Wpis z mikrobloga

Mieszkam w #akademik w pokoju tuż przy takim jakby „łączniku” gdzie ludzie wychodzą zapalić. Nienawidzę smrodu fajek, więc ogłaszałam, żeby otwierać okna na oścież jak się pali, bo nie chce tego mieć u siebie. I do szału mnie doprowadza jak sobie śpię (a nie jest to 20 chociaż czasami fajnie by było spokojnie odpocząć już o tej porze) i już zasypiam, i do łącznika przychodzi jakaś grupka i zaczynają tak głośno gadać, że nie da się spać. I tak z 10 minut. Do wytrzymania, ale po chwili przychodzi kolejna taka grupa () Co uważacie by robić? Wychodzić co chwilę i kulturalnie zwracać uwagę, czy co? Mam wrażenie, że już jestem traktowana jak upierdliwiec. Ale czy ja serio proszę o coś, czego by nie chciał każdy? #mieszkanie #studia #wspollokatorzy
  • 68
  • Odpowiedz
tylko harcerzyki chciałyby ciszy chociaż w nocy i nie czuć co chwile smrodu fajek?


@Mikani: To jest akademik. Imprezy, mieszkanie koedukacyjne, studencki styl życia, wszystko na budżecie. Jak chcesz spokoju, to idź na stancję, albo chociaż poproś o zmianę pokoju. No #!$%@? bez przesady. Jak ja byłem w akademiku to #!$%@? gacie oknami latały, a kobity w recepcji już się poddawały z legitymowaniem, bo i tak była ciągła impreza i nie
  • Odpowiedz
  • 0
@Budo: nie chce zmieniać świata. Chciałam zapytać o opinie. To, o czym piszę to kwestia pokoju, nie całego akademika, który, na szczęście, nie jest takim chlewem, o jakim piszesz. I jak już pisałam, będę próbowała zmienić pokój.
  • Odpowiedz
@Mikani nic nie zrobisz. Pewnie z polowa ludzi w akademiku (dane z dupy) to jest patologia, ktora zachowuje sie jak zwierzeta. Mieszkalem w akademiku przez 2,5 roku, w tym 2 w takim, w ktorym lazienka byla wspolna na pietro. To co sie tam dzialo w weekend to byla masakra, strach bylo pojsc do lazienki. Zadne grozby i ostrzezenia nie pomagaly.
  • Odpowiedz