Wpis z mikrobloga

@Pietrzykowski: Ja w klasach 1-4 szkoły podstawowej byłem jednym z lepszych uczniów matematyki, zapowiadało się dość fajnie. Niestety w piątej, a może szóstej klasie (nie pamiętaj dokładnie) zaczęły się pojawiać jakieś funkcje, #!$%@? muje dzikie węże no i spadłem do poziomu trójkowego ucznia i dupa. Szkoda. Widocznie pisana jest mi wyłącznie umiejętność dodawania, odejmowania, mnożenia i dzielenia ;(
@Pietrzykowski @ironlelele a ja się uczciwie przyznam, że na etapie II LO matma mnie pokonała, tym śmieszniej, że z przypadku trafiłem do klasy z rozszerzoną matmą, tym śmieszniej, że cała moja rodzina to matematycy w tym matka uczyła w moim LO.
Całe szczęście byłem ostatnim rocznikiem bez matmy na maturze, z matematycą się dogadałem, że po najmniejszej linii oporu zdaje na 2 i wzajemnie nie marnujemy swojego czasu, no i jakoś się
@0_Stalker: podstawy, spoko, ale pochodne, całki, równania z 2 niewiadomymi (bo z jedną to się przydaje)? Funkcje trygonometryczne też słabo isę przydają, są do tego kalkulatory, ale ważne, żeby wiedzieć że coś takiego jest, jak się robi jakiekolwiek rzeczy konstrukcyjne czy budowlane.