Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mircy z #korposwiat / #pracbaza i #it mam #pytanie.

Pracuję sobie w pewnej firmie z sektora IT jako fachura od wsparcia technicznego.

Zajmuję się bardzo wieloma rzeczami - od banałów w stylu wymiana tonerów w drukarkach i wsparcie techniczne użytkowników (pracują rzecz jasna na Windowsach) przez obsługę systemu ITSM/ITIL (czyli wszelkiego rodzaju tickety i zarządzanie nimi, np. zamówieniami sprzętu) aż po rzeczy w stylu wymiana dysku w macierzy serwerowni (no, wiem, straszne rzeczy), konfiguracja urządzeń sieciowych (np. access-pointy, routery - porty i inne), koordynacja prac firm zewnętrznych (gdy tylko wykonują prace związane z IT). Ponadto zajmuję się bajerami w stylu SAP, SCCM i Citrix. Jeśli chodzi o SAP-a to jest to głównie wsparcie techniczne, SCCM to zarządzanie a Citrix jedno i drugie. W pracy posługuję się językiem angielskim (90%) i niemieckim (10%) - obydwoma władam płynnie. Ogólnie rzecz ujmując zajmuję się szeroko pojętymi "zagadnieniami informatycznymi" i robię to wszystko sam, nie mam na miejscu żadnego wsparcia (oprócz przyjaciół z Infosysu) i daję sobie radę.

Obecne stanowisko piastuję od 3 lat i od tego czasu ani razu nie poprosiłem o podwyżkę. Zarabiam na rękę 2900 zł. Powiedzcie mi proszę czy nie robię się czasem w popularnego Jana biorąc takie pieniądze za swoją pracę? Czy nie powinienem zarabiać więcej, w sensie, czy za pracę, którą wykonuję, inni zarabiają więcej? A może nie powinienem się wychylać bo zarabiam niezłe pieniądze a praca nie jest specjalnie ciężka i wymagająca (czasem męczy psychicznie, ale nie fizycznie + wiem, że dla niektórych pewne rzeczy będą mnie/bardziej skomplikowane),

Kilka dni temu otrzymałem propozycję od innego korpo - krótko mówiąc oferują mi 2x tyle (6000 zł na rękę) za zasadniczo tę samą pracę (byłem i patrzyłem na czym może polegać moje nowe zajęcie). I teraz zastanawiam się co robić - czy poprosić przełożonego w obecnej firmie o podwyżkę (negocjacja do kwoty 6000 zł lub zliżonej) czy też wziąć zaległe 43 dni urlopu i zacząć nową przygodę z nowym pracodawcą bez prowadzenia negocjacji, ale informując wcześniej przełożonego o ofercie i tym, że mimo wszystko chciałbym negocjować? Obecna praca daje mi sporo satysfakcji, ale niestety nie finansowej - odnoszę wrażenie, że powinienem zarabiać więcej. Naturalnie nie oczekuję nie wiadomo jakich kokosów czy też mitycznego 15k, mierzę siły na zamiary.

Powiedzcie proszę albo doradźcie co mogę zrobić i jak powinienem to rozegrać żeby całość miała ręce i nogi, generalnie sens.

