Wpis z mikrobloga

Jestem ciekaw, czy macie podobnie jak ja. Otóż w przypadku serii książek, które naprawdę lubię lub lubiłem ważną częścią czytania jest zapach. Każda seria ma inny zapach i nie są to zapachy książki lub pościeli, a przynajmniej tak mi się wydaje. Bardzo rzadko mogę poczuć naturalnie takie zapachy. Gdy otwieram książkę, zwykle po kilku minutach pojawia się ta woń. Jeśli nie, z czytania mam o wiele mniej przyjemności. Działa to również w drugą stronę - jeśli poczuję ten konkretny zapach, przypomina mi się konkretna seria. Dosyć to dziwne dla mnie, ale ogólnie odbieram to pozytywnie.

#ksiazki
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@sebastokrator: hmmm... To bardzo ciekawe! Pamiętam jak podczas lektury powieści "Pachnidło" wąchałam wszystko co się da;) Bardzo silnie oddziaływała na zmysł węchu.
Sporo ciekawostek na temat węchu jest w książce "Co wnosi nos? Nauka o tym, co nam pachnie".
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@sebastokrator: może nie mam aż tak, ale zapach antykwariatów, gdzie leżały stare książki... ta aura () Zapach papieru kredowego i druku w nowo wydanej książce... zapach niemal rozpadającego się "Fausta" kupionego za grosze... mocno zapisane w pamięci.
Podobnie zapach starych murów, niektórych kościołów, kamienic, chaty w skansenie... albo mokrych liści w parkowej alejce, a jeszcze inny na górskim szlaku.
Po prostu #olfaktoryczne
  • Odpowiedz