Wpis z mikrobloga

@kezioezio: to dopiero podstawówka to nie ma się czym szczycić. Wstyd nie mieć samych 5 w zwykłej podstawówce. Nie przesadzajmy, niech utrzyma to do końca studiów takie wyniki, zobaczymy czy da radę.
To raczej zasługa zasobnego portfela na różne lekcje indywidualne. Ja znam dziewczynę, która pochodzi z normalnego domu, a gimnazjum kończyła ze średnia 6.0. Takich ludzi podziwiam, bo swój sukces zawdzięczają tylko sobie, a nie rygorystycznemu wychowaniu i trzymaniu pod kloszem, żeby tylko pochwalić się dobrymi wynikami przed znajomymi


@przeczki: jezeli ktos jest debilem to i najlepszy korepetytor mu nie pomoze
@tallman u mnie w szkole 5 to był max. Żeby dostać 6 trzeba było albo wygrwc coś na poziome wojewódzkim albo któreś tam miejsce na krajowymi. Co prawda nigdy się do tych średnich nie zbliżałem ale potem np na różnych rekrutacjach zdarzały się problemy bo jak uczeń z maksymalna średnia powiedzmy 5,10 (przy założeniu że coś tak powyrgrywal) miał konkurować z kimś kto potencjalnie mógł mieć średnia 6,0
@przeczki: ja znam paru chłopaków z takimi średnimi którzy wchłaniali naukę w szkole jak odkurzacz, wiedzieli dużo, we wszystkim potrafili się odnaleźć. Po technikum/liceum poszli na studia, niektórzy zmieniali kierunki kilka razy, co rok bo im się przestało podobać. Niektórzy skończyli kierunek jednak zdając sobie sprawę pod koniec ze to nie to co chcieliby robić. Efekt taki ze mam ziomka który mieszka z bogatymi rodzicami, pracuje w jakimś sklepie byle tylko
@TenAnonToKlopoty: z czasów mojej kariery szkolnej pamiętam paru takich osobników którzy byli tzw. ambicją rodziców. Ich życie było całkowicie podporządkowane nauce. Tam nie było mowy o niczym innym po za zakuwaniem do następnego sprawdzianu, a jak była ocena poniżej 5, to różnego rodzaju kary i psychiczne wjazdy typu "jesteś do niczego". To nie jest żaden skill tylko bycie rodzicem z kompleksami. Nawiasem pisząc, to mimo świetnych ocen i bycia dumą rodziców
@kezioezio: W Podstawówce miałem w okolicy 5.7-5.8 zawsze bo mi się w szkole nudziło i zdobywanie ocen traktowałem jako rozrywkę. Nie wymagało to już ode mnie żadnego wysiłku.

W gimnazjum pilnowałem sobie tylko by było 5.0 na koniec roku, a moim celem było nie pisać testów gimnazjalnych, dlatego skupiałem się na konkursach, które z nich zwalniały.

W liceum już całkiem miałem #!$%@? na oceny, średnia około 4.0, jedyny cel to olimpiada,