Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Hej, na wstępie - post o różnych godzinach pracy w związku, jak to pogodzić i dojść do porozumienia?

Mam 27 lat i jestem z dziewczyną - nazwijmy ją Ania - od 7 miesięcy, praktycznie od początku związku ze sobą zamieszkaliśmy tzn. ona zaczęła stopniowo coraz częściej u mnie nocować. Ania jest rok młodsza i po studiach, studiowała w innym mieście ale wróciła do rodzinnego gdzie ja obecnie mieszkam bo nie czuła się tam dobrze i od tamtej pory pracuje w galerii handlowej. Na zleceniu ma różne dni i godziny pracy (trafiają się soboty i niedziele handlowe) ale najczęściej od 9 do 21 albo "połówki" np. pon, wt i pt 9-21 i sob 15-21. Ja po LO dla dorosłych, pracowałem w Holandii, Anglii, rozwoziłem pizzę, pracowałem na budowie, kasie i bóg wie gdzie jeszcze, wszystko krótkie okresy. W końcu dzięki dobrej znajomości angielskiego 2 lata temu znalazłem biurową pracę zdalną w zagranicznej firmie (branża TSL), myślałem że pana boga za nogi złapałem... Tylko godziny pracy też były zagraniczne tj. praca od 14 do 23 pięć razy w tygodniu. Kasa słaba jak na polskie standardy ale nadal jakieś 700zł większa od minimalnej (jedno z biedniejszych województw here). Na początku tego roku w lutym poznałem Anię, po trochę ponad miesiącu zaczęliśmy ze sobą być. Ona od początku była świadoma mojej sytuacji i już na początku związku wspominała o tych moich godzinach i o tym żebym w przyszłości próbował/szukał czegoś innego. Dla mnie to pierwsza poważna praca w życiu, można powiedzieć "kariera", tym bardziej że od mniej więcej końca lipca trafiła się okazja w innej zagranicznej firmie - otwarcie oddziału w mieście w którym wcześniej studiowała (godzina drogi od miasta rodzinnego) i stanowisko menadżerskie, zarobki ok. 7k PLN netto/mies ze stałymi podwyżkami, tylko że godziny takie same jak w poprzedniej firmie. Obecnie już jestem po wypowiedzeniu i w trakcie tworzenia polskiego oddziału - było trochę zawirowań i kłótni w związku ale ostatecznie wspólnie stwierdziliśmy że takiej szansy nie można zmarnować i żebym chociaż spróbował i w międzyczasie rozmawiał z obecną firmą o godzinach porannych np 7-16. U nich 7-16 to u nas 14-23 przez różnicę czasu, jednak mają też pracowników którzy pracują w nocnych zmianach. Rozmawiałem już z nimi o tym i powiedzieli że w przyszłości jak najbardziej można by było poszerzyć pracę oddziału o drugą zmianę jednak ta przyszłość jest bliżej nieokreślona. Ania jest gotowa rzucić obecną pracę w galerii i przeprowadzić się ze mną do miasta w którym studiowała - jest tam więcej pracy i perspektyw na lepsze zarobki tym bardziej z jej wykształceniem, poza tym sama wcześniej mówiła że jak do końca roku nie znajdzie tu normalnej pracy chce się wyprowadzić. Istotna sprawa - na początku rozmów z moją obecną firmą w planach było otworzenie oddziału w rodzinnym mieście jednak po moich namowach zgodzili się na otwarcie w mieście do którego chcemy się teraz przeprowadzić, tego samego do którego ona chciała i tam gdzie studiowała. Co jakiś czas Ania podejmuje ponownie temat przeprowadzki i moich godzin pracy, mówi że długo tak już nie wytrzyma. Ma lęk przed zmianą otoczenia, miejsca pracy a najbardziej przed tym że de facto będziemy się mijać jak znajdzie tam pracę od 7 do 15 (chce normalnych godzin pracy żebyśmy spędzali popołudnia razem, chodzili na pizzę spacery itd.). Z kolei ta praca to dla mnie życiowa szansa, z moim wykształceniem nie mam co liczyć na podobnie płatną pracę z takimi perspektywami... Nie wiem jak pogodzić te dwie kwestie, czuję się przyparty do muru i szantażowany emocjonalnie - jak nie ogarnę normalnych godzin pracy to ten związek nie wypali... Kocham ją i planujemy poważnie przyszłość i zakładanie rodziny, jedyną przeszkodą dla niej są te godziny pracy. Jednak wiem że jeśli nie wykorzystam tej szansy to nigdzie indziej mogę nie znaleźć tak dobrze płatnej pracy z moim wykształceniem, mówię jej cały czas że nie będziemy się żywić powietrzem, że chciałbym w przyszłości móc zabrać rodzinę na wakacje za granicę, wybudować dom itd... Na co ona odpowiada że jej nie zależy na pieniądzach tylko na tym żebyśmy normalnie żyli i widzieli się popołudniami. Ja mam przed oczami obraz gdzie rezygnuję z tej szansy po czym znajduję gównopracę za 2,5k w normalnych godzinach, ona po jakimś czasie znajduje pracę lepiej płatną a ja nie mam perspektyw na nic więcej niż magazyn i związek się rozpada. Nie mogę przestać myśleć o tym jak zrobić tak żeby było dobrze dla nas obojga, naprawdę dobrze Nam ze sobą, dogadujemy się, przez to że szybko ze sobą zamieszkaliśmy poznaliśmy się bardzo dobrze. Jestem w dupie, sypię się przez to psychicznie.

