Wpis z mikrobloga

Zaraza na weselu, podejścia różnych Stacji sanitarno epidemiologicznych do problemu.

W sobotę byłam na dwudniowym weselu na 80 osób (Śląsk). W kościele maseczki/dystansik, na sali płyn dezynfekujący. Kelnerzy powyznaczani do konkretnych stolików, goście posadzeni wg gospodarstw domowych.

Potencjalne źródło zachorowania: student medycyny, praktykant – kilka dni przed weselem jednodniowa gorączka. W dniu gorączki i następnym nie poszedł do szpitala. Ordynator stwierdził, ze to nie korona i ma wracać na praktyki (bez testu). W piątek był więc w szpitalu, a w sobotę na weselu.
Z drugiej strony, to mógł być każdy. Przeraża tylko, że ordynator ignoruje takie objawy u człowieka, który asystuje przy operacjach/porodach/chorych ludziach.

Objawy i rozwój sytuacji

We wtorek po weselu mam niewielki ból głowy, ale powiązałam go z wizytą u dentysty tego dnia. Nad ranem w środę budzi mnie gorączka (38), dreszcze, ból głowy, zębów, ciśnienie w uszach (uczucie, jakby miały eksplodować), bóle mięśni w całym ciele. Zapaliła mi się czerwona lampka, więc napisałam do rodziny ze Śląska i z Łódzkiego, żeby się obserwowali. Chwilę później dzwoni do mnie ciocia (Łódzkie), z informacją, że kontaktowały się z pogotowiem wcześniej w nocy (te same objawy co ja, temperatura 39). Obie są osłabione (chemioterapia/niedawne operacje), więc nie mogą ryzykować. Na pogotowiu bagatelizują historię, więc z rana ciocia kontaktuje się z rodzinnym, który wystawia skierowanie do zakaźnego. Tam z miejsca robią im wymazy z nosa i gardła i zostawiają w izolatce. Obie czują się bardzo źle – szczególnie ciocia.
Zaczyna się poruszenie, w ciągu kolejnych kilku godzin w sumie 12 osób ma gorączkę, kolejne 3 osoby mają jedynie bóle mięśni/głowy + dwie z nich biegunkę. Dwie ostatnie osoby mieszkają w Niemczech, od razu przyjmują je na wymazy, po których wysyłają do domu. Po 9h powoli rosnącej gorączki, w końcu biorę lek przeciwgorączkowy – temperatura dość szybko spada. Czuję się dużo lepiej.

W czwartek rano gorączka utrzymuje się zaledwie u jednej z dwunastu osób, kilka ma stan podgorączkowy, reszta czuje się lepiej niż dnia poprzedniego. Wszyscy trochę luzują - myślą, że to może tylko od klimatyzacji, ale wtedy przychodzą wyniki wymazów z Łódzkiego – 2x COVID.

Działania różnych sanepidów (sanepidy są powiatowe, ale wolę nie pulikować konkretnych nazw)

Śląsk: Przed południem gospodarze mają przygotować listę weselników, a potem udać się własnym transportem do namiotu, skąd miał być pobrany wymaz. Po 5h od wysłania listy, kontaktuje się ze mną śląski sanepid – zbierają dane moje i mojego partnera, które wysyłają do naszego sanepidu (Mazowieckie). Nieco wcześniej gospodarze podjeżdżają pod namiot, jednak lekarz nie może zrobić wymazu, bo kobieta z sanepidu zapomniała poinformować, że będą. Wracają bez badań (prawdopodobnie będą wykonane dopiero w sobotę/poniedziałek). Tego dnia sanepid kontaktuje się jeszcze tylko z dwoma z sześciu pozostałych rodzin z okolicy.

Mazowieckie: pod wieczór dzwoni do mnie sanepid, spisuje wszystkich domowników – kwarantanna, aż wyniki nie będą negatywne. Wymazy w sobotę – przyjedzie po nie wymazobus. Pytają, czy trzeba w czymś pomóc, tłumaczą przepisy itp. Jest całkiem miło.

Łódzkie: kwarantanna dla wszystkich, którzy mieli jakikolwiek kontakt z osobami z pozytywnymi wynikami (domownicy, znajomi, całe piętro w budynku pracy). Kwarantanną objęte są też osoby dzielące stanowiska pracy z domownikami osób z pozytywnym wynikiem. Akcja dość szeroko zakrojona.

