Wpis z mikrobloga

@SpalaczBenzyny: Ech, no odbierałem to inaczej, on mówił tak głośno by każdy np w sklepie to słyszał.

W sumie jeżeli mam być szczery to w gimnazjum omijałem szerokim łukiem wszystkie dziewczyny przy których ojciec odwalał takie szopki, o kobietach do dziś nie rozmawiam z rodzicami, nigdy żadnej nie przyprowadziłem do domu na noc, jak wychodziłem do dziewczyny to w domu mówiłem że idę do kolegów, bardzo niechętnie jeździłem gdziekolwiek z rodzicami
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@river_styx: kuźwa, w sumie to o tom nie pamiętam, się rzeczywiście jak się bawiłem z fajną koleżanką to jakaś #!$%@? z rodziny musiała drzeć się "monster, to twoja narzeczona? kiedy ślub?"
pamiętam jak się wtedy poczułem. teraz bym ją tak #!$%@?ął, że by się nogami nakryła.
Ja za to cała szkole siadalem sam w ławce i to w ostatniej. Nigdy nie miałem jakiś bardzo bliskich relacji w klasie nawet nie czułem takiej potrzeby bo miałem wrażenie, że to sztuczne. Co najdziwniejsze pełno znajomych miałem poza szkołą i dość dobre relacje.
tylko wymierzanie kar za coś złego i ignorowanie jak coś dobrze zrobiłem


@zycietokuj: u mnie jak coś mi wyszło to i tak było, że #!$%@?, bo cośtam albo się zepsuje, albo cośtam xD
@porBorewicz07: Tak, ze mnie też się rodzina śmiała (przeważnie siostra), w szkole nie lepiej. W sumie w szkole się nabawiłem tej nieśmiałości do kobiet, gdy w 5 klasie podstawówki wszyscy mnie wkręcali, żebym wystartował do dziewczyny z którą w ławce siedziałem, no i pod naciskiem grupy, to zrobiłem przy wszystkich, a gdy mnie olała, to wszyscy toczyli ze mnie bekę przez następny tydzień. A teraz są tego konsekwencję jakie są...