ma się znać kandydat, na podstawie jego deklaracji
  • Odpowiedz
@kayleigh1507: Gdy już ochłoniesz polecam Ci zapoznać się z wywiadem z Brendanem Brownem nt. skutecznego negocjowania stawek dla pracowników, o ile znasz język angielski. Możesz również zapoznać się z wypowiedziami pani Lindy Raynier w temacie skutecznej rekrutacji choć może dużo bardziej przystępne dla Ciebie mogą okazać się rady Natalie Fisher która operuje również na niskobudżetowych rozwiazaniach.

Wyjście poza sferę swojego komfortu i wyrośnięcie poza ograniczenia które niejako "wrosły" w Twój
  • Odpowiedz
@Phyrexia: Z calym szacunkiem, ale jezeli glownym sukcesem rekrutera jest zaoszczedzenie firmie pieniedzy, to ja juz nie mam pytan. Na pewnym szczeblu chodzi o znalezienie dobrego dopasowanego pracownika a nie kwestia kasy. Ale w sumie dla niektorych lepszy wujowy pracownik, ale tani. Na szczescie mnie wyrekrutowali (jest takie slowo?) do „przebrzydlego” Niemca, dla ktorego kasa byla tematem trzeciorzednym. Zadne ad personam do Ciebie, stwierdzilem fakt
  • Odpowiedz
Z calym szacunkiem, ale jezeli glownym sukcesem rekrutera jest zaoszczedzenie firmie pieniedzy, to ja juz nie mam pytan.


@richard73p: Jeśli według Ciebie zejście z zakładanego przez dyrekcję 12k na 7k miesięcznie (czyli zaoszczędzenie firmie 60k w skali rocznej na tylko jednym pracowniku a na wszystkich obecnie zatrudnionych łącznie kilkaset tysięcy rocznie) nie jest sukcesem, to chyba nie ma sensu wchodzić w dyskusję na ten temat, tym bardziej że zakładasz z
  • Odpowiedz
To ja poteoretyzuje, jesli mozna (i uciekne). Jezeli ow czlowiek 7k przyniesie firmie roczny zysk swoja praca na poziomie, powiedzmy, 20k... to firma zaoszczedzi 60k na pensji plus ten zysk. 80k. Milo..
A teraz dla przeciwwagi firma zatrudni tego za 12k, bo moze jakims cudem lepszy? No i co prawda na pensji nie przyoszczedzili, ale gosc ow swoja robota (doswiadczeniem, kontaktami itp) przynosi firmie 100k? Niestety dylemat na zasadzie „co by bylo,
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
Z ciekawości poszedł bym na taką prawdziwą rozmowę o pracę. Nigdy nie byłem w sumie (od lat na DG). Ciekawe czy bym się gdzieś zakwalifikował (sieci komp).
  • Odpowiedz