Wpis z mikrobloga

W zeszłe wakacje byłam 2 miesiące w #australia i napisze wam jakie rzeczy najbardziej mnie zaskoczyły.
1. Po każdej niedzielnej mszy świętej (lub raz w tyg w inny dzień) jest organizowane spotkanie dla wiernych. Gdzie ludzie się spotykają. Jest poczęstunek, kawa, zimne napoje, herbata, ciasta, przekąski itp. No i tam po prostu parafianie sobie rozmawiają.
Często załatwiają sobie pracę, pomagają w jakiś problemach itp. Jak pojawia się ktoś nowy to każdy mu pomaga jak może.
Proponuje, że da mu jakieś meble, pomoże z ogrodem lub zrobi jakąś instalacje. Byłam na takich dwóch i na pierwszym pojawiła się nowa rodzina gdzie nie mieli jeszcze umeblowania do kuchni. Jeszcze tego samego dnia je skompletowali. Bo każdy coś tam miał i chętnie dał. Dla mnie to był szok kulturowy XD.. #katolicyzm

2. W szkole to wgle dzieje się imba. Kuzynka lat 10 do wyboru ma przeróżne zajęcia organizowane po szkole i w weekendy.
Pracy domowych nie dostają prawie wcale. Jak już to takie typowo luzne typu narysuj coś, wykonaj model zoo, napisz opowiadanie o wakacjach. No i teraz zwrot akcji. Jak ktoś zamiast napisać opowiadania wykona rysunek, lub opowie przed klasą o tych wakacjach, to nie jest jedynka bo nie masz. Tylko jest chwalony za kreatywność i dobra ocena. Takie cięższe zadania, robią w klasie z nauczycielkami. No i najbardziej to mi się spodobało to, że naprawdę są różne zajęcia organizowane w każdej szkole. Jakieś kółka nie kółka i każdy może znaleźć coś dla siebie. (teraz pewnie u nas też tak jest, jak ja chodziłam do szkoły było tylko kółko matematyczne i plastyczne).

3. Wcale nie ma tyle robali i niebezpiecznych owadów. To znaczy ogólnie są, no ale wiecie nie tak, że codziennie coś spotykacie.
Typowo gdzieś z dala od miasta na farmach od czasu do czasu pojawi się jakiś wąż lub inne cholerstwo, no ale nie tak jak w internetach jest to przedstawione że normalnie w domu można znaleźć. Zwłaszcza w miastach.
No i w oknach są takie specjalne siatki na to, żeby te owady się nie dostawały. Które ogólnie wyglądają brzydko i tylko domy pokazowe lub wieżowce takich siatek nie mają. (nie wiem jak w wielkich miastach z tym jest).

4. Wszędzie jest pięknie. Ptaki n----------ą cały czas. Jak ktoś lubi to fajnie. Typowo w nocy słyszysz jakieś odgłosy dżungli.
Praktycznie ciągle jest ładnie, plaże nie są zaludnione i jest pierdylion miejsc do zwiedzania. Jest cieplutko, tylko wieczorem robi się chłodno. Kurtki nie potrzebujesz, co najwyżej jakąś bluzę i starczy.

5. Społeczności są bardzo zaangażowane w rozwój danego obszaru. Mowa tu o przedmieściach i małych miejscowościach, bo nie wiem jak to jest z miastami. Byłam w trzech i wszędzie co chwilę są organizowane jakieś zabawy, wydarzenia dla mieszkańców. Idę sobie idę, nagle ludzie rozkładają grille każdy coś przynosi, ziomki mnie wołają żebym pomogła i zawołała rodzine znajomych. Nagle z 10 osób robi się około 60 i wszyscy sobie siedzą i się bawią. Ktoś przyniósł radio, ktoś beczkę piwa. Fajna sprawa. A! No i są takie osiedlowe kluby książki, czy szydełkowania, fotografii. Łatwo o pieniądze na to od miejscowych władz. Pełno jest ogłoszeń/zaproszeń do jakiś zespołów garażowych (np tylko dla facetów) czy koła miłośników gotowania, podróży. Fajne.

