Wpis z mikrobloga

@xetrov: Dokładnie, ale on dalej będzie utrzymywał, ze jazda w aucie:
-które złoży się jak domek z kart przy zderzeniu z nowym kompaktem i zblokują mu się koła
-w którym poci się jak świnia bo brak klimy
-w którym telefon trzyma przy uchu bo o bluetooth nie słyszeli
-z którego gówno widać, bo h4 za karbowanym kloszem daje tyle mlecznożółtego światła co świeczka
-w którym pomimo spalania porównywalnej ilości paliwa, masz
@tellet: dokładnie, rozumiem problemy z np. wymianą benzynowego V6/V8 na uturbione R4 o małej pojemności bo tu faktycznie byłby problem jeśli ktoś zwraca uwagę na to co daje V6+, ale takie #!$%@? o tym jakie to nowe samochody są złe a stary polonez zajebisty bo sobie go naprawi gumką od włosów i śrubokrętem jest dla mnie po prostu zwykłym #!$%@? wynikającym z biedy. I spoko, to nic złego, ale dorabianie filozofii
@Dwep jest w tym trochę prawdy, w starych vw wszystko jest na wcisk, wtyczki itp. szarpiesz i wylazi

taki brak klimy dolega glownie krajowym egzemplarzom. w niemczech. nawet w polo byla często klima i inne cuda grzane fotele etc..,
@tomaszq: Otóż jest wiele powodów, dla których, wbrew pozorom, koncernom zależy na tworzeniu aut, które nie rozpadają się od razu po gwarancji. Jednym z nich jest utrata wartości, która jest istotnym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji o zakupie wielu aut. Do tego mała utrata wartości pozwala na danie lepszej oferty typu lease&drive.
@Lardor: Mówisz teraz o nielicznych klasykach które i tak zyskują na wartości tylko wtedy gdy są egzotyczne i rzadko spotykane i gdy są już naprawde wiekowe. Dodatkowo takie auta też nie były wtedy tanie. Idąc twoim tokiem myślenia po kupnie auta z salonu powinno ono zyskiwać na wartości no bo przecież robi się już stare. Uwaga można iść do salonu kupić dacie i za ileś lat sprzedać z zyskiem xD