W piątek przychodzi 1 pozytywny wynik z Niemiec i 1 negatywny. Jest to nieco dziwne, bo to najbliższa rodzina - byli razem na weselu + jechali na niego i wracali z niego tym samym samochodem (trasa 10h). Mają tam sporą dezinformację i nikt nie wie co dalej. Reszta domowników jeśli nie ma objawów, nie ma tam robionych testów. 3/4 osoby czują się tam źle.
Osoby ze szpitala (Łódzkie) czują się już lepiej, mają dobrą opiekę. Są w izolatce, zamknięte na klucz. W pokoju mają swoją łazienkę i telewizor. Przyszły 2 kolejne pozytywny z tego województwa. Jeden z tego samego gospodarstwa domowego, co osoby ze szpitala, drugi z osobnego. Tutaj sporo stresu, bo dziewczyna osoby z pozytywnym wynikiem jest w szóstym miesiącu ciąży.
Pojawiły się kolejne daty testów dla osób ze Śląska – między dzisiaj, a wtorkiem. Tak jak już pisałam - my (Mazowieckie) będziemy mieli wymazy pobierane jutro. Nadal nikt nie pyta o kontakty weselników. Do niektórych gospodarstw sanepid ciągle nie zadzwonił, więc oficjalnie nie są na kwarantannie – jedynie niektórzy pracodawcy kazali weselnikom nie pokazywać się w pracy (jednak nie wszyscy...). Kościół, w którym odbywał się ślub, został zamknięty do soboty – wtedy będzie dezynfekowany. Księża są na kwarantannie.

Moje objawy dzień po dniu

Dzień 1: temperatura 38-39, dreszcze, bóle mięśni, kręgosłupa, zębów, uszu (uczucie eksplodujących uszu), kaszel, 'ciężkie płuca', lekki katar, mega drażliwość, chrypa, problemy z mówieniem, brak apetytu. Temperatura utrzymywała się 9h, więc w końcu ją zbiłam tabletką i do tej pory już się nie pojawiła.

Dzień 2: zmęczenie - po wyjściu do łazienki czuję się jak po całym dniu pracy, utrudnione oddychanie - jak przy lekkiej chorobie wysokościowej, kaszel suchy, chrypa, problemy z mówieniem, potliwość - konieczność wysuszenia poszewki, brak apetytu, 'ciężkie płuca'

Dzień 3 (dziś): wszystko jak w dniu 2, tylko kaszel jest czasami mokry (jest też krew, ale może to z gardła?), mniejsze problemy z mówieniem (po prostu bardzo się męczę), obniżony apetyt (jednak nie tak źle jak wcześniej), biegunka (tak samo dwie inne osoby – trzeciego dnia biegunka).

Wymaz będę miała robiony jutro, jednak nie wiem jak będzie z jego wiarygodnością, gdyż od dwóch tygodni stosuję antyiotyk miejscowy do nosa (maść Triderm). Może jest ktoś, kto ma wiedzę i się wypowie? Nikt w sanepidzie nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie.

Luźne wnioski/uwagi

Niezrozumiałe jest dla mnie podejście sanepidu w sprawie kwarantanny – ‘Mają państwo jeszcze godzinę na zrobienie zakupów, potem będą państwo w systemie i nie mogą już wychodzić z domu’. Brzmi, jakby powodem do niewychodzenia z domu był przepis (i ewentualne kary za oddalenie się), a nie chronienie innych ludzi (przez tę godzinę jeszcze się nie zaraża?).

Zanim przyszedł pozytywny wynik COVID, para młoda zdążyła już dostać od lekarza antybiotyk, bo „skoro pan młody ma mokry kaszel, to nie jest to COVID”. Teraz młodzi osłabiają sobie nim organizm, bo antybiotyk wybije naturalną florę bakteryjną, nie pomoże jednak z wirusem.

Wiem, że u niektórych objawy mogą się pojawić jeszcze po wielu dniach, jednak do tej pory nikt nie ma utrzymującej się długo gorączki (łącznie z osobami z pozytywnymi wynikami). Jest zapewne wiele osób, które zignorowały te objawy, myśląc że do COVIDa klasyfikuje przewlekła gorączka i duszności.

