Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Witam, niedawno ukończyłem 18 lat. Cieszyłem się bardzo z tego momentu do czasu gdy nie zaczęły mnie napadać złe myśli od kilku dni. Związku z tymi myślami mam ciągłe uczucie kucia w klatce piersiowej i problemy z oddychaniem. Myśli dotyczą głównie przemijania, śmierci bliskich osób czy przepaszczonych ostatnich lat życia przez izolacje od społeczeństwa (nie bez powodów od 3 lat tu siedzę na vikop.ru ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Mój organizm coraz gorzej znosi otóż te przygnębienie. Kiedyś próbowałem na ten temat z psychologami rozmawiać, ale traktowałem ich odgórnie. Wszystkie ich zdania wydawały mi się jak wyklepane formułki. Odnoszę wrażenie że już nic nie jest w stanie mi pomóc, nawet samemu sobie nie ufam. Bezradność i nieporadność życiowa jest wpisana w moje imię. Całą gimnazjum oprócz pierwszej klasy zawaliłem. Zdawałem przez to że uczęszczałem do specjalnego ośrodka gdzie panowala dyscyplina, choć i tam mniej przebywałem niż inni bo potrafiłem kombinować, i wyjeżdżałem co weekend na przepustki. Epizod z ośrodkiem zaczął się od tego jak powtarzałem 2 klase w 1 semestrze. Klasyfikacje zawaliłem, a sąd miałem nad głową oraz Mow, więc znalazłem alternatywe w postaci Mos. W tym Mosie 2 semestr został pomyślnie zdany na nawet fajnych ocenach (zostałem również lauratem z olimpiady geograficznej), a za dobre sprawowanie dostałem możliwość kontraktu. Czyli jeśli bym wyszedł z ośrodka i znowu zaczął w normalnej szkole się uczyć a tam przypadkiem bym znowu popsuł klasyfikacje to mam możliwość powrotu. I co? Powróciłem bo 1 semestr w 3 gimnazjum był dla mnie traumatyczny. Koło zatoczyłem. Po ukończeniu gimnazjum nadszedł czas wyborów w dalszej edukacji. Związku z tym wybrałem technikum. I co? Zawaliłem i wypisałem się ze szkoły. Obecnie pozostało mi się przygotowywać do egzaminu eksternistycznego. Jak widać to posiadam dosyć zawiłą 3 letnią kariere, w której mało co spędzałem czasu z równieśnikami czy z rodziną którą w dużej części utracę za kolejne 18 lat. Kiedyś sądowo miałem stwierdzone że posiadam nerwicę lękową (zachowuje się jak choroba afektywna dwubiegunowa) i zaburzenie schizoidalne. Okey, wszystkie te określenia pasują jak ulał, ale czy każdą porażkę życiową mam tym tłumaczyć? Kompletnie nie wiem jaki dalej krok podjąć. Czuje się skończonym człowiekiem. Dzieciństwo naprawdę fajnie spędziłem choć byłem wstydliwy. Pewien okres czasu też byłem wyszydzany (tzw. kozioł ofiarny) w klubie piłkarskim. Cały czas sumienie mnie boli, że zawsze coś mogłem lepiej, a jednak koniec końców to spi*rdoliłem. Czasu nie cofnę, a życie ma się jedno. Obecnie ogarnia mnie szalenie duży lęk przed życiem, a sam się czuje bardzo stary (nawet żadnej pasji nie posiadam). Chętnie posłucham waszych porad.
Btw. Stronie od używek
#przegryw #pomoc #psychologia #depresja #nerwicalekowa #nerwica #zaburzenia #psychiatria #psychoterapia

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
  • 4
Adam: Nienawidzę psychiatrów i terapeutów, ale to dlatego, że nie są już mi w stanie pomóc. Więc udaj się do psychiatry i terapeuty, nim będzie za późno. Klęka Ci psychika, ale może da się to odwrócić. Może jakbym trafił na terapię kilka lat wcześniej, to nie doznałbym załamania i miał szansę na życie. Z fartem, bo Boga nie ma:)
PS u mnie też przed "chorobą" występowały takie myśli - nie czytaj