Z góry pięknie dziękuję wszystkim za udzielone odpowiedzi.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 47
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania: jeśli nowa oferta jest pewna to idziesz do szefa, mowisz mu, ze ma propozycje od konkurencji, tu od trzech lat nie dostales podwyzki i ze chcialbys, zeby Ci podnieśli do jakiejs tam kwoty, ktora sobie wybierzesz. Jesli sie zgodza no to mozesz zostac jesli atmosfera i praca spoko lub odejsc, a jak sie nie zgodzi to wyjmujesz gotowe wypowiedzenie i zgadzasz sie na pracę w nowej firmie, powo.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: bierz nową ofertę i zmykaj z firmy. Powiedz szefowi (jeśli chcesz), dlaczego taka decyzja i tyle. I teraz moje zdanie: Nie daj się przekonać, jeśli obecna firma zaproponuje Ci podyżkę, tylko za to żebyś został. Odradzam :) Sam tak zrobiłem lata temu (byłem o krok od podpisania umowy z firmą robiącą gry) i potem bardzo żałowałem (i tak odszedłem- tylko, że później). Jeśli firma 'docenia' pracownika tylko dlatego, że
  • Odpowiedz
OP: @wiem_wszystko: praca mi się podoba, tylko warunki finansowe zdają mi się słabe;
@yggdrasil: na pewno? Drugi język (niemiecki) jest przeze mnie używany sporadycznie, angielski to podstawa. Nie jestem pewien (chyba przez przesadzoną skromność) że powinienem aż tyle zarabiać;
@chilling: obecna praca daje mi sporo satysfakcji i nie chcę jej zmieniać - nie mniej zmuszają mnie do tego warunki (wzrost cen np. za wynajem mieszkania - pracuję
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Nie wiem nad czym się zastanawiasz, naprawdę zarabiasz bardzo słabo. Tak naprawdę dużo osób zarabia nieznacznie mniej nie mając żadnej fachowej wiedzy czy wykształcenia. Podobne zdanie jak poprzednicy mam, podobną pracę i sytuację mam. Z obecnym pracodawcą nie ma szans się dogadać, niestety na tego typu stanowiskach jesteś niezauważalny, a wręcz traktowany jesteś jako dział generujący straty. Szansy na docenienie, a związku z tym na dobrowolną podwyżkę brak. Ale
  • Odpowiedz
@vincentooo: Czyli mieliśmy to samo. Na dodatek mój ówczesny szef uznał mnie za 'terrorystę', bo 'wymusiłem' podwyżkę. No, krótko mówiąc- mieliśmy ze sobą ciężko. Utknąłem na prawie 3 lata i potem trudno było 'wyjść z tego stanu'. Niemniej jednak- zmieniłem pracę i teraz robię to regularnie. Liczy się mój rozwój i moja satysfakcja. W sumie właśnie od początku lipca zaliczam 4 firmę w nieco ponad trzy lata. I jest mi
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Lata temu byłem w takiej firmie, gdzie właściwie nie dało się załatwić podwyżki. Rozwijałeś się, robiłeś projekty, byłem nawet na drugim końcu Polski, żeby zrobić odbiory u klienta (projekt IT za jakieś 25-30 mln). Wszystko to było mało. Co z tego, że praca dawała mi satysfakcje, skoro robiłem za tyle co ty- czyli mało. Dawało radę wynająć mieszkanie z dziewczyną, jakiś samochód używany, wakacje raz do roku, ale raczej
  • Odpowiedz
@asap_srasap: U nas zdarzało się, że padały teksty "Mirku, firma słabo przędzie, a ty tu nas pod ściana stawiasz z podwyżkami". ( ͡° ͜ʖ ͡°) Tekst powtarzany od lat, zawsze jest słaby moment.
Najgorsze to w sumie się przełamać, że można dalej robić to co się lubi i mieć satysfakcję finansową. Sam nie wiem czemu taka decyzja ciężka jest, stoję przed podobnym wyborem
  • Odpowiedz
@fafulec: Te teksty to chyba z jakiś książek biorą, bo to samo słyszałem :) Kiedyś przycisnęliśmy szefa, żeby powiedział jaki jest budżet działu...oj, długo się bronił. Co się okazało, że z budżetu 1,1 mln rocznie (na ok 12 osób-chyba w 2010 roku), zrobiło się 700tys w roku kiedy odchodziłem, czyli 2014. Dlaczego? Bo koleś wiecznie oszczędzał. Ciągle przed zarządem wykazywał oszczędności. Jak się dowiedzieliśmy, że u nas 'nikt nie wnioskuje
  • Odpowiedz