Wpis z mikrobloga

Mirki, help. Czy są tu jacyś weterynarze? Albo czy miał ktoś problem z guzkami/pęcherzykami krwawiącymi na brzuszku swojego kota (kotki)?

Załamany jestem, bo moja kicia nie dość że guzki/pęcherzyki na brzuszku, to jeszcze na jedną łapkę kuleje (powłóczy tylną łapą). Wet powiedział, że ta łapka to raczej nie złamana, tylko jakby rzepka jej wyskoczyła, ale że to tam pół biedy.
Jak zobaczył te rany na brzuszku to pokręcił głową, że to dramatycznie wygląda i że nie wie co z tym będzie, że to może być nowotwór. Zabrzmiało jakby to miało oznaczać najgorsze. (,)

Wczoraj i dziś dał zastrzyk "na wszystko", dzisiaj jakby ta łapka trochę bardziej normalnie się ruszała. A na te guzki od jutra będzie brała jakiś antybiotyk - Unidox Solutab. Ale czy to coś da? :(

#koty #kot #zwierzeta #zwierzaczki #weterynaria #weterynarz #pytaniedoeksperta #zalesie
  • 22
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AgentGecko: Nie mam pojęcia, słabo widać na zdjęciach + myślałem, że może ktoś jeszcze rzuci okiem, a małe zainteresowanie niestety, inny vet może coś doradzi, a jak Cię stać to lepiej prześwietlenie tego zrobić, ile ma kot lat?
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@AgentGecko: Faktycznie, nie wygląda to ciekawie (ale bidulka schudła) , ale nie oznacza że należy już przekreślać kota. Warto by zobaczył to weterynarz onkolog, może zlecił jakąś biopsje itd. a nie liczył że antybiotyk pomoże skoro ma podejrzenia że to nowotworowy temat.
Z tego co się zorientowałam to w Gdyni polecałbym specjalistą z zakresu onkologii u zwierząt jest dr Miazga.
  • Odpowiedz
@AgentGecko ona jest sterylizowana? Guzki w okolicy listwy to nigdy nie jest dobry objaw, zwłaszcza u kota, ale trzeba zrobić chociaż biopsję cienkoigłową, żeby móc coś powiedzieć na temat pochodzenia tych zmian
  • Odpowiedz
@Stalowa_Figura: @bialOczarny: @mmaku89: @Green81: @KoriManiaczka: Niestety... (,)
Wczoraj poszliśmy do innego weta, tam babka też jak tylko spojrzała i stwierdziła, że to nowotwór i to odmiana złośliwa. Wyjaśniła że tu nie ma sensu robić badania by sprawdzić co i jak, bo to od razu widać i że to jest już zaawansowane stadium. Powiedziała że jedynym rozwiązaniem jest ewentualna
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@AgentGecko: wiem, że teraz ciężko Ci o tym myśleć, ale pomyśl o przygarnięciu nowego futrzaka. Mnie w takiej sytuacji tylko to pomogło. Rok temu musiałam uśpić moją pekinkę, miałam ją przez 16 lat, od końca podstawówki, ryczałam strasznie, ale kolejny futrzak mi pomógł, to na nim musiałam skupić całą uwagę
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@AgentGecko: Ojej, to mnie podłamało :(
Dobrze zrobiłeś konsultując się, przynajmniej jak przyjdzie do uśpienia będziesz miał świadomość, że zrobiłeś wszystko co mogłeś i sprawdziłeś gdzie mogłeś.
Nie mniej bardzo, ale to bardzo mi smutno z powodu twojej kotki i jej choroby oraz straty, która będziesz musiał przeżyć. Uważam jednak, że zwierzęta w porównaniu z ludźmi mają jednak trochę łatwiej - można im ulżyć cierpienia w ciężkiej chorobie. Moja babcia
  • Odpowiedz
@AgentGecko: Przykro mi kolego bardzo, dobrze wiem jak to jest, po paru zwierzakach było mi się mega ciężko podnieść i tak jak Ci u góry radzą - tylko nowy zwierzak pomógł. Spędź z nią dobrze te dni.
  • Odpowiedz
@AgentGecko bardzo mi przykro. Dlatego pytałam o sterylizację - wczesne usunięcie gonad znacznie zmniejsza występowanie raka sutka. Teraz ta wiedza na nic się Tobie nie przyda, ale może kiedyś znowu zdecydujesz się na kotkę. Trzymaj się jakoś ()
  • Odpowiedz
@Green81: @Stalowa_Figura: @bialOczarny: @KoriManiaczka: No i koniec. Wczoraj wieczorem byliśmy ją uśpić, bo już chyba lada dzień byłoby dramatycznie z nią. Wczoraj już nic nie jadła, ani nie piła (moja mama cały dzień w domu to sprawdzała miskę), jak miauczała to tak bezgłośnie, jakby siły nie miała.
A przez kilka ostatnich dni od południa (12-13) do wieczora (18-19) przesiadywała w szafce, do której wcześniej nie miała w zwyczaju wchodzić, a jak wychodziła to też głównie leżała na dywanie bokiem i całe ciałko jej szybko pulsowało, bo już oddychała samą przeponą.
Z jej kulawą łapką to chodziliśmy co kilka dni na zastrzyki przez ostatnie 2 tygodnie, to jednego dnia chodziła lepiej, a drugiego znów słabiej.

Ból i żal... Zwłaszcza że to my, głupi ludzie, zawiniliśmy, a to Ona cierpiała...
Trzeba było ja wysterylizować jak była młoda, albo chociaż lecieć z nią do weta te pół roku temu, sprawdzić co się dzieje, gdy zaczęła się tak wylizywać że jej futerko na brzuchu zniknęło
  • Odpowiedz