Aktywne Wpisy
![mirko_anonim](https://wykop.pl/cdn/c0834752/321ea7dc2985c2bfbf21a6b5598af7c3220625c6954fbbc0a440b525befed626,q60.png)
mirko_anonim +9
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Chciałabym poznać męski punkt widzenia. Mam wysyp propozycji na aplikacjach randkowych, żeby przyjść do faceta na pierwsze spotkanie do domu. Albo kinomaniacy (na film), miłośnicy wina, posiedzieć pod kocem, bo zimno. Za każdym razem jak mówię, że nie interesuje mnie wymiana płynów ustrojowych z randomem i chciałabym się spotkać na neutralnym gruncie, nawet na spacerze, wyzywają mnie, że wcale nie chodzi o seks i jestem przewrażliwiona, a oni chcą
Chciałabym poznać męski punkt widzenia. Mam wysyp propozycji na aplikacjach randkowych, żeby przyjść do faceta na pierwsze spotkanie do domu. Albo kinomaniacy (na film), miłośnicy wina, posiedzieć pod kocem, bo zimno. Za każdym razem jak mówię, że nie interesuje mnie wymiana płynów ustrojowych z randomem i chciałabym się spotkać na neutralnym gruncie, nawet na spacerze, wyzywają mnie, że wcale nie chodzi o seks i jestem przewrażliwiona, a oni chcą
![smutny_kojot](https://wykop.pl/cdn/c3397992/smutny_kojot_xjxMWvBrok,q60.jpg)
smutny_kojot +22
To normalne, że ukraińskie byczki w wieku 20-25 lat zerują balantajsa na polskim orlenie drąc głośno mordę zamiast walczyć z ruskimi u siebie? Sytuacja sprzed chwili. Nie wyglądali na specjalnie przejętych losem ojczyzny. A może się mylę i to był jakiś tajny oddział wykonujący specjalne misje na uchodźstwie.
#ukraina
#ukraina
Hej, na wstępie - post o różnych godzinach pracy w związku, jak to pogodzić i dojść do porozumienia?
Mam 27 lat i jestem z dziewczyną - nazwijmy ją Ania - od 7 miesięcy, praktycznie od początku związku ze sobą zamieszkaliśmy tzn. ona zaczęła stopniowo coraz częściej u mnie nocować. Ania jest rok młodsza i po studiach, studiowała w innym mieście ale wróciła do rodzinnego gdzie ja obecnie mieszkam bo nie czuła się tam dobrze i od tamtej pory pracuje w galerii handlowej. Na zleceniu ma różne dni i godziny pracy (trafiają się soboty i niedziele handlowe) ale najczęściej od 9 do 21 albo "połówki" np. pon, wt i pt 9-21 i sob 15-21. Ja po LO dla dorosłych, pracowałem w Holandii, Anglii, rozwoziłem pizzę, pracowałem na budowie, kasie i bóg wie gdzie jeszcze, wszystko krótkie okresy. W końcu dzięki dobrej znajomości angielskiego 2 lata temu znalazłem biurową pracę zdalną w zagranicznej firmie (branża TSL), myślałem że pana boga za nogi złapałem... Tylko godziny pracy też były zagraniczne tj. praca od 14 do 23 pięć razy w tygodniu. Kasa słaba jak na polskie standardy ale nadal jakieś 700zł większa od minimalnej (jedno z biedniejszych województw here). Na początku tego roku w lutym poznałem Anię, po trochę ponad miesiącu zaczęliśmy ze sobą być. Ona od początku była świadoma mojej sytuacji i już na początku związku wspominała o tych moich godzinach i o tym żebym w przyszłości próbował/szukał czegoś innego. Dla mnie to pierwsza poważna praca w życiu, można powiedzieć "kariera", tym bardziej że od mniej więcej końca lipca trafiła się okazja w innej zagranicznej firmie - otwarcie oddziału w mieście w którym wcześniej studiowała (godzina drogi od miasta rodzinnego) i stanowisko menadżerskie, zarobki ok. 7k PLN netto/mies ze stałymi podwyżkami, tylko że godziny takie same jak w poprzedniej firmie. Obecnie już jestem po wypowiedzeniu i w trakcie tworzenia polskiego oddziału - było trochę zawirowań i kłótni w związku ale ostatecznie wspólnie stwierdziliśmy że takiej szansy nie można zmarnować i żebym chociaż spróbował i w międzyczasie rozmawiał z obecną firmą o godzinach porannych np 7-16. U nich 7-16 to u nas 14-23 przez różnicę czasu, jednak mają też pracowników