Aktywne Wpisy
![sieporobilo](https://wykop.pl/cdn/c0834752/13d16347015c5e0f0e5c0a3096d8e3c58ad327077da3dd4080445dbe5cca5d2b,q60.jpg)
sieporobilo +649
jaavi666 +27
#ciaza #rodzicielstwo #dzieci
Staralismy sie z rozowym o dziecko przez 2 lata
Wreszcie na poczatku roku sie udalo z mala pomoca kliniki (naturalnie)
Później się okazało, że będą blizniaki...
... a teraz że dwie dziewczyny...
... z kim będę układać lego, grać w gry i naprawiać auto? ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Także życie zaskakuje i już szukam bagażnika dachowego do auta
Staralismy sie z rozowym o dziecko przez 2 lata
Wreszcie na poczatku roku sie udalo z mala pomoca kliniki (naturalnie)
Później się okazało, że będą blizniaki...
... a teraz że dwie dziewczyny...
... z kim będę układać lego, grać w gry i naprawiać auto? ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Także życie zaskakuje i już szukam bagażnika dachowego do auta
#przegryw #samobojstwo #depresja #fobia #lek
Mireczki, chciałem się pożegnać. Nie mam komu zostawić listu także traktuje Anonimowe jako swoistą spowiedź.
Od czego by tu zacząć, rodzina patologiczna, apodyktyczna matka, silnie narcystyczna z borderem/problemem z emocjami. Ogólnie nie można było jej się sprzeciwić, chodziłem w ciuchach które jej się podobały, brak poszanowania jakichkolwiek granic, ciągła krytyka, przemoc fizyczna, wymaganie nienagannego zachowania, perfekcji. Aktualnie nie mam z nią kontaktu, straciła mieszkanie własnościowe, #!$%@?ła cały hajs, mieszkała 11 miesięcy w przytułku dla bezdomnych,
Ojca nie było, miał mnie w sumie w dupie, zero walki o mnie, chciał tylko spokoju, #!$%@? #!$%@?. Ale dostał od życia to na co zasłużył.
W szkole przemoc ze strony rówieśników, wyzwiska, zrzucanie na ubocze, alienacja,słabe oceny, schemat ciągnął się tak do końca szkolnictwa.
Przez ten okres brak jakichkolwiek bliższych znajomych poza, chyba jedną osobą.
W pierwszej pracy poznałem Konrada który sporo mi pomógł, pozwolił mi stanąć na nogi, ale, tutaj, niestety #!$%@?łem sprawę, skrzywdziłem go.
Podjąłem się od około 3 lat pracy nad sobą, siłownia, psychologia, próba nauki czegoś ciekawego. W tamtym roku podjąłem się terapii, było w sumie spoko, zabujałem się w terapeutce, w dość brutalny sposób przekazała mi że nie ma opcji na jakikolwiek związek, chociaż, przez czas trwania terapii miałem zupełnie inne wrażenie. W sumie na terapii poczułem się pierwszy raz, jak dziwnie by to nie zabrzmiało, szczerze lubiany i chyba kochany(?). Cokolwiek to znaczy.
Po terapii wylądowałem w szpitalu psychiatrycznym
Zostałem wrzucony na oddział psychoz, niezbyt dla mnie, poprosiłem o przeniesienie, na oddział gdzie leczy się zaburzenia osobowości. Na rozmowie z panią kwalifikującą
usłyszałem że mam słabego wewnętrznego krytyka i ona ma bardzo duże wątpliwości czy ja wytrzymam na oddziale (no #!$%@? serio, jak gdyby moja matka nie miała wpływu na to że jestem tak wrażliwy na krytykę. X #!$%@? DE, Polska psychiatria na NFZ, zaorać, a pani ordynator serdecznego #!$%@? w dupę.) byłem tam miesiąc, ale poza, wymuszoną rozmową z panią psycholog która zbytnio się swoją pracą nie przejmowała, grałem w pingponga i byłem na antydepresantach, w szpitalu okazało się kim jest moja siostra i ojciec, który, wiedząc że, wychodząc ze szpitala nie mam gdzie się podziać odmówił mi przechowania u siebie. Jak to ujął (stworzyłoby to komplikacje), ta, bo jestem owocem jego zdrady i żona która mieszka z nim w jego mieszkaniu zapewne nie chciałaby mnie nigdy na oczy zobaczyć. Dość ciekawie ujął te komplikacje.Wszyscy znajomi, poza w sumie 3 osobami, wyłożyli #!$%@? i nawet się nie pojawili w szpitalu w odwiedziny, nie mówiąc o jakimkolwiek telefonie.
Żeby tego było mało, "znajomy" ze szpitala zaoferował pomoc w postaci kupienia jedzenia, po wyjściu ze szpitala i łaskawym ogarnięciu mieszkania, kontaktowałem się z nim, najpierw przełożył spotkanie po czym nie odpisał już na sms i nie odbierał telefonu.
Po szpitalu wpadłem w długi, straciłem jakiekolwiek poczucie sensu istnienia, nie mówiąc o jakimkolwiek zainteresowaniu swoimi potrzebami, przestałem się myć, nie mówiąc o jedzeniu.
Z niczego nie jestem w stanie czerpać przyjemności, moje dwie miłości w postaci muzyki i jazdy samochodem również umarły. Jestem w stanie jedynie czuć się "dobrze" leżąc w łóżku.
Aktualny stan to zajebiście ciężka depresja, ciągłe stany lękowe, fobia społeczna + lęk społeczny, problem z emocjami, nie umiem nawiązywać relacji z innymi ludźmi, boje się kobiet, do tego zaburzenia osobowości F60.6 - Osobowość unikająco-narcystyczno-paranoiczna.
Wyleczyć się z tego nie wyleczę, depresja będzie wracać, nie mówiąc o stanach lękowych. W sumie walczyłem z tym jakieś 10 lat. Ale siła mi się skończyła.
Odchodzę.
"When you can't dream, well, whats life mean? "
Gl hf
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
źródło: comment_vYWruCHVb2AKcDyouHkDTo8spMAx0yt4.jpg
PobierzKomentarz usunięty przez autora
Jeśli zechcesz odejść - to szerokiej drogi. Choć kto wie co jest po drugiej stronie.
Jeśli zechcesz zostać - powodzenia :) To tak na prawdę jedynie rozwiązanie.
Jedyna opcja która rzeczywiście coś zmienia. Śmierć to zaakceptowanie tego szajsu. Stanie się swoim własnym oprawcą. Wydasz na siebie wyrok. Nie wiem czy i jakie jest życie pozagrobowe. Nigdy nie zajrzałem dostatecznie "daleko", a nawet jeśli to niewiele z
Komentarz usunięty przez autora
Antydepresanty wysycą Cie za 2-3 tyg, po tym czasie spinaj dupe i walcz o swoje, bo nikt Ci nic nie da jak sam nie wyrwiesz. Ja bym na Twoim miejscu tak zrobił, jak się już męczysz to dokręć śrubę i pracuj nad sobą- może się wykaraskasz!