Wpis z mikrobloga

Potrzebuję porady prawnej, może ktoś z Was miał kiedyś podobną sytuację? Mieszkamy z różowym paskiem w bloku na ładnym, nowym osiedlu w centrum miasta. Wydawałoby się, że raczej powinni mieszkać tu sami normalni ludzie bez żadnej patologii ale niestety... Na przeciwko naszych drzwi mieszka sąsiadka, która początkowo trochę nas irytowała ale teraz już ciężko z nią wytrzymać.

Do naszych mieszkań prowadzi wspólny korytarz, który jest przez nią traktowany jako integralną część jej domu. Wiecznie piętrzą się na nim śmierdzące buty (wtf?), brudne ręczniki którymi wyciera psa, worki ze śmieciami, patyki i kamienie które jej pies przyniesie ze spaceru. Generalnie trzyma tam rzeczy, których nie chce trzymać w mieszkaniu dlatego raczy ich wątpliwymi walorami wizualnymi i zapachowymi innych sąsiadów, a głownie mnie bo mieszkamy na końcu korytarza. Jakiekolwiek próby komunikacji z tą kobietą zawiodły, jest to typowa #karyna z brwiami odrysowanymi od szklanki i żadne prośby do niej nie trafiają bo od razu lecą z jej strony wiązanki i bluzgi. Mieszkanie oczywiście zajmuje po mężu, który nie wytrzymał i się wyprowadził jakiś czas temu.

Poza powyższym sąsiadka odwala też inne rzeczy które mi działają na nerwy ale to inna sprawa, bo są to wykroczenia za które może ją ukarać Straż Miejska albo zająć się tym Policja (np. ma dużego agresywnego psa którego wyprowadza na spacery nie tylko bez smyczy, ale nawet bez obroży, co wiele razy było przyczyną niebezpiecznych sytuacji).

Tak jak wspominałem, nie ma możliwości polubownego załatwienia z nią sprawy czystości na korytarzu. Sprawę zgłaszałem w Spółdzielni mieszkaniowej, wysyłałem im też zdjęcia tego jak wygląda nasz korytarz... Spółdzielnia przyznaje mi rację bo korytarz to również droga ewakuacyjna z budynku i zabrania się trzymania na nim jakichkolwiek prywatnych rzeczy. Mówią, że wysyłają do nie pisma, starali się interweniować osobiście ale niestety przez jej ciężki charakter merytoryczna rozmowa nie jest nigdy możliwa.

Jesteśmy z różowym już trochę zdesperowani bo ciężko się mieszka mając za ścianą taką osobę. Za każdym razem jak wychodzi się z mieszkania to nie wiadomo co ona tym razem odwali i czy znowu będzie jakaś awantura. Czy wiecie jak można dotrzeć do takiej osoby, żeby pozbyć się problemu?

#mieszkanie #prawo #patologiazmiasta #patologiazmiasta
  • 11
@bzduran: jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie :) zacząłbym od zebrania jej śmieci i wyrzuceniu tam gdzie ich miejsce, czyli do śmietnika :) zajmie Ci to 2 min a ona nie będzie wiedzieć kto to zrobił (wyprzesz się)
@joks: Już parę razy tak zrobiłem. Łatwo się domyślić, że to moja sprawka bo mieszkam na końcu korytarza, jej mieszkanie jest przedostatnie. Efekt całej akcji był taki, że przez jakiś czas zostawiała syf również bezpośrednie pod moimi drzwiami.
jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie :) zacząłbym od zebrania jej śmieci i wyrzuceniu tam gdzie ich miejsce


@bzduran: Niektórzy polecają wręcz odwrotnie - dokładanie swoich. Nie wiem czy pomocne, ale na pewno pomysłowe.

Strasznie współczuję mieszania w takim towarzystwie.
@cvbnm: Też mi to przeszło przez myśl ale to się chyba w moim przypadku będzie mijało z celem ;) Chcę po prostu mieszkać w schludnym otoczeniu bez żadnego badziewia i graciarni pod drzwiami...