którzy pracują w nocnych zmianach. Rozmawiałem już z nimi o tym i powiedzieli że w przyszłości jak najbardziej można by było poszerzyć pracę oddziału o drugą zmianę jednak ta przyszłość jest bliżej nieokreślona. Ania jest gotowa rzucić obecną pracę w galerii i przeprowadzić się ze mną do miasta w którym studiowała - jest tam więcej pracy i perspektyw na lepsze zarobki tym bardziej z jej wykształceniem, poza tym sama wcześniej mówiła że jak do końca roku nie znajdzie tu normalnej pracy chce się wyprowadzić. Istotna sprawa - na początku rozmów z moją obecną firmą w planach było otworzenie oddziału w rodzinnym mieście jednak po moich namowach zgodzili się na otwarcie w mieście do którego chcemy się teraz przeprowadzić, tego samego do którego ona chciała i tam gdzie studiowała. Co jakiś czas Ania podejmuje ponownie temat przeprowadzki i moich godzin pracy, mówi że długo tak już nie wytrzyma. Ma lęk przed zmianą otoczenia, miejsca pracy a najbardziej przed tym że de facto będziemy się mijać jak znajdzie tam pracę od 7 do 15 (chce normalnych godzin pracy żebyśmy spędzali popołudnia razem, chodzili na pizzę spacery itd.). Z kolei ta praca to dla mnie życiowa szansa, z moim wykształceniem nie mam co liczyć na podobnie płatną pracę z takimi perspektywami... Nie wiem jak pogodzić te dwie kwestie, czuję się przyparty do muru i szantażowany emocjonalnie - jak nie ogarnę normalnych godzin pracy to ten związek nie wypali... Kocham ją i planujemy poważnie przyszłość i zakładanie rodziny, jedyną przeszkodą dla niej są te godziny pracy. Jednak wiem że jeśli nie wykorzystam tej szansy to nigdzie indziej mogę nie znaleźć tak dobrze płatnej pracy z moim wykształceniem, mówię jej cały czas że nie będziemy się żywić powietrzem, że chciałbym w przyszłości móc zabrać rodzinę na wakacje za granicę, wybudować dom itd... Na co ona odpowiada że jej nie zależy na pieniądzach tylko na tym żebyśmy normalnie żyli i widzieli się popołudniami. Ja mam przed oczami obraz gdzie rezygnuję z tej szansy po czym znajduję gównopracę za 2,5k w normalnych godzinach, ona po jakimś czasie znajduje pracę lepiej płatną a ja nie mam perspektyw na nic więcej niż magazyn i związek się rozpada. Nie mogę przestać myśleć o tym jak zrobić tak żeby było dobrze dla nas obojga, naprawdę dobrze Nam ze sobą, dogadujemy się, przez to że szybko ze sobą zamieszkaliśmy poznaliśmy się bardzo dobrze. Jestem w dupie, sypię się przez to psychicznie.
Tldr to pierwsze zdanie w tym poście.
Może ktoś z Was ma/miał podobną sytuację - szukam pomocy już nawet na wykopie bo sam nie mogę sobie z tym poradzić...
Wersja poprawiona z tagami
#zwiazki #praca #rozowepaski #niebieskiepaski #pytaniedorozowychpaskow
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f834181605297c54a62bd7a
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
Nie po to się wchodzi w związek, żeby mieszkając razen (!) w zasadzie się nie widywać. Inaczej jaki sens być z kimś, z kim się w zasadzie nie żyje?
Oczywiście Ty też masz rację, bo rozwój w pracy też jest tu ważny i ciężko wymagać, być od razu wszystko rzucil.
Generalnie ciężki temat bardzo.
Jesteście razem bardzo krótko, szybko zamieszkaliście - z jednej striny
Dzięki za odpowiedź wszystkim
Jej zależy na wspólnym spędzaniu popołudnia gdy np. oboje kończymy pracę, ona nie chce tak żyć żeby rano wstawać a z tyłu głowy odliczać czas do rozpoczęcia pracy o tej 14stej.
To prawda, szybko weszliśmy w etap życia razem jak para z dłuższym stażem ale nie myślę że to źle, jesteśmy naprawdę ze sobą zżyci, wiemy o swoich największych sekretach i problemach,
@AnonimoweMirkoWyznania: jak ma nie wypalic to i tak nie wypali, zwiazkiem, ktory nie wypalil sie nie najesz. Nad czym Ty sie w ogole zastanawiasz?