Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Chciałabym się odnieść do znaleziska o tym, że rodzina 2+2 ma budżet na poziomie 5 tysięcy miesięcznie, a także tego sporu, czy to dużo, czy mało.

Sytuacja jest następująca. Ja zarabiam 3300 na rękę, niebieski 2200. Mamy do utrzymania siebie i dużego psa. Mieszkamy w Lublinie. Mamy niewielki kredyt na mieszkanie i jeden samochód. Nie mogę powiedzieć, żebyśmy biedowali, wystarcza na bieżące potrzeby i nie muszę szukać szynek w promocji. Ale jednocześnie trudno jest też zbudować jakieś porządne oszczędności, o zakładaniu rodziny nawet nie wspominając. Naprawy w domu czy ubezpieczenie samochodu to duży wydatek, który nas boli i nie jest to kwota, którą szastamy lekko. Ubrania kupuję sobie bardzo rzadko, właściwie tylko wtedy, gdy potrzebuję - nie chodzę na zakupy hobbistycznie. Nie maluję się, więc w drogerii kupuję tylko podstawowe rzeczy i środki czystości - nie mam półki zapchanej kosmetykami. Kupuję średnio jedną książkę w miesiącu, ale też patrzę, gdzie mogę mieć taniej. Może ze dwa razy w miesiącu wyjdziemy gdzieś na miasto.

Mogę powiedzieć, że na pewno nie oszczędzam na jedzeniu. Od dziecka byłam nauczona, że lepiej kupić mniej dobrej jakości żarcia niż kilo szynki za 10 złotych. Tutaj wydatki na pewno są spore, ale też dużo gotuję w domu, bo lubię wiedzieć, co mam na talerzu. Drugim sporym ciężarem finansowym jest pies, ale jest to ciężar wzięty na siebie świadomie. Nie liczyłam tego dokładnie, ale miesięcznie na psa wydajemy około 300-400 zł. Mam też umiarkowane wydatki związane ze zdrowiem - przyjmuję obecnie dwa leki i czasami muszę się wybrać prywatnie do lekarza (około 100 zł miesięcznie za wizytę).

Podsumowując: na codziennie życie wystarcza w miarę spokojnie, ale to naprawdę nie są kosmiczne zarobki za które można założyć rodzinę, odkładać na emeryturę i jeszcze najlepiej opłacać wszystko prywatnie (żłobki, lekarzy, itd.). Zwłaszcza teraz, gdy wszystko drożeje w zastraszającym tempie. A w życiu nie chodzi też o to, żeby się licytować, kto przeżyje za mniej i kto pierwszy dobiegnie do kapci z promocji w Lidlu.

Ot, krótkie podsumowanie na szybko.

#zarobki #lublin #pieniadze #finanse

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 45
Od dziecka byłam nauczona, że lepiej kupić mniej dobrej jakości żarcia niż kilo szynki za 10 złotych.


@AnonimoweMirkoWyznania: Wiem że tu nie o to chodzi i to tylko taki przykład, ale można mieć szynkę bez konserwantów 100% mięsa, za 10 zł. Wystarczy sobie ją zrobić w szynkowarze i nie wymaga to wielkiego nakładu czasu Właśnie o to chodzi w tej różnicy poziomów życia - jeden będzie kupował drogo, żeby było zdrowo
ladynelson: Poznań, stolica Wielkopolski.
ja: 2300 na rękę;
mąż: około 2500 + 18 ha gospodarstwa rolnego.
Mamy 30 lat. Właśnie kupujemy mieszkanie na kredyt, bo mamy dość spłacania cudzego (rata za mieszkanie wyjdzie tyle, ile płacimy właścicielowi). Kupujemy w okolicy Poznania, z dobrym połączeniem komunikacją podmiejską, bo na trzy pokoje w nowym budownictwie w samym mieście nas nie stać. Staramy się również o dziecko, bo przekroczyliśmy już "trzydziestkę" i powoli kończy
OP: @Pabc Przecież napisałam, że wystarcza, ale szału nie ma. I masz rację z tym excelem, przymierzam się do tego od dawna, tyle że sumienne notowanie nie jest moją mocną stroną. Ale pewnie by się przydało

@zly_dzien Coś w tym jest, dlatego opisałam swoją sytuację i swoją opinię na ten temat

@southlander Jasna sprawa, ja nawet nie jem szynki xD To był tylko przykład.

@tomekwsrod Niestety nie możemy się obejść bez
@mrowed: przecież piszą, że świadomie się zdecydowali. Ale przy tych zarobkach nie mając dzieci idzie zaoszczędzić hajs. Tylko jeśli ma być jedzenie BIO i zdrowe czyt. pryskane w nocy jak nikt nie widzi ( ͡° ͜ʖ ͡°) - > to jest dopiero obciążające budżet. @AnonimoweMirkoWyznania Nie lepiej pojechać gdzieś 10km na lokalny bazarek i kupić pomidory za 2 ziko od lokalnego rolnika a na zimę zrobić przetwory
Ja dodam jeszcze:
1. Mniej jeść na mieście.
2. Jeździć rowerem gdy to możliwe - oszczędność kasy i więcej zdrowia.
3. Książki wypożyczać w bibliotece a nie kupować. Niby oczywiste, ale wielu o tym zapomina.
4. Profilaktyka zdrowotna - np. częste wizyty u dentysty, lepiej wydać teraz stówkę za drobny zabieg teraz, niż za 2 lata kilka stówek za skomplikowane kanałowe.
5. Przejrzeć swoje umowy z bankami, dostawcą prądu, internetu, telefonu itp.
@AnonimoweMirkoWyznania: Twoje podsumowanie jest prawidłowe i całkowicie prawdziwe. Ale jest również oczywistę... W dużym mieście 2500 na osobę to jest pensja minimalna, pozwalająca na normalne(nie studenckie!) życie. Przy założeniu oczywiście że nic nie odkładasz. Taka pensja jest niezła jak masz darmowe mieskanie(spadek/mieszkanie z rodzicami) albo w małym ośrodku, w takim wypadku możesz coś odłożyć. Btw. Ile macie lat?
: to jak? Tylko wy i pies i nie wystarcza 5,5k? XD czyli jakies 90 dziennie na osobe? Zrob sobie w excelu arkusz z wydatkami i to kontroluj. Z tych 5,5 spokojnie 1500 do odlozenia co miesiąc


@Pabc: Pewnie pies raz na miesiąc zżera całą krowę, czy tam świnię, więc się nie dziw ( ͡° ͜ʖ ͡°)