Tldr to pierwsze zdanie w tym poście.

Może ktoś z Was ma/miał podobną sytuację - szukam pomocy już nawet na wykopie bo sam nie mogę sobie z tym poradzić...

Wersja poprawiona z tagami
#zwiazki #praca #rozowepaski #niebieskiepaski #pytaniedorozowychpaskow

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f834181605297c54a62bd7a
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 13
@AnonimoweMirkoWyznania: Stary, znasz laske niecaly rok, chcesz zmieniac swoje zycie pod to wszystko, prawda jest taka mirku, ze ludzie to #!$%@?, a ty musisz nauczyc sie nad nimi panowac, badz szczesliwy, rob jak ci serce mowi, jesli uwazasz ze przezyjesz lagodnie porazke po tych wszystkich gimnastykach to zrob to i sprawdz :), ale jesli uwazasz, ze to za trudne bedzie, to juz dzis zacznij myslec tylko o sobie. Rob kariere, tworz
@AnonimoweMirkoWyznania idź za pracą ale miejcie wspólne całe wikendy to jedyna droga bo ona teraz myśli że potrzebuje cię popołudniami ale tak na prawdę to jeśli zrobicie rodzinę i pojawia się dzieci to wtedy i tak będziecie mieć dla siebie tylko wikendy bo będziecie się mijać bo na zmianę bedziecie musieli ogarniać dzieciaki i odpoczywać
@AnonimoweMirkoWyznania Jak będziecie pracować w tych samych dniach, to jakiś to pójdzie. Masa ludzi mija się na tygodniu, nawet z dzieciakami. Uciążliwe, gdy pojadą do szkoły (dopóki małe, to się tego nie czuje), ale trzeba sobie radzić. Oczywiście jeśli ona nie da rady, to nic nie zrobisz, ale nie działaj pochopnie. A ona, to niech najpierw znajdzie te pracę 7-15...
@AnonimoweMirkoWyznania: a ja się z nią zgodzę.
Nie po to się wchodzi w związek, żeby mieszkając razen (!) w zasadzie się nie widywać. Inaczej jaki sens być z kimś, z kim się w zasadzie nie żyje?

Oczywiście Ty też masz rację, bo rozwój w pracy też jest tu ważny i ciężko wymagać, być od razu wszystko rzucil.

Generalnie ciężki temat bardzo.
Jesteście razem bardzo krótko, szybko zamieszkaliście - z jednej striny
@AnonimoweMirkoWyznania: ciezka sprawa mozesz sprobowac ja namowic zeby poszukala pracy w godzinach pdobnych do twoich badz pracy zdalenj gdzie sama bedzie mogla regulowac godziny. do tego mozesz uzyc argumnetu zeby sprobowac chociaz rok czy dwa pozyc w takicm systemie zeby choc troche hajsu uzbierac na mieszkanie. mimo wszytsko rozumiem ja i te zni wyobrazalbym sobie zwiazku w ukladzie mijania sie ze wzgledu an prace i zaden haj by tego nie zmienil.
OP: @agaja @taktoto @r4do5 @kawalekpodlogi
Dzięki za odpowiedź wszystkim
Jej zależy na wspólnym spędzaniu popołudnia gdy np. oboje kończymy pracę, ona nie chce tak żyć żeby rano wstawać a z tyłu głowy odliczać czas do rozpoczęcia pracy o tej 14stej.
To prawda, szybko weszliśmy w etap życia razem jak para z dłuższym stażem ale nie myślę że to źle, jesteśmy naprawdę ze sobą zżyci, wiemy o swoich największych sekretach i problemach,
@AnonimoweMirkoWyznania ja spedzam czas z niebieskim glownie w weekendy a z nim mieszkam Jak sie poznawalismy to ja studiowalam od 10 i pracowalam w barze wieczorami i nocami a on normalnie 8-16, teraz ja pracuje 9-17 a on 11- 19 i w sumie spedzany razem najwiecej czasu podczas kolacji o 20-21. Koniec. Pozniej on gra, ja sobie cos tam czytam. I tyle ze spedzania czasu razem. Jak jej to przeszkadza to dziwna