Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Nie zapomnijcie o Patronite.

Kiedy czarne, wulkaniczne plaże Iwo Jimy pokrywały się wrakami pojazdów i ciałami zabitych marines, jeden człowiek w milczeniu spoglądał na tę rzeź przez lornetę. Amerykański dowódca, gen. Holland Smith powiedział o nim: ''Nie wiem, kim on jest, ale japoński generał kierujący tym występem to sprytny gość''.
''Sprytnym gościem'' był dowódca obrony wyspy, generał Tadamichi Kuribayashi.

Był to niezwykły człowiek. Pochodził z niewielkiego rodu samurajskiego o wojskowych tradycjach. Ukończył Cesarską Akademię Sztabową z drugą lokatą. Był absolwentem szkoły kawalerii. Kochał jeździć konno. Miał za sobą trzydzieści lat w służbie Cesarza, z których trzy spędził jako zastępca attache wojskowego Japonii w Waszyngtonie. Później dowodził Dywizją Gwardii Cesarskiej, strzegąc pałacu w Tokio. Znał i szanował Amerykanów. ''Amerykańska potęga produkcyjna jest poza naszym wyobrażeniem. (...) Używając jednego guzika, cały przemysł zostanie zmobilizowany do celów wojskowych. (...) Stany Zjednoczone to ostatni kraj na Ziemi, z którym Cesarstwo powinno toczyć wojnę'', napisał w liście do żony. Stronił od szarż banzai i samobójczego fanatyzmu, przez co inni oficerowie oskarżali go o tchórzostwo. Generał spokojnie odparował: ''Będziemy bronić tej wyspy do ostatniego człowieka. Jeśli nasze dzieci będą mogły żyć bezpiecznie choćby o jeden dzień dłużej, każdy dzień obrony jest tego warty''.
Został fantastycznie sportretowany przez mojego ulubionego japońskiego aktora, Kena Watanabe w przepięknym filmie ''Listy z Iwo Jimy''.

Generał wiedział, że jego misja jest przegrana. Że nie przybędzie mu na odsiecz Cesarska Flota. Że zginie. Japoński oficer, zwłaszcza takiej rangi, nie miał bowiem prawa przeżyć przegranej batalii. Kiedy jeden z oficerów rzucił sarkastycznie, że najlepiej byłoby zatopić wyspę, pozbawiony poczucia humoru generał zamachnął się na niego laską. Miał już bowiem plan stworzenia z wyspy twierdzy. Wiedział, że Amerykanie bardzo poważnie podchodzą do kwestii poległych i rannych. Chciał wydać Amerykanom bitwę na swoich warunkach. Bitwę na wyczerpanie.

Jedną z jego pierwszych decyzji była ewakuacja całej ludności cywilnej z wyspy. Rozkazał też usunąć wszelkie stanowiska polowe z plaż, natomiast nakazał budować umocnienia w głębi wyspy, drążyć tunele i budować bunkry w jaskiniach. Taką siecią została pokryta góra Suribachi. W bazalcie kuto schrony i bunkry, stanowiska karabinów i moździerzy. Bunkry były tak dobrze zamaskowane, że wyglądały jak skały bądź stosy kamieni. Stworzono także sporo atrap pojazdów i bunkrów, które miały zmylić Amerykanów. Generał zakazał żołnierzom wychodzić z bunkrów, dopóki nie zostaną wysadzeni albo siłą z nich wyciągnięci. Tuż przed bitwą, generał wymusił na żołnierzach przysięgę, że zanim sami zginą, zabiją po dziesięciu wrogów. Zakazał też popełniania samobójstw i szarż banzai.

Opracowano pięć sektorów obronnych. Kuribayashi prawidłowo przewidział, że Amerykanie wylądują w najwęższym miejscu wyspy, chcąc odciąć Suribachi od reszty. Tam był ulokowany pierwszy sektor. Drugi przebiegał mniej-więcej w centrum, w pobliżu lotniska nr 1, a trzeci, rezerwowy - w okolicach lotniska nr 3 w oparciu o wzgórza 362 A, B i C. Dwa ostatnie sektory znajdowały się we wschodniej części wyspy, stanowiąc ostatnią linię obrony.

