Wpis z mikrobloga

https://www.facebook.com/kamila.karkosinska/posts/10214622590513061

Dla tych co nie mają FB:

"Drogi Osiłku, pracowniku sklepu CSO Odżywki z Gdyni przy ul. Legionów 107I. Dzisiaj pokazałeś ogrom agresji wobec osoby niepełnosprawnej, dlatego poświęcę Ci 20 minut z mojego wieczoru, aby puścić w świat wiadomość o tym, co się wydarzyło.

Jest mi przykro, może nawet trochę się boję, ale chyba już niewiele mam do stracenia, skoro i tak obiecałeś nam, że nas załatwisz.

O 15:30, w miłe niedzielne popołudnie, schodzimy z dwójką małych dzieci w wieku 2 i 10 lat do naszego samochodu zaparkowanego prawidłowo na kopercie dla ON. Pakujemy wszystkie toboły i dzieciaki do samochodu. Na podszybiu jak zwykle leży moja karta parkingowa. Nie pożyczyłam jej od babci, ani chorego wujka.

To ja posługuję się tą kartą i dzięki niej jest mi dużo łatwiej funkcjonować każdego dnia. Od 15 lat choruję na stwardnienie rozsiane. Nie jeżdżę na wózku, nie chodzę już o kulach, ale mam długą listę dysfunkcji, które bardzo utrudniają mi codzienność.

Tymczasem podjeżdżasz swoim samochodem i przedstawiasz się jako Policjant (?!?) i karzesz nam wypieprzać z miejsca parkingowego dla niepełnosprawnych, nie dopytując się czy posiadamy kartę i czy mamy prawo korzystać z tego miejsca. Przy małych dzieciach. Co ciekawe, wszystkie słowa kierujesz do mnie – do kobiety. Mówisz, zgodnie z prawdą, że widziałeś nas tu już wiele razy, a następnie, grozisz, że jak nas jeszcze raz tu zobaczysz to „nas załatwisz”. Na słowa mojego męża, że zgłaszamy Cię na policje odpowiadasz ze śmiechem, że znasz wszystkich z komisariatu w Gdyni w Redłowie i możemy sobie zgłaszać.

Być może w Twoim świecie odżywek, masy, rzeźby i solarium trudno pojąć, że można być niepełnosprawnym, nawet jeśli w pierwszej chwili nie jest to od razu widoczne. I można mieć pełne prawo do parkowania na kopercie.

Trochę roztrzęsiona, jednak zgłaszam sprawę na policję do tego właśnie komisariatu. Dowiaduje się, że to co usłyszałam to nie jest żadna groźba. Groźba musi nieść uzasadnioną obawę że będzie spełniona. Pani Sierżant podaje mi przykład prawdziwej groźby. Gdybym usłyszała cytuję: „zaje*ie nożem twoje dzieci, ty ku*wo”, to jest groźba, ale moje „wypieprzaj stąd” i „załatwię was” brzmi przy tym bardzo blado.

Szczypie się. Gdzie ja jestem? Co ja słyszę? Nalegam na zgłoszenie sprawy. To nasz adwokat oceni czy to jest groźba, czy nie.

W miejscu, w którym to się wydarzyło bywam bardzo często, tak samo jak i Ty. Będziemy się spotykać. Nie wiem czego mogę się spodziewać? Dewastacji samochodu? Kolejnego straszenia? W związku z moją chorobą wolno uciekam i słabo się bronię, więc jestem łatwym celem."

#choroby #gdynia #niefajniesiestalo #stwardnienierozsiane
  • 2