Wpis z mikrobloga

2 lub 3 klasa podstawówki syn nauczycielki, młodszy o 3 lata pobił mnie jakims kijem. Ja w płacz z tego co pamietam, cała szkoła się zebrała pod salą nauczycielek a babka, matka tego typka zamiast podejść do mnie i się spytać czy coś się nie stało to podeszła do syna a ja zostałam zlana ciepły. Moczem. Noz kuzwa, to była najbardziej fałszywa nauczycielka jaką znałam.
W drugiej klasie podstawówki na lekcji religii, stara raszpla jaka uczyła mnie tego przedmiotu, zapytala: kto ma dzisiaj kanapkę z szynką na drugie śniadanie? Podnieść rękę! Razem ze mną podniosła rękę jeszcze trójka dzieciaków. - Co?! W piątek, w dzień męki i śmierci Jezuska rodzice Wam robią kanapki z szynką?! Proszę tu z torbami do mnie, bachory! Pamiętam, że byłam w takim szoku, że stałam z otwartymi ustami przy biurku i patrzyłam
@kurkuma: w 5 klasie zmienilam szkole i jakoś nie moglam się zaaklimatyzować i dogadać z klasą. W drugim semestrze dziewczynki z klasy zaczely się ze mną witać, co w mojej głowie było jak awans społeczny (cały pierwszy semestr ludzie się prawie do mnie nie odzywali a jak już to tylko po to, żeby się śmiać z okularów... ( ͡° ʖ̯ ͡°) ), ale do tego witania jedna
@kurkuma: w podstawówce na lekcji matematyki zauważyłam, że jest błąd na tablicy. Zglosiłam się i poprawiłam, babka z przekąsem skomentowała, że "bardzo dobrze, że taka czujna jestem" czy coś takiego, koleżanki na przerwie stwierdziły, że nauczycielki nie wolno poprawiać. I miały kurna rację, bo do końca szkoły miałam przesrane. Do odpowiedzi szłam na każdej lekcji, każdy błąd był złośliwie komentowany, nie mówiąc o przypieprzaniu się i odejmowaniu punktów na klasówkach za
@kurkuma: Mamy. Jestem dzieckiem nauczycieli, którzy uczyli w tej samej szkole, do której chodziłam... Podszedł kiedyś do mnie starszy dzieciak i powiedział, że mój ojciec jest pajacem. Dziewczynki z klasy na mój widok udawały gest plucia na rękę i przylizywania włosów - że niby jestem lizus. Byłam w klasie "persona non grata". Przeszłość przeszłością, ale niektórych rzeczy się nie zapomina. Także bardzo dobrze rozumiem!
@kurkuma w 3 czy tam 4 klasie podstawówki siedziałem na technice(?) w pierwszej ławce z synem naszej szkolnej pani pedagog, niesamowicie gadatliwy i cwany, ciężki do okiełznania, często właśnie sadzany na przedzie by mieć na niego oko. Wielokrotne zwracanie mu uwagi nie robiło na nim zbytniego wrazenia, powiedzieć że byl bezczelny czy źle wychowany byłoby jednak na wyrost, taki tam bardziej kumaty dzieciak ktory lubił podyskutować z nauczycielem a ci nie zawsze
Okres od początku podstawówki do końca gimnazjum to był jakiś koszmar. Obie szkoły stały na tej samej wsi gdzie mieszkałem, były praktycznie połączone. Dokuczali mi prawie wszyscy, czasami(nawet często) byłem bity. Nie narażałem się nikomu, ale była jedna rzecz, która mnie odróżniała, miałem odstające uszy. Jak mieć #!$%@? dzieciństwo od urodzenia... Jak skarżyłem się nauczycielom itp. mówili żebym ich ignorował. Dni mijały a problem nie znikał, a frustracja tylko we mnie rosła.
@kurkuma: Mocno współczuję.
Jak czytam wpisy innych, to robi mi się autentycznie przykro.. Mój jedyny problem z nauczycielami był taki, że nie umieli sobie ze mną poradzić w gimbazie i podstbazie. Po prostu byłem dość niegrzecznym dzieckiem, ale dużo rzeczy uchodziło mi na sucho bo byłem też dość dobrym uczniem.
Teraz sobie przypomniałem jedną sytuację przykrą. Na przerwie poszturchałem się z typkiem z mojej klasy. Nic wielkiego się nie stało, ale
@kurkuma: w gimnazjum byłam bardzo aktywna. Zajęcia pozalekcyjne, bardzo dobre wyniki w szkole, udzielałam się wszędzie gdzie się dało. Część grona pedagogicznego wkręciła sobie że przez to nie mam czasu na jedzenie i mam anoreksję xD (tak, byłam szczupła, ale bez przesady). Wezwali moją matkę do szkoły xDDD
@kurkuma: Akcja z 4 podstawówki, na przerwie cofałem się nie patrząc do tyłu i przez przypadek potrąciłem nauczycielkę (nie uczyła mojej klasy). Pech chciał, że miała kawę/herbatę czy coś. Zdążyłem się tylko odwrócić i jak mi z liścia przyłożyła na korytarzu. W szoku byłem przez dłuższą chwilę. A potem moja wychowawczyni zrobiła ze mnie winnego tej całej sytuacji, musiałem iść publicznie przepraszać, że spowodowałem tą sytuację. I jeszcze tekst tej szmaty
@kurkuma: Czytam te wszystkie wpisy i jest mi cholernie przykro.

Sama miałam pod górkę całą szkołę. Najgorzej właśnie wspominam podstawówkę.
Do mojej szkoły chodziły dwie dziewczynki (siostry bliźniaczki). Obie miały porażenie mózgowe dziecięce (z czego jedna miała lekkie, druga bardziej zaawansowane), ale były sympatyczne, dobrze się uczyły i nikomu nie chciały wchodzić w drogę. Niestety, nasza szkoła była jedną, wielką patologią. Były bite i prześladowane. Szkolne "gwiazdy" nastawiały całą szkołę przeciw
synem naszej szkolnej pani pedagog, niesamowicie gadatliwy i cwany, ciężki do okiełznania


@anas_lex: xDDDD kwintesencja polskiego szkolnictwa, zatrudnić na pozycję pedagoga szkolnego kogoś, kto nie potrafi poradzić sobie z własnym dzieckiem

Historie smutne w sumie, też miałem różne przykre, ale w zasadzie byłem dość lubiany, więc dużo ich nie było. Poza tym, często miałem #!$%@? :D