Wpis z mikrobloga

Dojechaliśmy rowerami nad morze z Krakowa. 600km z małym okładem, średnia ~29km/h. Wspaniały to był wypad, nie zapomnę go... No zapomnę, ale dopiero jak będę miał Alzheimera. A w razie czego jest pamiątka na Strava, żeby było łatwiej sobie przypomnieć.

7 rano startujemy z @Cymerek i kolegą Adrianem z Krakowa. Wita nas wschód słońca i mylne poczucie, że 5 stopni to już git i będzie tylko cieplej wszak słońce coraz wyżej. To trafiliśmy na gęste mgły i najniżej 1.5 stopnia. Trochę typowych dla krakowskich okolic podjazdów i po 50km mamy w zasadzie koniec górek na całą trasę. Reszta Polski niemal zupełnie płaska z okazjonalnymi pagórkami.

Przez małą pomyłkę w liczeniu km z @Mortal84 widzimy się dopiero w okolicy 100km, on ma zaś około 30 więcej. Kolega, który miał z nim jechać niestety zaspał. Jak się potem okazało pojechał sam, ale nie wiemy jak daleko dojechał . Łódzkie wita nas... Nudą i paskudnymi asfaltami? Na szczęście w okolicy Łodzi, kawałek za Andrespolem, gdzie jemy pod sklepem, dołącza do nas @mosci_K. Kolega jechał też z nami w tym roku do Warszawy podczas pierwszego dnia mojej wyprawy dookoła Polski, więc dołącza już na stałe do ekipy pomylonej rowerowo. Z Łodzian brakowało @radoslaw-szalkowski - kolega był bardzo chętny i często nam towarzyszy, ale tym razem praca była ważniejsza.

Zaczyna się ściemniać i dojeżdżamy do pierwszej atrakcji turystycznej na naszej trasie, czyli kolegiaty w Tumie. Do tej pory nie było na trasie nic czemu warto byłoby zrobić zdjęcie. W Łęczycy wskakujemy na DK91 i była to jedna z lepszych decyzji w naszym rowerowym życiu. Noc o tej porze roku trwa już 12h, a omijanie dziur i jazda po wybojach przez taki czas mogłaby się skończyć emocjonalnym kalectwem lub stanem permanentnego wkurzenia. DK91 jest praktycznie pusta, bo obok biegnie autostrada i przez 99% czasu ma szeroki na jakieś 2m pas awaryjny. Dojeżdżamy nią do Torunia, gdzie spotykamy @Rivgen, a chwilę potem @tym11. Chłopaki przeprowadzają nas przez miasto i pokazują na szybko atrakcje turystyczne, dzięki czemu kolekcja zdjęć z wyjazdu rośnie. @tym11 towarzyszy nam przez godzinę i ucieka do siebie, a szkoda, bo chęci nad morze były.

Jazda przez noc, to głównie ciśnięcie przerywane przerwami na stacjach benzynowych lub McD. Uciekamy z DK91 na Grudziądz, bo @Rivgen, jako autochton, przestrzega nas przed remontami w okolicy Świecia. Wracamy na nią w Nowe, gdzie też wita nas Orlen z obsługą nocną tylko poprzez okienko. Oznacza to brak ciepłego żarcia i toalet, toteż w gniewie jedziemy do Gniewu. Jesteśmy na miejscu po 6 rano, wszystko ładnie otwarte i pracuje. Tam też @Cymerek upada po raz pierwszy... Usnęło mu się na podłodze. Kolejna przerwa w McD w Tczewie - oferta śniadaniowa to wszystko co rowerzyści nienawidzą najbardziej. Jedynie darmowa kawa ukoiła nieco nasze cebulackie serduszka.

Niedługo potem dołącza @Qurdius, z którym śmigaliśmy już w tym roku, gdy na wyprawie byłem z @Mortal84 nad morzem, a chwilę później @WuERA. Miło śmigamy w kierunku na Westerplatte, gdzie gubi nam się na chwilę @Cymerek, ale już na półwysep jedziemy razem. Zaczyna się robić bardzo wietrznie. Zdjęcia z i pod pomnikiem to preludium do części właściwej, czyli wizyty na plaży z widokiem, a jakże, na morze. Pamiątkowa fotka grupowa, pamiątkowe fotki solo (obowiązkowy, coroczny pirat w moim wypadku). Pojawia się @Wyrewolwerowanyrewolwer i wracamy do miasta. Wiatr robi się już mocno nieprzyjemny, a padający deszcz nie pomaga w pozytywnych odczuciach. Dojeżdżamy do celu podróży czyli mojego ulubionego burgerka w Trójmieście - Sufr Burger (audycja nie zawiera, niestety, lokowania produktu). Znajduje się od 500m od dworca, więc do zestawu dołożyć piwko, dwa lub osiem i doczekać do pociągów.

Ja z @Cymerek mam aż 5h czekania, odwiedza nas @louise_attack nasz kolega z #rowerowykrakow, który wyprowadził się z Krakowa do Gdańska. Jedziemy Pendolino za ponad 210zł (zamiast 80zł w Intercity) na twarz... Tragedia, bo polityka PKP jest taka, że wyrobią ludziom miłość do Pendolino poprzez likwidację innych (tańszych) bezpośrednich pociągów. A pociągi z przesiadkami (bez Pendolino) jadą 10-12h... Ale ok, niech będzie, że się nam należy trochę luksusu za taki wypad. Jechałem kilka razy Pendolino i wiedziałem, że o WiFi i zasięgu sygnału komórkowego można zapomnieć. Nie jechałem jednak z rowerami. A ten pociąg na przewóz rowerów się nie nadaje. Jest 4 miejsca na rowery w całym składzie i... Nie chcą się one mieścić, wystają na korytarz, co skończyło się dogadywaniem współpasażerów i pracowników PKP oraz trącaniem i wyginaniem ich przez jednych i drugich. @Cymerek opłacił to rozdartym siodełkiem przez chłopaczka z wózkiem cateringowym, a ja urwaną tylną lampką i paroma mniejszym problemami. Poza tym spać się nie dało przez np. spadające (3 razy) walizki z przestrzeni bagażowej. Jak taka spadnie z 1.5m to hałas jest konkretny.

W Krakowie jesteśmy o 22, @Cymerek udaje się do konduktora celem poinformowania o siodełku, ale to tylko pisemna reklamacja. Ja jadę jeszcze rowerem do domu, @Cymerek już MPK. Przed 23 jesteśmy w domach po 41h na nogach zmęczeni, trochę obolali, ale zadowoleni.

#metaxynarowerze #rower #krakow #gdansk
Pobierz
źródło: comment_mZszaYLm4AA9xQo6sphBHm43JpadoxSL.jpg
  • 54
Ach i znów, źle zawołałem @Qardius - pardon, ale piszę wpisy poza Wykopem, bo tenże nie robi żadnej kopii zapasowej i nie ma podpowiedzi, a jak widać Twój nick mi coś nie leży w pamięci.