Wpis z mikrobloga

@Doomino: Mogłabym się założyć, że co najwyżej jedna osoba z moich znajomych znałaby znaczenie tego słowa. A znajomych mam w różnym przedziale wiekowym, różnej płci, o różnym stopniu inteligencji, na różnych studiach, bez studiów, w moim mieście, za granicą... Jeżeli wszyscy Twoi znajomi od razu by zrozumieli, o co chodzi w tym memie, to szczerze, nie uwierzyłabym Ci. Znajomość angielskiego, nawet na poziomie komunikatywnym, nie oznacza znajomości słów, które według jakichś
@ostrzyjnoz: serio nie uwierzyłabyś mi, że wszyscy moi znajomi by zrozumieli? Zdziwiłabyś się, większość moich znajomych zna angielski na conajmniej poziomie B1. Jeżeli tylko jedna osoba z Twoich znajomych by zrozumiała, to sorry ale Twoi znajomi nie znają angielskiego i strasznie musisz być ograniczona, jeżeli uważasz, że każdy ma takie towarzystwo. Bez znajomości tego słowa Twój angielski jest na poziomie komunikatywnym? Już sobie to wyobrażam. -did you fart here? -yes, i’m
@Doomino: O, czekałam na to. BO MOI ZNAJOMI TO INTELIGENTNI LUDZIE, KTÓRZY ZNAJĄ ANGIELSKI NA POZIOMIE NATIVE SPEAKERA, a Twoi to śmiecie, pewnie nawet po polsku nie umiecie pisać, hehe.
Daj sobie siana dziewczynko, nie każdy musi być mistrzem w każdej dziedzinie.
Zresztą. Jeśli przeprowadzasz ze znajomymi rozmowy "o, spierdziałeś się?", to faktycznie, wiesz, cieszę się, że nie jestem na poziomie Twoim i Twoich znajomych.
@ostrzyjnoz: Czy ja mówię, że musi być mistrzem? Nie ma nic złego w tym, że nie znałaś tego słowa. Ale Twoje tłumaczenie, że wystarczy Ci tylko to czego nauczyli w szkole by mieć język na komunikatywnym poziomie to istna żałość. Normalni ludzie bez kija w dupie czasami rozmawiają i żartują o takich sprawach, zwłaszcza Anglicy. Tylko po co Ci to wiedzieć, skoro i tak się z nimi nie dogadasz.
@destrokcja: Tego słowa nie ma nawet w moim słowniku angielsko-polskim (nie, nie była to mini wersja dołączona do Faktu), więc sorry, ale nie, nie jest to słowo, które obowiązkowo powinien znać każdy, kto się uczył angielskiego. I to wy macie problem, że "skoro ja to znam, to wszyscy to muszą znać". Pogódźcie się z tym ludzie, że nie wy wyznaczacie, co jest potrzebne i konieczne do życia.
@Pitsoon: Bardzo dobrze ogarniam. O atencję, plusy, o śmianie się z innych ludzi i ich obrażanie, o pokazanie swojej wyższości i mądrości. Tak jest. A jeżeli ktoś twierdzi inaczej, to znaczy, że sam ma taki problem- tak jak alkoholicy nie widzą, że mają problem z alkoholem.
@ostrzyjnoz: Jeżeli nie masz zamiaru ruszać dupy zagranicę to może faktycznie nie będzie Ci potrzebne. Gorzej jak będziesz mieć problemy gastryczne na zagranicznej wycieczce. Choć pewnie wtedy nawet nie pójdziesz do lekarza, bo wstyd i normalni ludzie na poziomie nie rozmawiają o takich rzeczach. Jak nie masz ambicji na dobrą prace biurową i podróżowanie to faktycznie może Ci nie być angielski potrzebny, ale przeciętny Kowalski ma jednak większe ambicje :)
@ostrzyjnoz: Nie wydaje mi się, żebym gdziekolwiek napisała, że jest to słowo, które każdy powinien znać. Po prostu przyznaj, że nie znałaś tego słowa, nie zrozumiełaś i nie śmieszy Cię ten obrazek i daj spokój, serio.
@destrokcja: Eeee, jeżeli po moich komentarzach nadal nie jest dla Ciebie jasne, że nie znałam tego słowa, nie zrozumiałam tego i mnie to nie śmieszy, to naprawdę, masz OGROMNE problemy z czytaniem ze zrozumieniem.

Za to Ty powinnaś przyznać, że przeciętny Kowalski nie zna tego słowa i nie będzie mu ono potrzebne.