Do osób na kwarantannie przyjeżdża codziennie policja. Dzwonią, żeby wyjść do okna i im pomachać. Trzeba też mieć aplikację Kwarantanna Domowa, która istnieje chyba tylko po to, żeby dobić tych mocniej schorowanych. Po ściągnięciu wpisuje się swój numer telefonu, PIN wysłany SMSem i zezwala na dostęp do lokalizacji, aparatu i pamięci. Następnie należy wysłać swoje selfie. Tutaj 7 razy mi nie wyszło – aplikacja wywalała się do pulpitu po zaakceptowaniu zdjęcia. Naprawdę w tym stanie ciężko jest się zastanawiać co jest nie tak. Dopiero odinstalowanie i ponowna instalacja pomogły w tym problemie. Apka ma ocenę 1,6/5 w Google Play, więc chyba wiele osób ją polubiło ;)

Swój challenge w pisaniu będę realizowała pod tagiem #kwarantannawhamaku, bo w taki właśnie sposób zamierzam ją spędzać. Teściowa ma duży ogród, więc jakoś tak łatwiej się żyje. W pomieszczeniach ciężko się oddycha – dużo lepiej czuję się na zewnątrz. Od dawna potrzebowałam impulsu do odbudowania mojego podupadłego warsztatu pisarskiego, więc będę tu wrzucała COVIDowe opowieści, historie z przeszłych podróży i inne przemyślenia.

PS. Nie mam pojęcia co dzieje się w rodzinie z drugiej strony. Sytuację opisuję na podstawie ciągłego kontaktu z moją stroną, czyli plus-minus trzydziestoma osobami.

#koronawirus #kwarantanna
factoryoffaith_ - Zaraza na weselu, podejścia różnych Stacji sanitarno epidemiologicz...

źródło: comment_1595608275ofG8VWrelemKODDzVP5uJg.jpg

Pobierz
  • 65
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@factoryoffaith_: po ilu dniach od "kontaktu" robią wam testy? u mnie muszę czekać około 11 dni (czyli koniec kwarantanny), wcześniej nie robią. Zachodniopomorskie
Sprawdzają was w domu? u mnie był dzielnicowy i dzwonią z policji z pytaniem czy jestem w domu i dobrze się czuję
  • Odpowiedz
@mararr: owszem, czytałam. Miałam jednak nadzieję, że laryngolog wie co przepisać na dość standardowy problem i starałam się tego nie podważać. Postaram się jutro do niego dodzwonić i skonsultować to.
@basssiok: niestety, trochę porażka.
@washingtonplx: dziękuję! Nam powiedziano, że testy najlepiej w siódmym dniu od potencjalnego zakażenia - czyli dziś. Wyjątkiem są osoby z silniejszymi objawami - u nas to były 4 osoby (+2 z Niemiec,
  • Odpowiedz
@factoryoffaith_: ja byłem na weselu 10 lipca, w kosciele kazdy miał maseczkę przygotowaną ale nikt nie założył, bo nikt nie chciał być pierwszy xD wesele gónika, na koniec się dowiedziałem, że jeden gość miał pozytywny wynik, ale ponoć się wyleczył i 3 dni temu sprawdzał i był już negatywny, potem jak pogadałem o tym z ojcem pana młodego to skomentował "jeezu, przecież takich ludzi tam było z 10" xD
  • Odpowiedz
@factoryoffaith_: Masz choroby współistniejące ? Masz dosyc dużo objawów i jesteś w młodym wieku. Pytam bo z lekka się obawiam wirusa bo mam tyle współistniejących, ze moge się podzielić :) ktos chętny ? ;) Tłumacze jednak sobie, ze jak bym się gdzieś zarazila to wg wszelkich informacji podawanych przez media raczej bym tu już nie pisała ()
  • Odpowiedz
@kampaaa: aktualnie to z rodziny u mnie jest najgorzej. Czy to ciężki przebieg - nie wiem. Muszę łapać powietrze jak mam coś powiedzieć, albo przejść do łazienki - serio identycznie jak podczas choroby wysokościowej. Próbuję się uspokoić, medytować, robić ćwiczenia oddechowe, ale stres mam dość wysoki i tak :c
@Kazuda: mam wyregulowaną lekami niedoczynność tarczycy, PCOS, lekkie problemy z insulinoopornością. Waga w normie, uprawiam sport. Także mam swoje,
  • Odpowiedz