Wpis z mikrobloga

@ZbrodniarzWojenny: U nas zależy co mamy w lodówce, na śniadanie czasem jajecznica, czasem parówki (te z mięsa oddzielanego mechanicznie omijam szerokim łukiem) lub frankfurterki (swoją drogą polecam frankfurterki z Kauflandu, bardzo dobre coś koło 10zł za opakowanie), czasem kanapki z szynką lub innymi pomidorami, akurat tych malinowych nie lubię, więc kupujemy zwykłe, zdarzają się płatki z mlekiem jak mamy zachciankę, tosty. Obiad jest pełny, w sensie pierwsze i drugie danie, jak
@AwionicznySwir: To jest wszystko kwestia organizacji i chęci. Jak sobie żyje solo to w 3/4 przypadków wolę sam sobie coś ugotować np pizze, makaron, leczo a jak jem na mieście to już naprawdę jak jestem do tego zmuszony albo idę ze znajomymi do knajpy jakiejś.
A z kobietą to tak - obiadki, restauracje, śniadania, drinki, i to jest taka studnia bez dna - posiłek w knajpie dla jednej osoby to jest
@AwionicznySwir mam wrażenie, że ludzie w Polsce żeby wyjść choć trochę wyżej poza swoją klasę społeczną wolą przyoszczedzić na jedzeniu byle kupić sobie jakieś dobro uważane obecnie za atrybut bogactwa typu najnowszego smartfona na raty. Jedzeniem się w końcu nie przyszpanuje ))¯_(ツ)_/¯ stąd potem biorą się tacy co chodzą wystrojeni niczym ruski mafiozo, a jedzą najtańszą margarynę z bieda chlebem i szynką ze szczura. ( ͡ ͜ʖ ͡
@AwionicznySwir: Pierwsze miesiące na studbazie również przeżywałem za 80-100 zł tygodniowo, ale patrząc z perspektywy czasu już nie chciałbym tak żyć. Wcale się jej nie dziwię, bo za stówkę to kupuje się śmieci, a nie jedzenie.
Na zakupy składam się z różową 50/50 i spokojnie na tydzień wychodzi coś koło 125-150 zł na osobę, łącznie do 300 tygodniowo (nie liczę alkoholu ani słodyczy, bo te pijemy/jemy sporadycznie).
Nie pochodzę z bogatej