Wpis z mikrobloga

@ZnienawidziszMnie Jak robiłem na infolinii przychodzącej dla Solorza to mieliśmy z różowym taki zwyczaj żeby być z 40 minut szybciej, na luzaku sie yerby napiliśmy, śniadanie zjedliśmy, jakoś tak spokojniej do pracy podchodziliśmy dzięki temu :p
@ZnienawidziszMnie: Niektórzy dojeżdżając z daleka dają sobie jakieś 20 minut marginesu na korki, spokojne przebranie się, wypicie kawy, może zapalenie papierosa. Nie będzie korków - super, posiedzą sobie; w domu robiliby pewnie w 100% to samo. Ja na przykład zawsze przyjeżdżałem autobusem, więc jeździłem według rozkładu. Jeszcze innych partner może przywozić i bycie 25 minut przed pracą jest dla nich lepszą opcją niż tłuczenie się komunikacją miejską. Powodów jest mnóstwo.
@ZnienawidziszMnie: normalna rzecz. Sam czesto jestem w pracy 30 min szybciej gdzie do biura chodze spacerem (jakies 2.5 km od domu). Zanim zaczne prace wypije kawe, zjem sniadanie jezeli w domu nie bylem glodny, poczytam wiadomosci, powoli organizuje sobie dzien i o 9 zaczynam robote. Nikt mi za to nie placi ale tez nikt tego nie wymaga. Ot taki nawyk.
@ZnienawidziszMnie: A ja na przykład system zmianowy, więc muszę kogoś zmienić. Skoro i tak muszę przyjść do pracy, nie boli mnie przyjść o pół godziny czy 20 minut wcześniej, żeby kogoś zmienić. Lepiej dla osoby, która przesiedziała już kilka godzin, że wyjdzie wcześniej, a mi to 15-20 minut dłużej nie przeszkadza
@kamyczeq @steve__mcqueen po prostu gosc napisal bzdury, polowe sam sobie dopowiedzial, bo nigdzie nie napisałem że wyśmiewam czy coś a wiekszość jego wpisu do tego sie odnosila- tylko i wyłącznie zadałem pytanie czy tacy ludzie nie mają co robić w domu. Nie chciało mi się wcbodzić w dyskusje, bo prawdopodobnie ciągło by się to w nieskończoność a on by miał swoją wersję.

@wyindywidualizowanyentuzjasta
Przychodze 5:57 za kazdym razem na stanowisko przebrany. Schodze
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@ZnienawidziszMnie: ja pracując od 7 przychodziłam na 6 bo tylko tak miałam transport XD
fajnie się siedziało na hali bez okien gdy jeszcze nie umiałam światła zapalić, trochę jak w horrorze