Wpis z mikrobloga

A ja się zawsze zastanawiałam, czemu moje koleżanki tak zawsze jarały się koniami O_o

"Można konia przyzwyczaić do pielęgnacji penisa. Będę pisała siusiaka- jakoś mi to ładniej brzmi. :S

Kiedy kupiłam konia miał ok 7 lat i nikt chyba do tej pory nie czyścił mu siusiaka. Miał na nim łuszcząca się, odpadająca dużymi płatami skórę.


Kiedy tylko go wystawia, delikatnie obrywam wiszące kawałki skóry. Nie sądzę, żeby go to bolało, nawet kiedy naciąga się przy tym zdrowy naskórek. Przecież martwy oddziela się od żywego bezproblemowo.

Na początku koń nie był tym zachwycony i chował siusiaka natychmiast. Później przyzwyczaił się na tyle, że zdążę oberwać co większe kawałki.

Hm...porada praktyczna- zauważyłam, że kiedy jedną ręką trzymam mu tego siusiaka a drugą obrywam, to grzeczniej stoi, niż kiedy znienacka chwytam za kawałek martwego naskórka i ciągnę.

Czyszczę też puzdro od wewnątrz. Kiedy włoży się rękę wewnątrz czuć poprzyczepiane "farfocle" złożone pewno ze śluzu, brudu i martwego naskórka. Te farfocle, co większe i mocno odstające też ostrożnie wyciągam.


Można konia sprowokować do wyjęcia siusiaka na zewnątrz, poprzez podciągnięcie puzdra do góry. Kiedy tak podciągamy i podciągamy wiszącą skórę puzdra, koń w pewnym momencie wysuwa siusiaka na zewnątrz. Przynajmniej mój tak robi. :D

Myć wodą czy chusteczkami jak na razie nie próbowałam, ale znając siebie, na pewno spróbuję.

Nie wszystkie wałachy w stajni mają takie brudne siusiaki, jak mój. Siusiak konia koleżanki, mimo tego, że nie jest czyszczony wygląda ładnie i całkiem estetycznie. ;)"


https://www.wykop.pl/wpis/1607397/a-ja-sie-zawsze-zastanawialam-czemu-moje-kolezanki/

#wtf ##!$%@?
  • 2