Wpis z mikrobloga

  • 392
"Potter, diabła kumoter, dla niego zabić uczniów trzech, to czysta radość, luz i śmiech."

Nie żyje tłumacz Andrzej Polkowski - odszedł dokładnie w dzień swoich 80. urodzin.

I niby człowieka nie znam, ale coś mnie w środku ukuło dziś dosyć mocno, bo to jego słowa siedzą mi w serduchu, niezbywalnie przypięte do dwóch arcyważnych tekstów kultury z lat szczenięcych - serii o Harrym Potterze i lewisowej Narnii.

Wymyślił "mugoli", kochał Aslana. Słowa są niesamowicie ważne w życiu, a te jego wygibasy już zawsze gdzieś tam będą za mną chodziły.

"Mapa Huncwotów, Śmierciożercy, Proszek Fiuu i Zgredek. Tyle mu zawdzięczamy! Szlachetny mąż, niezmordowany w udzielaniu pomocy nowemu pokoleniu tłumaczy..."

#harrypotter #opowiesciznarnii #narnia #ksiazki #literatura
Pobierz
źródło: comment_sRtvFZp8nQKovD7r5QKPBdUseCfoqdXB.jpg
  • 33
@kam966 mógłbym Ci mój cały licencjat przeczytać, tyle tego było. Tak z głowy: zero konsekwencji w tłumaczeniu nazw własnych/nazwisk. Jedne sobie tłumaczył, drugie nie: "dretwota"(stupefy) Ale już expelliarmus, czy wingardium leviosa. Korneliusz Knot, ale już Harry Potter, a nie garncarz. Przykłady można mnożyć i mnożyć
@JohnRandom biorąc pod uwagę jak się tłumaczy tytuły filmów, to mógł #!$%@?ć z jakimiś "niemagicznikami" czy czymś takim i byłaby z tego klapa, a przecież sens byłby ten sam
@GetRekt a mi się to właśnie podobało. Niektórzy rzeczy tłumaczone na siłę brzmiały by śmiesznie, jak tłumaczenie Pottera na garncarza, ale tłumaczenie innych nazwisk np. bylo fajne dla polskiego odbiorcy, brzmiało swojsko. Dodatkowo książka była dla dzieci a ja jako dziecko byłam zachwycona że mogę porzucać dretwote a nie stupefy, które nawet nie wiedziałabym jak przeczytać. I tak pół życia bldnie wymawialam Weasley