Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Uczęszczał ktoś z was na psychoterapię w nurcie psychodynamicznym? Jeśli tak, moglibyście w kilku słowach opisać jak takie sesje terapeutyczne wyglądały u Was?

Kilka miesięcy temu poszedłem do psychoterapeuty w nurcie psychodynamicznym. Początkowo poszedłem tam z problemem alkoholowym, jednakże po kilku spotkaniach stwierdziliśmy z terapeutą, że mój problem z alkoholem nie jest tak wieli, jak to sobie wyobrażałem, większym problemem jest problem z osobowością, stwierdził u mnie osobowość anankastyczną. Zmieniliśmy rodzaj prowadzonej terapii z terapii uzależnień, na psychodynamiczną terapię osobowości.

Wszystkie sesje zaczynały się tak, że wchodziłem do jego kabinetu, siadaliśmy i cisza. Bardzo mnie to frustrowało o czym mu mówiłem, mam kłopot z rozpoczęciem mówienia "od tak", tym bardziej, w takiej nowej dla mnie sytuacji. Czasami siedzieliśmy w ciszy po kilka lub kilkadziesiąt minut i czekał, aż coś zacznę sam z siebie mówić. Raz chyba tylko zapytał mnie o czym myślę. Czy to jest normalne na takiej terapii?

Później również był bardzo oszczędny w słowach, raczej o nic nie wypytywał, tylko w jakiś sposób komentował to co mówię, ale nie oceniając, czy to co robiłem/mówiłem jest złe lub dobre.

Frustrowała mnie ta terapia, nie widziałem żadnej poprawy. Mówił, że aby była skuteczna to często musi trwać 3-5 lat. Wydaje mi się trochę długo, no ale tak może być. W końcu zdecydowałem się na przerwanie terapii.

Zupełnie inaczej sobie to wyobrażałem, czy to jest normalne zachowanie w tym nurcie? Jeśli tak i jeśli jeszcze kiedyś będę szukał psychologa, to na pewno nie psychodynamicznego.

#depresja #psychiatria #psychologia #zalesie #medycyna #pytanie #psychoterapia #feels #alkoholizm

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów
  • 9
TrzeźwyRogal: > Wszystkie sesje zaczynały się tak, że wchodziłem do jego kabinetu, siadaliśmy i cisza. Bardzo mnie to frustrowało o czym mu mówiłem, mam kłopot z rozpoczęciem mówienia "od tak", tym bardziej, w takiej nowej dla mnie sytuacji. Czasami siedzieliśmy w ciszy po kilka lub kilkadziesiąt minut i czekał, aż coś zacznę sam z siebie mówić. Raz chyba tylko zapytał mnie o czym myślę. Czy to jest normalne na takiej terapii?
OP: @LetticeDeVries --> W takim razie do jakiego typu "schorzeń" najlepiej nadaje się psychodynamiczna?

@pepedixi --> Ja nawet nie tyle miałbym problemy z mówieniem o sobie, ale po prostu nie potrafię zacząć tak "z czapy" jakiegoś tematu. Wstydzę się trochę, trochę sie boję, trochę wydaje mi się, że to co zacznę mówić będzie bez sensu. Jeśli terapeuta sam zacząłby jakiś temat to wiedziałbym, że moje myśli idą w jakimś właściwym kierunku