Całą wyspę pokrywały pola ostrzału wszelkiej broni cięższej. 25 % żołnierzy z garnizonu skierowano na stałe do budowy fortyfikacji. Tunele budowano tak, by wytrzymały ostrzał i bombardowanie i zapewniały łączność. Podłączono do części z nich elektryczność, przygotowano tory pod wagoniki z amunicją, zamaskowano otwory wentylacyjne. Tworzono także najróżniejszy system bunkrów - od jednoosobowych dołków strzeleckich,(nazywanych przez Amerykanów ''pajęczymi norami'') po potężne, wielopoziomowe bunkro-schrony artyleryjskie. Pozbawieni wody (na wyspie nie ma jej źródeł), dręczeni chorobami, gryzieni przez komary i muchy, kryjąc się przed bombami amerykańskich Liberatorów, prowadzących ciężkie naloty, japońscy żołnierze uparcie ryli i kopali, przygotowując przyszłe pole bitwy. Kuribayashi nakazał oszczędzanie racji żywnościowych, by starczyło ich jak najwięcej na czas bitwy.

Garnizon docelowo składał się z nowo utworzonej 109. DP (14 tys. ludzi), dodano także 2. Samodzielną Brygadę Mieszaną (5000 ludzi) z sąsiedniej Chichi Jimy generała Sadasue, 145. pułk oraz 2200 żołnierzy piechoty morskiej i personelu naziemnego, wszystko dowodzone przez wiceadmirała Rinosuke Ichimaru, później przybyło parę oddziałów (m.in. pięć batalionów ppanc) oraz 26. pułk pancerny podpułkownika barona Takeichi Nishi.

To także był niezwykły człowiek. Pochodził ze starego i szanowanego samurajskiego rodu. Podobno miał koligacje rodzinne z samym Cesarzem. Podobnie jak Kuribayashi, kochał konie i także ukończył szkołę kawalerii. W 1932 zdobył złoty medal na igrzyskach olimpijskich w Los Angeles na swoim koniu, Uranie, kupionym we Włoszech dwa lata wcześniej. Znał i przyjaźnił się z takimi sławami Hollywood, jak Douglas Fairbanks i Mary Pickford (których gościł w swoim domu w Tokio). Prowadził życie prawdziwego playboya - rozbijał się sportowymi autami i ścigał motorówkami. Jednak, gdy tylko Japonia się o niego upomniała, wrócił natychmiast, stając na czele 26. pułku w Mandżurii, następnie wysłano go na Iwo Jimę, gdzie przybył w lipcu 1944r. Gdy przepadło większość czołgów (storpedowanych przez amerykański okręt podwodny), udał się do Tokio, gdzie Kuribayashi poprosił go o zdobycie większej ilości czołgów. W Japonii sugerowano mu pozostanie. Ale odmówił. Nie chciał opuszczać swych żołnierzy. Wrócił, przywożąc 22 czołgi.

Na Iwo Jimie stan artylerii zwiększył się do:

-361 dział o kal. 75 mm lub większym,
-94 dział plot o kal. 75 mm,
-33 dział okrętowych o kal. 80 mm lub większym,
-12 moździerzy kal. 320 mm,
-65 moździerzy o kal 150 mm i 81 mm,
-ponad 200 działek plot o kal. 20 i 25 mm,
-69 działek ppanc o kal. 47 i 37 mm,
-22 czołgów (każdy z nich zamaskowano i okopano, wykorzystując jako nieruchomy element fortyfikacji)

Gdy Amerykanie lądowali, generał nakazał wstrzymać ogień. Spokojnie poczekać, aż plaże się zapełnią. Aż zaopatrzenie i kolejne fale desantu wypchną marines naprzód. I dopiero wtedy ich rozgnieść na plażach, unicestwić, zadać jak najwyższe straty...

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Mleko_O - #iiwojnaswiatowawkolorze

Nie zapomnijcie o Patronite.

Kiedy czarne, w...

źródło: comment_0OM7QfaSuh6D2qvN9CsQpgINWMDpoSnA.jpg

Pobierz
  • 37
@Mleko_O: Szczerze to nie rozumiem zachwytów. Ziomek miał nakukane w głowie. Jego Pan i Władca napadł na inny kraj bez żadnego powodu, a ten w imię niewiadomo czego postanowił skazać na śmierć swoich żołnierzy, dobrze wiedząc, że wojna jest już przegrana.

Śmierdzi tu na odległość decyzją o Powstaniu Warszawskim i paktowaniu z Anglią i Francją przed II Wojną Światową, co spowodowało że Hitler musiał w pierwszej kolejności atakować Polskę, zamiast iść
Szczerze to nie rozumiem zachwytów.


@panropuch: Jak to co? Doprowadził do tego że Japończycy nie ginęli za ojczyznę, tylko sprawiali że jak najwięcej wrogów za nią ginęło.

Śmierdzi tu na odległość decyzją o Powstaniu Warszawskim i paktowaniu z Anglią i Francją przed II Wojną Światową, co spowodowało że Hitler musiał w pierwszej kolejności atakować Polskę, zamiast iść na Zachód tak jak to miał w planach.


Pakt z Anglią podpisaliśmy w ostatnim