Wpis z mikrobloga

Mirki jaka akcja xD Wczoraj mój #rozowypasek jakoś krzywo staną i spuchła jej kostka. Dziś jesteśmy u teściów, ustalamy z różowym o której jechać do szpitala, żeby jakiś lekarz na to spojrzał a wtem teściowa wysyła mnie z misją znalezienia korzenia żywokostu na pobliskiej łące do zrobienie opatrunku. Ja #!$%@? będę #wiedzmin

#truestory prawie jak #pasta
  • 89
  • Odpowiedz
@OrzelKaskader: No widzisz, gdyby ktoś wcześniej zwrócił mi uwagę (konstruktywną, a nie taką jak Ty teraz) to bym wiedział gdzie zrobiłem błąd i zmienił się na lepsze
  • Odpowiedz
@OrzelKaskader: śmiej się, ale żywokost działa rewelacyjnie na takie sprawy. Rzekłbym, że absolutny niezbędnik jak się ma dzieci - każdy guz znika momentalnie. Sam stosuję często i gęsto, wyjeżdżając gdziekolwiek na dłużej biorę ze sobą zapas.
Ale szukanie korzenia gdy już nastąpił uraz to trochę bez sensu - robienie nalewki trochę trwa...
  • Odpowiedz
Kiedyś miałem guza na stopie i zanim to zostało zdiagnozowane - pomagałem sobie lekami przeciwbólowymi na zmianę z różnymi maściami, dziadek przyniósł mi żywokost i byłem bardzo zadowolony z działania.
  • Odpowiedz
@OrzelKaskader

Działania niepożądane: Wykrycie obecności alkaloidów pirolizydynowych w omawianym surowcu zmieniło poglądy na wartość leczniczą żywokostu i nakazało dużą ostrożność w jego stosowaniu. Stwierdzono bowiem, że alkaloidy pirolizydynowe odznaczają się wysoką toksycznością. Długotrwałe ich podawanie powoduje stopniowe i początkowo nieuchwytne uszkodzenie miąższu wątroby, objawiające się powiększeniem jego komórek, ogniskowymi zwłóknieniami, przerostem tkanki w przewodach żółciowych i wreszcie marskością wątroby. Uszkodzona wątroba staje się podatna na różne inne czynniki mutagenne i dość często
  • Odpowiedz