6. To teraz dwie rzeczy, w których nasza piękna Polska wygrywa. Po pierwsze internety. MASAKRA! K-----y dostawałam, żeby zalogować się na cokolwiek. Przeglądarki ładują się jak za czasów pierwszych internetów w Polsce. Raz internet jest, raz nie ma. To normalne tam. Jakbyś chciał pograć sobie w jakiegoś ffpsa typu csgo czy lol to raczej ciężko.
No i domy! Słuchajcie wszystkie domy są naprawdę piękne. Takie nowoczesne, z dużymi oknami i przestrzenią. Baseny w ogródku prawie u każdego. Po prostu bajka! No ale wszystko jest kartonowe. Wszystko słychać zza ściany. Jak uderzysz w nią pięścią to normalnie się przebijesz do drugiego pokoju XD No i jest zimno w nocy. Ja na początku spałam w buzie, bo nie mogłam się przyzwyczaić. Dom nie trzyma ciepła i nie jest jakoś specjalnie chłodno w dzień. Takie domy z cegły jak u nas kosztują tam krocie! No i praktycznie nikogo na nie, nie stać.

Nie wiem czy komuś to chciało się czytać, ale dziele się!() Pozdrawiam!
#podroze #polska #dom #wakacje
Hinata_ - W zeszłe wakacje byłam 2 miesiące w #Australia i napisze wam jakie rzeczy n...

źródło: comment_aRAj7WMF27jn4Y8jwPuJhYcr6bGErykP.jpg

Pobierz
  • 115
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Wychwalany: no wiesz a ile Australijczyków chodzi regularnie do kościoła i ilu Polaków? Gdyby chcieć organizować takie spotkania dla parafian w niedzielę po sumie, to byłoby ok. 1000 osób, bo tyle mniej więcej osób przychodzi w przeciętnym miasteczku w średniej wielkości kościele. W takim przypadku trzeba by było co niedziela wynajmować jakąś salę gimnastyczną aby zorganizować takie spotkanie.
  • Odpowiedz
@Hinata_: To samo dowiedziałem się od znajomej z Australii. Z tym że:

Jest cieplutko, tylko wieczorem robi się chłodno. Kurtki nie potrzebujesz, co najwyżej jakąś bluzę i starczy.

Obecnie mają tam prawdopodobnie najgorętsze lato w historii i temperatura sięga bez większego problemu 50 stopni Celsjusza ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Co do temperatur to gadałem z kobietą co była u córki w sierpniu i wtedy ona tak zmarzła jak u nas nigdy nawet w zimę stulecia z 1963. Gdy na dworze było może +10'C to w domu było raptem +16. Fakt, że krótko to trwało ale to tak jakby u nas wyłączyć ogrzewanie zimą na 1-2 dni.
  • Odpowiedz
@Hinata_: nic o zagranicznych bolcach nie napiszez? wstydzisz się? xD

a tak na poważnie, wyłącz internet lub zamul go tak jak tam jest i też zobaczysz ludzi integrujących się na świeżym powietrzu..
  • Odpowiedz
Fajnie, że opisałaś swoje spostrzeżenia, ale

Kurtki nie potrzebujesz, co najwyżej jakąś bluzę i starczy.

Piszesz tak ogólnie o całej Australii? To nieprawda. W Sydney na przykład bywa zimno, raz na parę-parędziesiąt lat spada śnieg.

w jakiś problemach
  • Odpowiedz
@KarolinaAgata:
no jasne! Raz na jakiś czas na spotkaniach albo na rekolekcjach dają świadectwo tacy ziomusie ( ͡° ͜ʖ ͡°)-, którzy kiedyś kradli, bili, ćpieli.. a dziś jeżdżą z Pismem Świętym m. In po kryminalach i szczerze, z sensem życia nawracają innych.

Mam szczęście, bo to jest kościół żywy i mam trochę żal że wcześniej nie trafiłem na takich katechetów ale pewnie taka moja droga. Nawrocilem
  • Odpowiedz